"Samo życie" napisał(a):
Czabański sobie, a życie sobie. Pieniądze są, ale ich nie ma. Technika radiowa przechodzi zapaść kadrową - starzy odchodzą na emerytury, młodych podkupuje konkurencja, nowych zatrudnić się nie da, bo inżynier w Warszawie nie zadowoli się płacą sprzątaczki. Jeden z kandydatów do pracy, w reakcji na zaproponowane wynagrodzenie, napisał ostatnio w mailu - będziecie sobie szukać pracowników do usranej śmierci.
Także gratuluję panu Czabańskiemu dobrego samopoczucia. Niedługo będzie Pan nadawał ze szczekaczki wystawionej przez okno na Niepodległości, bo tylko to zostanie.
Technika radiowa dołuje cały czas, jej szefowie to ludzie wyjątkowo malej skali, przestraszeni i służalczy wobec każdego innego działu czy jakiegokolwiek przedstawiciela władzy w Firmie, swoich własnych ludzi traktujący jako nic nie warte narzędzia. Ich postawa wynika z niskiej, własnej samooceny i zwykłego strachu przed zwierzchnością. Wiedzą oni bowiem, że na wolnym rynku raczej nie dostaną podobnych pieniędzy do zarabianych w Radiu, z tym większą łatwością przychodzi im kompresowanie własnych ludzi w każdym zakresie ich działalności, takie zarządzenie strachem lub programową obojętnością. Boją się podejmować decyzji, sygnować własnym podpisem potrzebnych działań czy w ogóle zabierać polemiczny głos w jakiejkolwiek sprawie. Dochodzą do tego małe interesiki, rożnego rodzaju dorabianie do pensji w pracach pozaetatowych czy zleconych. Środowisko spsiało, nie znajdując rozwiązania własnych problemów próbuje racjonalizować sytuację w jakiej się znaleźli szeregowi pracownicy techniki - "nic już od nas nie zależy". Przecież nawet pełniąc funkcję usługową dla dziennikarzy i twórców kultury można zachować odrobinę godności, powagi i mieć własne zdanie na temat prowadzonego zakresu działalności. Niedługo technik serwisowy będzie nosił szafy, skręcał meble i przepychał kible, a inżynier serwisowy będzie mógł w tym kiblu zameldować o trudnościach w wykonaniu zadania z powodu braku ludzi, sprzętu czy materiałów potrzebnych do jego serwisowania. Obydwaj zrobią to za pensje dużo poniżej średniej w Firmie i na tyle atrakcyjne, że powyższa wypowiedź aplikującego inżyniera będzie najłagodniejszą z możliwych.
Uczcie się od pani w spodniach w kwiatki, o rudopłonących włosach - "ja tu przychodzę dla pieniędzy". I co robi?