Glapiak łagodniejszą szefową KRRiT niż Świrski? „Zmiana na lepsze”
Od poniedziałku Agnieszka Glapiak kieruje Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. Co to oznacza dla nadawców? – Pod względem ekstrawagancji nikt nie przebije Świrskiego. To nie dobra zmiana, ale zmiana na lepsze – mówi Robert Kwiatkowski, były członek KRRiT. Eksperci w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zauważają, że cichym wygranym zmian w Radzie jest prof. Tadeusz Kowalski. Będzie mógł zablokować każdą decyzję.

W poniedziałek KRRiT odwołała przewodniczącego Macieja Świrskiego. W piątek Sejm zdecydował o postawieniu go przed Trybunałem Stanu, więc musiał zostać zawieszony. Koalicja rządząca zarzuciła mu m.in. blokowanie pieniędzy z abonamentu RTV dla mediów publicznych po zmianach z grudnia 2023 roku, niesłuszne karanie nadawców prywatnych czy zbyt długotrwały proces przedłużenia ich koncesji.
Następczynią Macieja Świrskiego została Agnieszka Glapiak, a wiceprzewodniczącą Hanna Karp. Pierwsza, podobnie jak Świrski została powołana do KRRiT dzięki Sejmowi zdominowanemu przez Prawo i Sprawiedliwość. Związaną ze środowiskiem Radia Maryja Hannę Karp i byłą szefową „Wiadomości” TVP do Rady wskazał prezydent Andrzej Duda. Prof. Kowalski został wybrany przez Senat, czyli głosami przeciwników PiS.
Świrski jak „odbezpieczony granat”
Dla stacji telewizyjnych i radiowych rozpoczęta niespełna dwa lata temu kadencja Świrskiego nie była łatwym okresem. Twierdząc, że walczy ze „strukturami lobbystycznymi”, nałożył rekordową liczbę kar. W 2024 roku były to 72 decyzje na prawie 2,2 mln zł. W 2022 roku, kiedy 10 miesięcy urzędował jego poprzednik Witold Kołodziejski (także z poparciem PiS) kar było tylko 25 na 475 tys. zł.
Najwyższe kary nie dotyczyły przekroczenia limitu reklamowego, z którym – jak zapewniał – konsekwentnie walczył. W kwietniu 145 tys. zł grzywny nałożono na Telewizję Polską za emisję reportażu „Arcydzieło Rydzyka”. 142,8 tys. zł to z kolei kara dla TVN24 za udostępnienie na YouTube powtórki reportażu programu „Czarno na białym” o ojcu Rydzyku z 2021 roku.
– Maciej Świrski jako przewodniczący zachowywał się trochę jak odbezpieczony granat. Swoimi działaniami niekonwencjonalnymi wykraczał daleko poza standard, którzy wyznaczyli jego poprzednicy. Nie tylko z innych partii niż PiS. Także Witold Kołodziejski znacząco różnił się od swojego następcy. Osoby, które piastowały to stanowisko charakteryzował pewien umiar. Byłemu przewodniczącemu Świrskiemu słowo umiar jest obce – ocenia Kwiatkowski.
Choć Kołodziejski przy okazji kwestii przedłużenia koncesji dla TVN24 i projektu „Lex TVN” studził nastroje w KRRiT, to Świrski był gotowy na otwartą konfrontację ze stacją. Na sejmowej mównicy pokazał laptopa z mapą powiązań TVN. Zauważył, że jedna z brytyjskich spółek amerykańskiego właściciela nadawcy nadawała kanały w Rosji i były one powiązane z ludźmi bliskimi Władimirowi Putinowi.
- Byłem jednym z organizatorów pierwszej KRRiT. Był to wówczas organ kolegialny, chociaż z oczywistą, ustawową pozycją przewodniczącego. Póżniej różnie to bywało, ale takiej hucpy jak w wykonaniu pana Macieja Świrskiego sobie nie przypominam. Postawienie go przed Trybunałem Stanu uważam za najmniej dolegliwą sankcję. Powinien odpowiadać karnie za szkody, jakie wyrządził sektorowi mediów publicznych –ocenia Janusz Daszczyński, prezes TVP w latach 2015-2016.
