Słuchacze Radia 357 sfinansowali mural. To hołd dla polskiej muzyki

Mural usunięty, kasa od naiwnych patronów przytulona, ktoś nieźle zarobił na bohomazie wiszącym 3 miesiące z hakiem. Ktoś przypomni, ile toto kosztowało? Dlaczego transparentnie (ulubione słowo radia) nie poinformowano patronów, że to zrzutka na prowizorkę? Jeden jeleń z drugim zapłacił, bo myślał, że przyjedzie do stolycy latem, albo za rok czy dwa, strzeli selfika i pokaże dziecku, wnusiowi, psiecku czy kotecku i powie: to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo!
No tak, przecież na tymczasową jednorazówkę nikt nie dałby kasy...
Pokażcie faktury za to dzieło!

Radio solennie zapewniało mnie kiedyś, że nie kasuje niefajnych - ich zdaniem - wpisów na fejsbuku. Taaa, jasne. Same znikają, tak jak np. dziś.

Niech zgadnę - zarobili krewni-i-znajomi królika. Zaprzyjaźniona agencja, "operator ściany", jakiś artysta z wydumanym pseudo nickiem nawiązującym do nazwiska i pseudonimu jednego z polskich oficerów, wykonawca dedykowanej strony internetowej, autorzy nagrywający słynne podkasty. Jakie były kryteria wyboru? Jakie umowy? I co będzie następne? Zakup miliona ciętych tulipanów, które zwiędną po 4 dniach?
Za to teraz płacący za mural i wpłacający na radio mogą nazywać się air fryerami.