To on poprowadzi debatę w TVP. „Byłem absolutnie zaskoczony telefonem”
Jacek Prusinowski będzie prowadził, a może bardziej moderował debatę Karola Nawrockiego z Rafałem Trzaskowskim, która w piątek odbędzie się w siedzibie TVP. - Jeden z uczestników, przedstawiciel jednej ze stacji zadzwonił do mnie i zapytał, czy ewentualnie jestem zainteresowany taką rolą, bo w trakcie rozmów padło moje nazwisko. Absolutnie nie spodziewałem się tego - opowiada Prusinowski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Jak informowaliśmy, doszło do zmian w zakresie nadchodzącej debaty prezydenckiej z udziałem Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego organizowanej przez TVP, TVN24 i Polsat. Nie odbędzie się w środę 21 maja, a dwa dni później.
Prowadzącym będzie dziennikarz z zewnątrz - Jacek Prusinowski związany z „Super Expressem” i Radiem Plus. Formuła debaty ma polegać wyłącznie na zadawaniu pytań sobie wzajemnie przez kandydatów. Debata będzie transmitowana m.in. przez stacje TVP1, TVP Info, Polsat News, TVN24 oraz Polsat News Polityka. Nie doszło do porozumienia, by debatę współorganizowały także TV Republika, wPolsce24 oraz Telewizja Trwam.
Niedługo po ogłoszeniu szczegółów debaty porozmawialiśmy z Jackiem Prusinowskim, który przyznaje, że jeszcze we wtorek rano nie spodziewał się podobnej propozycji. Opowiedział m.in, jakie będą jego zadania, czy będzie komentował wypowiedzi Trzaskowskiego i Nawrockiego w trakcie debaty i jak ocenia zapowiadaną formułę.
Dominik Senowski: We wtorek wszyscy czekali na szczegóły środowej debaty w TVP, a tu nagle pojawiła się informacja, że debata będzie, ale w piątek, a Pan będzie jedynym prowadzącym, moderatorem. Jak do tego doszło?
Jacek Prusinowski: Dokładnie nie wiem, bo nie było mnie przy negocjacyjnym stole sztabów i telewizji, przy którym zapadały decyzje. W pewnym momencie jeden z uczestników, przedstawiciel jednej ze stacji zadzwonił do mnie i zapytał, czy ewentualnie jestem zainteresowany taką rolą, bo w trakcie rozmów padło moje nazwisko. Żeby móc pójść dalej w omawianiu planu debaty potrzebowali wiedzieć, czy jestem chętny, jaka jest moja decyzja. Potwierdziłem zainteresowanie i po kilkudziesięciu minutach otrzymałem informację, że wszystkie strony rozmów zgadzają się na moją obecność.
Był Pan zaskoczony tym telefonem?
Tak, absolutnie nie spodziewałem się tego. Z mojej perspektywy to wszystko działo się szybko i nieoczekiwanie. Jednocześnie było i jest mi bardzo miło. W sytuacji, gdy trudno wypracować jakieś porozumienie, pojawia się moje nazwisko jako tego, co do którego wszystkie strony politycznego sporu zgadzają się i uznają za dziennikarza uczciwego, rzetelnego. Trudno chyba o większy komplement.
Zdaje sobie sprawę z mojej ograniczonej roli podczas debaty, nie będę tam głównym bohaterem. Niemniej jestem dumny, że będę mógł pełnić taką rolę. To na pewno dla mnie najważniejsze wyzwanie zawodowe pod względem zainteresowania widzów, ekspozycji. Taka okazja zdarza się w tym zawodzie albo raz, albo raz na kilka lat. Niecodzienna sytuacja. To będzie dla mnie zaszczyt i przyjemność.
Prusinowski o propozycji
Najpierw pojawiła się Pana kandydatura czy najpierw formuła debaty zakładająca zadawanie pytań jedynie przez kandydatów między sobą?
Wydaje mi się, że wpierw zapadała decyzja, by debata odbyła się z samymi pytaniami kandydatów, a potem był pomysł moderowania przeze mnie.
Informacja o tym, że Pan będzie prowadził debatę była zapewne zaskoczeniem dla wielu osób, ale gdy dowiedzieliśmy się jaka będzie formuła, to już zaskoczenie stało się mniejsze. Podobna formuła obowiązywała bowiem podczas debaty „Super Expressu” pod koniec kwietnia, gdy razem z Janem Złotorowiczem prowadzili Panowie debatę.