Jeszcze w piątek wieczorem wydawało się, że przewodniczący Świrski pozostanie na stanowisku. Członkinie KRRiT wydały bowiem stanowisko w jego obronie. Pisały o „motywowanym politycznie” ataku na organ konstytucyjny. Sam Świrski twierdził, że jego postawienie przed Trybunałem Stanu nie ma mocy prawnej, bo przepis o wyłączeniu go z prac regulatora został uznany za niezgodny z ustawą zasadniczą przez Trybunał Konstytucyjny.
– Nie wiem jakie motywy kierowały Krajową Radą, żeby odwołać dotychczasowego przewodniczącego, wiem natomiast, że była to decyzja dobra, zmniejsza bowiem niepewność prawną w zakresie prawa medialnego, stabilizuje rynek. Działalność Macieja Świrskiego oceniam krytycznie; naruszała ona prawo, obniżała autorytet Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, anarchizowała rynek. Decyzja Sejmu o postawieniu go przed Trybunał Stanu jest konsekwencją trzyletniej działalności – mówi Wirtualnemedia.pl Jan Dworak, przewodniczący KRRiT w latach 2010-2016.
Od lutego Świrski robił dużo, żeby ocieplić wizerunek. Zaczął organizować regularne konferencje prasowe, na których odpowiadał na pytania, chwalił się uruchomieniem konta regulatora na Instagramie czy postulował wprowadzenie obowiązku zatrudnienia dziennikarzy na etatach, a nawet ustanowienia dla nich tantiem. To nie wystarczyło, żeby zachować stanowisko.
– Można się było tego spodziewać - już 2 miesiące temu była w Radzie próba jego odwołania, ale ostatecznie jedna z członkiń jej nie poparła. Wygląda na to, że Pan Świrski od dawna, delikatnie mówiąc, miał słaby kontakt z rzeczywistością i swoimi niekonwencjonalnymi wybrykami dał się we znaki także członkom KRRiT – podejrzewa Krzysztof Luft, członek KRRiT w latach 2010-2016.
Nowa przewodnicząca będzie mniej stanowcza?
Agnieszka Glapiak w swojej prawie 2-letniej pracy w KRRiT zasłynęła z raportów o „likwidowaniu mediów publicznych w Polsce” (uderzających w koalicję rządzącą) i monitoringu kampanii prezydenckiej nad Wisłą. Z badania wynikało, że TVN, TVP i Polsat promują Rafała Trzaskowskiego, a Republika Karola Nawrockiego.
Glapiak w 1991 roku zaczęła pracę w Telewizji Polskiej. Była m.in. autorką reportaży i dokumentów, a także sekretarzem redakcji rolnej, kierowniczką audycji edukacyjnych i młodzieżowych TVP1. Pracowała również w TVP3 i „Życia Warszawy”. Kierowała Centrum Informacyjnym Rządu za rządów Jerzego Buzka, Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Podczas ostatnich rządów PiS-u kierowała Centrum Operacyjnym Ministra Obrony Narodowej.
Czy członkowie z rekomendacji PiS i prezydenta zgodzili się na zmiany, bo liczyli na stanowiska? – Odpowiem cytatem, który w polskiej polityce funkcjonuje dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu: „Inni szatani musieli tu być czynni”. Ktoś przekręcił wajchę i tyle. Nie sądzę, żeby chodziło o stanowiska. Choć następczynią pana Świrskiego została osoba z zarzutami prokuratorskimi, to dobrze nie wróży. Nie znam kwalifikacji przywódczych pani Paczuskiej czy Karp, ale nie mają żadnych zarzutów – przekonuje Kwiatkowski.
