Piszą tom za tomem. O fenomenie twórczości Remigiusza Mroza i Harlana Cobena
Harlan Coban przeżywa drugą młodość własnej literatury dzięki opartym na jego twórczości serialom Netfliksa i Amazona. Naszym rodzimym Cobenem bywa nazywany Remigiusz Mróz, a to wszystko dzięki tej samej dyscyplinie pracy i dużej liczbie publikacji. Nie znaczy to, że twórczość obydwu pisarzy spotyka się jedynie z uznaniem. Zapytaliśmy ekspertów o sposób pracy obu autorów.

Harlan Coben to jeden z najpłodniejszych amerykańskich pisarzy. Od kilku lat poza pisaniem książek, zajmuje się również produkcją seriali na ich podstawie. Kolejne thrillery powstają głównie dla Netfliksa, ale od pewnego czasu także dla Amazona. Warto przypomnieć, że swoje premiery miały trzy polskie produkcje Netfliksa na podstawie prozy pisarza – „W głębi lasu” (2020), „Zachowaj spokój” (2022) i „Tylko jedno spojrzenie” (2025).
W tym miejscu wskażmy, że literatura Remigiusza Mroza również doczekała się wielu ekranizacji powstałych dla różnych nadawców i platforma. „Chyłka” (Player) doczekała się aż pięciu sezonów. Player nakręcił też „Behawiorystę”, Polsat – „Wotum nieufności”, a Netflix – „Forsta”.
– W świadomości wielu uczestników kultury istnieje przekonanie, że „więcej” oznacza jednocześnie „gorzej” – nie można „produkować taśmowo” książek artystycznie ważnych, gdyż to, co jakościowe, wymaga szczególnego zaangażowania pisarza w proces twórczy. Z tego powodu krytykowany jest Remigiusz Mróz – to autor, który kojarzony jest z niezwykłej szybkości tworzenia i wydawania kolejnych pozycji. Ciekawe, że pisarz uczynił z tego swój znak rozpoznawczy i jednocześnie nieustannie stara się obracać ów zarzut na swoją korzyść. Mróz przedstawia samego siebie w wywiadach jako pracoholika, który potrafi pisać nawet do dziesięciu godzin dziennie – jednak nie jest to grafomański przymus, a satysfakcjonująca praca. Co więcej, ta pracowitość zdaje się budzić w większości czytelników sympatię, gdyż pisarz jawi się jako człowiek uporządkowany i konsekwentnie spełniający swoją rolę – mówi Wirtualnemedia.pl badaczka kultury popularnej, dr Magdalena Bałaga.
Nieco inaczej do popularności polskiego pisarza na tle amerykańskiego twórcy podchodzi szefowa działu kultury w Gazeta.pl, Marta Korycka. Dziennikarka wskazuje na rozdźwięk między sukcesem literackim Mroza, a ekranizacjami jego powieści i dostrzega, że polski autor dawno już wyprzedził Cobena pod względem liczby publikacji.
– To, co ich łączy [Cobena i Mroza – przypis red.], to prosty styl, stosowany z premedytacją, a także kryminalna tematyka książek i umiłowanie cykli (co nie jest dziwne, bo jeśli jedna postać zdobędzie przychylność czytelników, jest to zajęcie i zarobek na lata). Harlan Coben pisze ze zdecydowanie mniejszą częstotliwością niż Mróz, chociaż ma na koncie i tak kilkadziesiąt książek, średnio wydaje jedną w roku, podczas gdy Polak – jeśli dobrze liczę – na przykład w 2016 roku wydał sześć czy siedem tytułów, a w zeszłym sześć. I to Mróz ma w tym momencie najsilniejszą pozycję na polskim rynku książki. Ale czy na serialowym? Niekoniecznie – mówi Korycka.
Nasza rozmówczyni przypomina również, że od sześciu lat Mróz jest najpoczytniejszym autorem książek według raportu Biblioteki Narodowej, ale Coben też radzi sobie nieźle: w ostatnich pięciu latach był w pierwszej piątce, w 2024 roku tuż za Mrozem.