I też myślę, że nie odkryliśmy Ameryki. Na świecie debaty z udziałem dwóch kandydatów czasem tak właśnie wyglądają.
Jakie są Pana zdaniem plusy takiej formuły?
Myślę, że kandydaci mogą się w tej sytuacji jeszcze lepiej sprawdzić. Świadczą o nich nie tylko odpowiedzi, jakich udzielają, ale również same pytania, jakie zadają. To też jest pewna wiedza dotyczącą kandydata, którą widzowie mogą zdobyć, jakie sprawy są dla niego ważne. W przypadku debaty z pytaniami dziennikarzy kandydat jest bardziej reaktywny, ustosunkowuje się do zagadnień, jakie są podejmowane przez media. A tak sam będzie wyznaczał linie frontu. Myślę, że to jest ciekawe rozwiązanie i pozwala nam dowiedzieć się czegoś nowego o samych kandydatach.
Oczywiście nie obraziłbym się, gdybym miał też możliwość zadawania pytań na piątkowej debacie, chętnie bym to zrobił. Co innego w przypadku debaty z 13 kandydatami - wtedy formułowanie pytań przez dziennikarzy było po prostu bez sensu, powtarzanie tych pytań. W formule z dwoma kandydatami podobne pytania miałyby sens, ale szanuję decyzję organizatorów o innym rozwiązaniu.
A nie miał Pan wątpliwości przed wyrażeniem zgody? Po wspomnianej debacie „SE” pojawiały się głosy krytyczne, że to trochę wycofanie się mediów ze swoje roli, bo kandydaci zawsze wolą rozmawiać ze sobą, a nie z dziennikarzem, z którym będzie im trudniej.
Myślę, że teraz te największe telewizje przyznały nam rację, decydując się na taką formułę. Uznały, że to interesujący i dobry kierunek. Głosami o upadku dziennikarstwa, które pojawiały się także m.in. u Państwa na portalu, przejmowałem się umiarkowanie. Uważałem i dalej uważam, że racja była po naszej stronie.
Debata już w piątek
Będzie Pan komentował wypowiedzi kandydatów lub reagował czy nie ma takiego zamiaru albo nawet nie będzie możliwości?
Nie no, nie mam zamiaru komentować. Z nikim o tym jeszcze nie rozmawiałem, ale absolutnie nie widzę takiego rozwiązania.
Pytam, bo podczas ostatniej debaty organizowanej 12 maja przez TVP, TVN24 i Polsat Dorota Wysocka-Schnepf reagowała na słowa Krzysztofa Stanowskiego, a dwa lata temu chociażby Michał Rachoń w TVP podczas debaty także komentował niektóre odpowiedzi kandydatów.
Jeśli miałbym komentować to tylko wszystkie wypowiedzi kandydatów, które padną w piątek. Myślę, że widzom nie zależy na tym, by poznać mój stosunek do słów Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego. Moje zadanie polega na tym, by pilnować, aby reguły gry były równe, występować w roli arbitra podczas debaty. Być kimś w rodzaju sędziego ringowego, a nie pierwszoplanową postacią.
Trudno też do końca porównywać debatę „Super Expressu” do tej nadchodzącej, bo tam było 13 osób, tutaj będą dwie. To bardziej dyskusja dwóch kandydatów, a ja mam sekundować temu pojedynkowi.
Czego się Pan spodziewa w piątek?
Spodziewam się uczciwej, merytorycznej, ale też emocjonującej dyskusji o Polsce i przyszłości. Debaty, która pozwoli tym 40 procentom wyborców, którzy w pierwszej turze nie głosowali ani na Karola Nawrockiego, ani na Rafała Trzaskowskiego, podjąć dobrą decyzję. Może też pomóc tym, którzy w ogóle nie poszli do wyborów.
Czytaj także: Czy Republika łamie zakaz fotografowania TVP?
Dołącz do dyskusji: To on poprowadzi debatę w TVP. „Byłem absolutnie zaskoczony telefonem”
Jak ten koło taki dobry to dać mu etat a Sracz Zaorać.