Zenek 101 Sob Gru 05, 2020 12:51 pm
Pomysł by uczelnie (minimum te, ktore mają prawo nadawania tytułów doktora) rekomendowały kandydatów do rad nadzorczych był bardzo dobry i należało go tylko dopracować. Chodziło w tym o to, żeby kandydatem nie mógł się stać nagle miejscowy radny PiS, PO lub czyjś pociotek, ale żeby taka osoba musiała mieć jakieś zobiektywizowane poparcie osób merytorycznych, czyli senatów uczelni. Oczywiście, że nie dawało to gwarancji fachowości. Oczywiście, że i nawet taka droga wyłaniania kandydatów nie była idealna. Wiele uczelni nie zdecydowało się na desygnowanie kandydatów. Część za to, wystawiała po kilku i to wyraźnie kluczem polityczno-towarzysko-układowym.
Ale jednak była to metoda, która zadziałała, bo nie było mowy o takim upolitycznieniu i takim przepalaniu pieniędzy, jakie dziś jest w tzw. "mediach narodowych".
Właśnie: stanowczo apeluję, żeby używać tej uroczystej, oficjalnej nazwy na określanie tej skompromitowanej formy medialnej. Czy PiSowcy się tej nazwy wstydzą???