– Jeśli jednak spojrzymy na popularność światową, to Mróz nawet z zagranicznymi wydaniami swoich książek nie ma szans poradzić sobie tak dobrze jak Amerykanin. Działa tu magia języka angielskiego, jest większa skala, promocja i… pieniądze. Patrząc na liczbę „followersów” w Goodreads, Mróz ma ich 2,8 tys., Coben 41,6 tys. Dlatego umowa zawarta przez Cobena z Netfliksem w 2018 roku opiewała na miliony dolarów, gdy w przypadku Mroza możemy szacować raczej w setkach tysięcy niż milionach i to złotych. Co nadal jest jednak imponujące – wskazuje szefowa działu kultura Gazeta.pl.
Dziennikarka podkreśla, że Mróz jest w tej chwili obok Jakuba Żulczyka najchętniej ekranizowanym polskim autorem. I podobnie jak Coben, może liczyć nie tylko na Netfliksa. Coben w 2022 roku podpisał umowę na serię produkcji z Amazonem, Mróz ma też na koncie współpracę z Playerem i SkyShowtime.
– To zresztą dość ciekawy przypadek, gdy poboczna postać jednej serii (o Chyłce) dostaje własną (seria z Piotrem Langerem liczy już trzy powieści), a w dwóch różnych platformach zagra ją ten sam aktor: Jakub Gierszał. Mimo wszystko jednak, choć np. „Kolory zła” polskiej autorki Małgorzaty Oliwii Sobczak tygodniami znajdowały się w światowym TOP10 Netfliksa, to nadal zawsze Coben będzie miał przewagę w postaci światowej rozpoznawalności nad Mrozem, nawet jeśli aktorzy będą w ekranizacji książek obu autorów mówili po polsku – podsumowuje dziennikarka z Gazeta.pl.
Polskie „cobeny”
Z tego powodu polskie seriale Netfliksa, powstałe na podstawie powieści Harlana Cobena, okazały się dużym sukcesem komerycyjnym i dość dobrze wpasowały się w pejzaż rodzimej kultury popularnej. Analizują nasz styl życia w latach 90., ale i pokazują problemy współczesnej klasy średniej oraz kryzysy rodzinne.
Akcja „W głębi lasu” rozgrywa się w Polsce. Fabuła obejmuje dwa wymiary czasowe: rok 1994 oraz 2019. Poznajemy losy warszawskiego prokuratora, Pawła Kopińskiego (Maciej Damięcki), który mimo upływu lat nie potrafi otrząsnąć się po stracie ukochanej siostry, zaginionej w niewyjaśnionych okolicznościach podczas obozu letniego. Niespodziewane odnalezienie ciała zdaje się powiązane ze zniknięciem dziewczyny i może w końcu doprowadzić do przełomu w śledztwie.
Polski miniserial „Zachowaj spokój” z 2022 roku rozgrywa się na osiedlu zamieszkiwanym przez zamożną klasę średnią, której spokój zostaje zakłócony przez tajemnicze zniknięcie osiemnastoletniego Adama Barczyka. Głównymi bohaterami są jego rodzice: Anna (Magdalena Boczarska) i Michał (Leszek Lichota) z determinacją usiłujący odnaleźć syna, odkrywając przy tym skrywane sekrety sąsiadów.
Serial „Tylko jedno spojrzenie”, w reżyserii Marka Lechkiego i Moniki Filipowicz, wypada słabiej niż „W głębi lasu” i „Zachowaj spokój”. Oglądając kolejne odcinki sześcioodcinkowej produkcji, można odnieść wrażenie, że serial napisał algorytm. Mamy więc powrót do przeszłości w postaci wydarzeń z 2009 roku, tajemnicze zdjęcie, zamianę tożsamości, pozornie szczęśliwą rodzinę, mordercę ukrywającego sekret aż do śmierci i wiele scen przemocy. Teoretycznie wszystko gra, ale dziury fabularne pomiędzy kolejnymi scenami nie należą do zbyt subtelnych, a produkcji nie uratowała nawet Maria Dębska.
Nie znaczy to, że serial obejrzała garstka widzów („Tylko jedno spojrzenie” zajęło siódme miejsce na liście najpopularniejszych w Polsce produkcji Netfliksa w pierwszym kwartale 2025 roku; obraz w ciągu 26 dni przyciągnął 1,2 mln unikalnych użytkowników). Nie ma więc wątpliwości, że produkcje inspirowane literaturą Cobena i Mroza cieszą się dużym zainteresowaniem widzów. Gdzie należy upatrywać źródła ich popularności?
