SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

5 ciekawych faktów o „BógTechach” z książki Sylwii Czubkowskiej. Od Google po Ubera

Jako dziennikarze zajmujący się na co dzień wielkimi koncernami technologicznymi nie mogliśmy odmówić sobie na redakcyjnej półce najnowszej książki Sylwii Czubkowskiej “BógTechy. Jak wielkie firmy technologiczne przejmują władzę nad Polską i światem”. Oto kilka ciekawych, mało znanych historii o zakulisowych wpływach gigantycznych korporacji nie tylko nad Wisłą, opisanych w książce. 

fot. WM fot. WM

Make Uber Great

Książkę otwiera rozdział na temat praktyk Ubera. Nie tylko tych z Polski, co jest generalną dużą zaletą książki, bo pokazuje uniwersalne mechanizmy działania bigtechów. Mnie zapadł w pamięć cytat taksówkarza z Grochowa, który tak podsumował sposób wyrabiania sobie pozycji Ubera nad Wisłą i przewagi nad lokalsami. Pasuje nie tylko do tej firmy. 

“Ile oni bankietów urządzili dla polityków, dla celebrytów. Ile sponsorowali eleganckich konferencji, paneli (…) No gdzie my, zwykli taksówkarze, nawet połączeni w korporacje, moglibyśmy się równać z takimi fajnymi, dzianymi gośćmi?”. 

Microsoft. Inwestycja ściśle tajna

Potężna amerykańska firma inwestuje w Polsce grube pieniądze. Ale nie chce o inwestycji prawie nic powiedzieć. Łącznie z tym że nie wiadomo, gdzie jest zlokalizowana. Kuriozum? Nie, to historia tajemniczego centrum danych Microsoftu. Przykład służy autorce “BógTechów” do opowieści o środowiskowych i społecznych kosztach inwestycji koncernów technologicznych. Czyli czymś niemal nieobecnym w polskiej debacie publicznej. "Niewykluczone, że Microsoft ma inne powody, by otaczać tajemnicą lokalizacje swoich centrów danych. Bo te altrulistyczne według PR-owców inwestycje okazują się bardzo kosztowne w eksploatacji (…) O te ukryte koszty środowiskowe zaczynają dopytywać ludzie mieszkający w pobliżu (…) - pisze Czubkowska. 

Daj, zepsuj, zarabiaj

Czy macie czasami wrażenie, że wiele usług cyfrowych było kiedyś po prostu lepszych? Netflix robił świetne seriale, na X nie było farm trolli, Facebook pokazywał posty znajomych. To „psucie” Czubkowska wyjaśnia celową strategią bigtechów. Najpierw usługa jest dobrej jakości, tania, promowana jako przełom". Podbija rynek. Kiedy jednak coś zaczyna szwankować - albo umywa od problemów ręce, albo pozoruje skuteczne rozwiązania. Cel to monopol maksymalizacja zysku, ale uspołecznienie bolesnych kosztów. 

Dobry przykład to turystyka, którą wskazywane w książce Airbnb i Booking „zdemokratyzowały” tak bardzo, że kolejne miasta walczą o zakaz najmów krótkoterminowych. Coś, co miało być ekonomiczną alternatywą dla hoteli, zmienia się w koszmar dla lokalnych mieszkańców od Barcelony po Florencję.

Ciekawy przypadek menadżera z Google 

Absolutną kopalnią arcyciekawych informacji zza kulis relacji big techów i polityki jest rozdział poświęcony lobbystom. Interesującą historię autorka „BógTechów” kreśli na temat Marcina Olendra – do niedawna kierownika w Google odpowiedzialnego za relacje z rządem. Menadżer zakończył kilka miesięcy temu pracę w firmie bez szumu w mediach, aby teraz działać w AI Chamber, ciele przedstawiającym się jako niezależny głos polskich startupów z sektora AI. 

Czubkowska zdradza nam kulisy tego i wielu innych transferów przez “obrotowe drzwi” z sektora publicznego do gigantów technologicznych. Kolejne opisywane nazwiska układają się we wzorzec tego, jak bigtechy walczą o swoje interesy na najwyższych szczeblach władzy.

"Fajnolobbing"

Technikom lobbingu sektora technologicznego Czubkowska poświęca wiele miejsca w swojej książce. Wprost pisze też, jak w mniej lub bardziej zawoalowany sposób bigtechy z USA potrafią wiązać swój interes z kwestiami bezpieczeństwa. Dziennikarka radzi patrzeć na amerykański sektor technologiczny w Polsce jak “na aktorów politycznych” i dostrzec, że zwłaszcza od napaści Rosji na Ukrainę “pozycjonuje się jako nieoficjalny łącznik Warszawy z Waszyngtonem”. Zawsze działa. 

Ps. Tekst jest autorskim pomysłem redakcji. Nie jest efektem współpracy ani z wydawcą, ani z autorką książki. 

Dołącz do dyskusji: 5 ciekawych faktów o „BógTechach” z książki Sylwii Czubkowskiej. Od Google po Ubera

6 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
J-Kob
Przykro czytać takie SF
4 5
odpowiedź
User
Typ
Państwo Redaktorzy, pisze się menedżer, nie menadżer.
1 2
odpowiedź
User
Hellpins
Ktoś na te bankiety chodził. Ktoś korzystał z Ubera, wiedząc, że kierowcy nie mają umów, a cena jest dumpingowa.

To się nazywa tajemnica przedsiębiorstwa.

Zysk jest podstawowym celem przedsiębiorstwa. A obniżenie jakości usługi powinno skutkować odpływem klientów.
Prawda?

Pamiętamy kiepskiego Płatnika? Pamiętamy tłumaczenia w US z nieopodatkowanych korzyści, wynikających z używania Open Office?
Mamy tak, jak dbamy. Dbamy tak, że wybieramy ciągle tych samych ludzi, obiecujących ciągle to samo. I stoimy w miejscu, bo zamiast inwestować we własne, ciągle kupujemy cudze.
12 0
odpowiedź