Prezes Radia Merkury blokuje książkę o historii stacji. „Paszkwilancki fragment narusza prawa osobiste”
Filip Rdesiński, od miesiąca prezes Radia Merkury, zablokował dystrybucję książki „Tu mówi Poznań” o historii tej stacji. - Laurka za publiczne pieniądze zrobiona dla de facto jednej osoby. Według umowy powinna być wolna od wad prawnych, w tym nie naruszać praw osób trzecich. Tymczasem narusza i to nie tylko moje - tłumaczy Rdesiński. Za to autor książki i poprzedni prezes Radia Merkury nie widzą w publikacji żadnych kontrowersyjnych treści.

Książka „Tu mówi Poznań” została napisana przez historyka dr. Andrzeja Zarzyckiego z okazji przypadającego w przyszłym roku 90-lecia Radia Merkury. Została wydana przez Agencję Wydawniczą Cała Jaskrawość w 500 egz., które mają być rozdawane osobom związanym ze stacją. Jak podało we wtorek poznańskie wydanie „Gazety Wyborczej”, cały nakład zgodnie z ustaleniami trafił do rozgłośni, a jej prezes Filip Rdesiński (pełniący tę funkcję od połowy marca br.) zdecydował się zamknąć egzemplarze książki w magazynie.
Według anonimowych dziennikarzy Radia Merkury, z którymi rozmawiała „GW”, Rdesińskiemu nie podoba się, że w książce opisano jego zwolnienie ze stacji jesienią 2010 roku (był jej prezesem przez pięć miesięcy). KRRiT odwołała go, po tym jak wniosek o to złożył do niej minister skarbu państwa. Filip Rdesiński w sądzie domagał się od rozgłośni dwukrotnie wyższej pensji (która prawomocnie została mu przyznana ponad rok później), a w ostatnich dniach urzędowania złożył doniesienie do prokuratury na poprzedni zarząd stacji. W uzasadnieniu odwołania KRRiT napisała m.in., że Rdesiński „nie posiada kwalifikacji zarządczych do kierowania spółką mediów publicznych”, a dalsze kierowanie przez niego rozgłośnią mogłoby spowodować „dalsze obniżanie wiarygodności spółki jako nadawcy publicznego oraz destabilizację jej pozycji rynkowej”.
Dr Andrzej Zarzycki i były prezes Radia Merkury Piotr Frydryszek, który czytał tę książkę, powiedzieli „GW”, że nie ma w niej żadnych komentarzy odautorskich, tylko obiektywny opis wydarzeń.
Zupełnie inaczej tę sytuację widzi Filip Rdesiński. - Słynnej książki, o której pisze „GW” jest raptem kilkaset sztuk. Wydana w grubej oprawie na „bogatym” papierze z kolorowymi wkładkami. Koszt jednostkowy porażający. Laurka za publiczne pieniądze zrobiona dla de facto jednej osoby - skrytykował na Facebooku publikację. - Według umowy powinna być wolna od wad prawnych, w tym nie naruszać praw osób trzecich. Tymczasem narusza i to nie tylko moje. To co ze mną zrobiono w tekście, jest nie tylko procesowe, ale też pokazuje, że RM kierowali ludzie, którzy nie potrafili wznieść się ponad własne uprzedzenia - ocenił. - . Ponieważ jestem stroną w sprawie, bo książka narusza moje prawa, to podjąłem decyzję o wstrzymaniu wszelkich działań z nią związanych do czasu rozstrzygnięcia problemu przez Radę Nadzorczą. Sam się wyłączyłem od wszelkich decyzji. Ktoś jednak podjął decyzję o napisaniu paszkwilanckiego fragmentu i wydaniu „dzieła” z wadami prawnymi. I powinien ponieść tego wszelkie konsekwencje - stwierdził Rdesiński.

Newsletter






Sales&More i Bank Pekao S.A. wkraczają do gry! Sukces kampanii „Jak nie teraz, to kiedy… wbijesz na wyższy level?”
Serwisy społecznościowe, których już nie ma. Czego nas nauczyły?
Będzie wielki powrót do „Szkła kontaktowego”?
Filip Chajzer ponownie w „Dzień Dobry TVN”. Kolejne powroty na jubileusz programu
Całodobowy kanał poświęcony Smerfom już nadaje po polsku 


Dołącz do dyskusji: Prezes Radia Merkury blokuje książkę o historii stacji. „Paszkwilancki fragment narusza prawa osobiste”