– Faktycznie mamy do czynienia z pisarzami stosunkowo płodnymi, jednak trzeba wziąć pod uwagę typ literatury, który obaj uprawiają. Kryminał to specyficzny gatunek, często tworzony w ramach większych serii. Można nieco metaforycznie powiedzieć, że wiele kryminałów – nawet tych zupełnie już klasycznych, autorstwa choćby Agathy Christie czy Arthura Conan Doyle’a, które są cenione przez krytyków – stanowi część literackich seriali. Są to najczęściej seriale proceduralne, czyli takie, które wykorzystują podobne, sprawdzone typy fabuł, do których czytelnicy są już przyzwyczajeni. Stąd, jak sądzę, bierze się dobra przekładalność kryminału na medium telewizyjne, zwłaszcza serialowe – wyjaśnia literaturoznawca, dr Maciej Nawrocki z USWPS.
Ekranizacje powieści Mroza
W 2018 roku Player rozpoczął emisję serialu „Chyłka” i był to strzał w dziesiątkę. Pierwszy sezon serialu nosił tytuł „Chyłka. Zaginięcie”, drugi „Chyłka. Kasacja”, trzeci „Chyłka. Rewizja”, czwarty zatytułowany był „Chyłka. Inwigilacja”, piąty „Chyłka. Oskarżenie”. W postać prawniczki Joanny Chyłki wcieliła się Magdalena Cielecka.
Joanna Chyłka jest zdolna, bezkompromisowa, odważna i niepokorna. W prawniczym świecie pełnym mężczyzn w niczym im nie ustępuje – tak serial promował nadawca i okazało się, że Chyłka spełniła te obietnice. Zachwyciła determinacją i pewnością siebie. W polskiej telewizji (serial trafił po Playerze do TVN) pojawiła się kolejna silna bohaterka.
W 2022 roku również Player wyprodukował „Behawiorystę” z główną rolą Roberta Więckiewicza. Głównym bohaterem serialu jest Gerard Edling – wykładowca, ekspert w dziedzinie kinezyki (nauki zajmującej się badaniem mowy ciała) oraz były prokurator. Mężczyzna zostaje nieoficjalnie poproszony o pomoc w schwytaniu młodego, niebezpiecznego szaleńca – Horsta Zeigera (w tej roli Krystian Pesta), który wziął za zakładników dzieci i wychowawców jednej z miejskich szkół, nie żądając przy tym niczego w zamian.
W tym samym roku Polsat wyprodukował „Wotum nieufności”. Serial opowiada o świecie polityki. Akcja zaczyna się, gdy po rezygnacji prezydenta Polski marszałek Sejmu Daria Seyda (w tej roli Katarzyna Dąbrowska) liczy, że zajmie jego miejsce. Jej głównym przeciwnikiem w walce o urząd staje się Patryk Hauer (zagrał go Antoni Pawlicki), zyskujący na popularności poseł prawicy, dbający o wizerunek w mediach i pozycję w partii.
Netflix w 2024 roku udostępnił serial „Forst” z Borysem Szycem w roli głównej. Detektywa Forsta poznajemy w Zakopanem, gdy przyjeżdża na miejsce zbrodni i wraz z innymi policjantami próbuje zrozumieć, dlaczego ktoś miałby popełnić samobójstwo na Giewoncie. Na miejscu pojawia się też dociekliwa dziennikarka Olga Szrebska (Zuzanna Saporznikow), z którą Forst będzie prowadził swoje prywatne śledztwo gdy oficjalne metody okażą się niewystarczające.
Mróz okiem ekspertów
Jak widać, w minionych latach obrodziło ekranizacjami powieści Mroza i Cobena. Czy rzeczywiście jest na nie tak duże zapotrzebowanie?
– Myślę, że nieustająca popularność Cobena czy Mroza świadczy o tym, że ich twórczość jest pożądana przez odbiorców, w związku z czym nie mówiłbym tutaj o „nadprodukcji” tekstów. Należy jednak pamiętać, że w przypadku obu pisarzy mamy do czynienia po prostu z literaturą rozrywkową, pozbawioną większych ambicji filozoficznych lub artystycznych i niemającą na celu prezentacji panoramy społecznej na wzór wielkiej powieści, za to oferującą odbiorcy przyjemne, znajome doznania estetyczne i emocjonalne – w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówi dr Maciej Nawrocki z USWPS.
Przyglądając się dorobkowi pisarzy, trudno ukryć podziw na widok listy opublikowanych tytułów. Jak pracują tak płodni literaci? – Cobena i Mroza z pewnością łączy żelazna dyscyplina oraz zapewnienie, że zależy im na dostarczeniu czytelnikom barwnych oraz interesujących historii. Z wywiadów można też wywnioskować, że piszą w podobny sposób – przyznają, że znają punkt początkowy i końcowy wymyślonej przez siebie historii, ale to, co pomiędzy, powstaje na bieżąco w trakcie procesu pisania – podkreśla literaturoznawczyni, dr Magdalena Bałaga.
– Obaj piszą powieści kryminalne, a te charakteryzują się określoną konwencją, poza tym to autorzy, którzy piszą w niezwykle szybkim tempie. Jednak to, co najbardziej ich różni, to fakt, że Mróz pragnie sprawdzić się niemal w każdym gatunku – od kryminałów, przez thrillery, po powieści historyczne oraz political fiction – dodaje badaczka.
Gdzie na gatunkowej mapie polskiej literatury sytuuje się Remigiusz Mróz?
– Jest sprawnym i w pewnym sensie wszechstronnym autorem rozrywkowym, który udanie wykorzystuje panujące na rynku trendy. W dobie dużego zainteresowania tematyką true crime, w obliczu popularności kryminałów skandynawskich, w zalewie telewizyjnych produkcji proceduralnych o detektywach i prawnikach potrafi wyjść naprzeciw oczekiwaniom szerokiej publiczności, wykorzystując sprawdzone schematy narracyjne. Można powiedzieć, że pod względem różnorodności tematycznej jest do pewnego stopnia ciekawszy niż Coben, sprawdzając się w rozmaitych konwencjach wskazuje ekspert z USWPS. I dodaje:
– Taka literatura może ucieszyć wiele osób – takich, które czytają rzadko, więc cenią przystępność; takich, które są zainteresowane popkulturą w ogóle i chciałyby skonsumować polski tekst tego typu; wreszcie i takich, którzy, czytając wiele na co dzień, chcieliby odpocząć w znajomych klimatach.

PigOut o Mrozie. „Remek jest jak Taylor Swift”
Chcąc dotrzeć do sedna fenomenu „płodnych pisarzy” o komentarz poprosiliśmy także człowieka ze środka. Kogoś kto nie tylko zna twórczość Remigiusza Mroza, ale i samego autora. Piotr Knioła, recenzent i publicysta znany w sieci jako PigOut, opowiedział nam o swoich początkach z literaturą Mroza.
– Na początku był szept… a właściwie marketing szeptany. Moje pierwsze spotkanie z twórczością Remigiusza Mroza? Rekomendacja znajomego, który rzucił: „Słuchaj, jest taka książka o prawniczce, ale to nie jest taka zwykła prawniczka – ta prawniczka jest ostra jak papryczka piri-piri, słucha Iron Maiden, żłopie alko jak Passat olej silnikowy i rzuca mięsem lepiej niż Pascal w reklamie Sokołowa”. Brzmiało absurdalnie? Oczywiście. Intrygująco? Jeszcze bardziej. Z ciekawości sięgnąłem – i wtedy jeszcze nie wiedziałem, że podobną drogą poszło pół Polski – w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówi polski bloger, pisarz i publicysta PigOut, czyli Piotr Knioła.
W jaki sposób Remigiusz Mróz wygrał wyścig o uwagę polskiego czytelnika?
– Wydawnictwa od czasu do czasu stawiają „ciut” więcej żetonów na konkretnego autora – i wygląda na to, że Remek był właśnie takim ruchem all-in. Dostał marketingowe wsparcie, śniadaniówkę i kanapę u Wojewódzkiego, ale trzeba mu oddać, że się wybronił. Szybciutko wystrzelał całą serię z Chyłką, która łączyła efekciarstwo z popkulturowymi tropami, memami, internetową nowomową i dozą szyderstwa w dialogach. Wciągało jak dobry serial – sam przeczytałem trzy części ciągiem i wstyd się przyznać, ale nie dlatego, że chciałem rozwiązać zagadkę kryminalną, tylko żeby dowiedzieć się, czy Chyłka zrobi „bang” z Zordonem. I w tym tkwi sekret – Mróz stworzył postacie (powtórzył to kilka razy), które ludzie śledzą jak bohaterów tasiemców. Kolejny tom niczym nowy odcinek „Na Wspólnej” – wyjaśnia PigOut.
Kto czyta powieści Mroza? – Każdy się odnajdzie w tych fabułach. Mama, ciocia, babcia, urlopowicz, student, niedzielny czytelnik, a nawet literacki snob, który sięgnie tylko po to, by móc później z wyższością stwierdzić: „Logiki w tym nie ma za grosz!”. Ale to co najbardziej mnie fascynuje, to to, że ludzie, którzy już się od Remka odbili, nadal do niego wracają. Mają tysiące innych książek do wyboru, codziennie na rynku pojawia się jakieś nowe nazwisko, recenzenci polecają masę tytułów, a jednak coś ich ciągnie, żeby zainwestować swój czas w Remka i jeszcze raz się upewnić, że „to nie ich bajka”. Jakbym był pisarzem, marzyłbym o takiej sytuacji – komentuje ekspert.
Jak utrzymać zainteresowanie tak kapryśnego czytelnika? – Remek wszedł w tryb fabryka. „House of Cards” na topie? Boom, wjeżdża książka polityczna. „Lie to Me” i „Mentalista” przejęły strimingi? Boom, „Behawiorysta”. Mundial? Boom, kryminało-romans z piłką w tle. Young Adult rządzi? Proszę bardzo, nawet dwie części. Częstotliwość premier stała się memem, który Remek znowu przekuł na sukces. Ile razy ktoś próbował go ustrzelić w internecie, tyle razy odpowiadał autoironicznym komentarzem, sprawiając, że zyskiwał więcej polubień niż autor zaczepki. Ludzie lubią, kiedy ktoś znany, wydający się niedostępny, pokazuje dystans i wchodzi w interakcje. To zjednuje sympatię – nie możesz zranić kogoś, kto wszystko przyjmuje z uśmiechem i jeszcze dodaje do pieca – trafnie wskazuje Piotr Knioła.
Mroza recepta na sukces? – I teraz złączmy to wszystko w całość: rozpoznawalność, sympatia, czucie internetów, uniwersalne książki „dla każdego coś się znajdzie”, których popularność dodatkowo podbijają ich adaptacje serialowe. A do tego dochodzi „final boss” – codziennie ktoś ma urodziny, co roku są wakacje, ferie zimowe i Boże Narodzenie. To są okazje, kiedy książki w papierze sprzedają się najlepiej i moja teoria jest taka, że jak ktoś nie orientuje się w aktualnościach rynkowych, nie wie czym interesuje się osoba, którą chce obdarować, albo łapie coś szybko z kiosku na lotnisku, bierze Mroza. Sprawdzona firma i zawsze jest jakaś nowość, więc nie ma ryzyka powtórki. To są tysiące książek, które sprzedają się na zasadzie dobrego wypozycjonowania i śmiem twierdzić, że nawet gdyby Remek drastycznie zaniżył poziom, siłą rozpędu utrzymałby się w topce sprzedażowej jeszcze kilka sezonów. Jak Kaka po przejściu do Realu Madryt.
– A mówiłem już, że to bardzo bystry gość, który na spotkaniach autorskich owija sobie publikę wokół palca? No to teraz mówię. Remek jest jak Taylor Swift. Możesz nie lubić, ale tego już nie zatrzymasz – podsumowuje PigOut.

Aktualnie Remigiusz Mróz ma „na liczniku” siedemdziesiąt powieści, a Harlan Coben trzydzieści siedem. I wciąż nie powiedzieli (i nie napisali) ostatniego słowa.
Dołącz do dyskusji: Piszą tom za tomem. O fenomenie twórczości Remigiusza Mroza i Harlana Cobena
Absolutnie nic.