Glapiak ma zarzuty w związku z rzekomym przywłaszczeniem zegarka za 5 tys. zł, który miał być przeznaczony dla zagranicznej delegacji w Ministerstwa Obrony Narodowej (nie przyznaje się do winy) i ujawnienia planu obrony Polski. Został wykorzystany przez PiS w kampanii wyborczej, który alarmował, że dawny rząd PO chciał bronić Polski do linii Wisły. Oczywiście, gdyby Rosjanie zajęli wschodnią część kraju.
Do odwołania przewodniczącego i powołania nowego potrzebne były głosy wszystkich członków Rady (poza Świrskim). Gdyby były szef uczestniczył w posiedzeniach i podpisywał się pod decyzjami koncesyjnymi i innymi, takimi jak kary, mogłyby być one kwestionowane, także w sądach. Paczuska napisała na portalu X, że do zmiany doszło, aby zachować pluralizm w mediach i w trosce o organ konstytucyjny.
– Chcę wierzyć, że to przejaw poczucia odpowiedzialności. To racjonalna decyzja, dzięki której regulator będzie mógł działać. Tego potrzebuje rynek - nadawcy oczekują podejmowania rozstrzygnięć w wielu konkretnych sprawach dotyczących ich bieżącej działalności – ocenia Luft.
Świrski po odwołaniu stwierdził w Republice, że to podpis Glapiak może być kwestionowany, bo odwołano go wbrew regulaminowi Rady, który mówi, że posiedzenia zwołuje przewodniczący. – Nie, nie ma takiego ryzyka. 4 członków KRRiT może w każdej chwili odwołać przewodniczącego. Panu Świrskiemu różne rzeczy się wydają - wczoraj np. tłumaczył swoje zawieszenie w kontekście militarnym, a nawet wojennym. Ten człowiek dawno już przekroczył granice groteski – komentuje Luft.
Podobnego zdania jest Dworak. – Ostatnie wypowiedzi Macieja Świrskiego świadczą dobitnie, że myli interes osobisty z racjami ważnymi dla funkcjonowania konstytucyjnej instytucji państwowej. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że w działalności KRRiT więcej będzie bezstronności i pracy merytorycznej. Dla prawdziwej odbudowy autorytetu Krajowa Rada musi zrobić o wiele więcej, niż tylko odwołanie przewodniczącego kierującego się w pracy swymi skrajnymi poglądami – przekonuje były prezes TVP.
Po zmianach prof. Kowalski będzie mógł zablokować decyzje, które jego zdaniem są złe. – Jestem przekonany, że to zmiana na lepsze dla mediów. Mechanizm decyzyjny w KRRiT wymaga czterech głosów za. W praktyce prof. Kowalski, który jest cichym zwycięzcą tego zamieszania, będzie miał de facto prawo weta. Bez jego zgody żadne decyzje nie zostaną skutecznie podjęte. Oczywiście to samo dotyczy pozostałej trójki. Do niedawna decyzje mogły być podejmowane przez ludzi wskazanych przez prezydenta i PiS, a teraz tak nie jest – zauważa Kwiatkowski.
Sęk w tym, że kary może wymierzyć sam przewodniczący. Poglądy Agnieszki Glapiak są zbliżone do poglądów Świrskiego. – Jeśli różnego rodzaju kary czy decyzje administracyjne są zarezerwowane dla przewodniczącej KRRiT, to zawsze pan Kowalski może blokując inne decyzje, wpływać na kształt decyzji podejmowanych przez panią Glapiak. Pod względem ekstrawagancji nikt nie przebije Świrskiego. To nie dobra zmiana, ale zmiana na lepsze – wyjaśnia Kwiatkowski, który w KRRiT zasiadał w latach 1996-1998.
Choć Świrski początkowo nazywał swoje odwołanie złamaniem konstytucji, we wtorek złagodził ton. – Z szacunku dla Państwa Polskiego i powagi chwili zdecydowałem, że nie będę podejmował działań zmierzających do odwrócenia wczorajszego – w mojej ocenie wadliwego prawnie – odwołania mnie z funkcji Przewodniczącego KRRiT. W obliczu zaprzysiężenia Prezydenta RP nie chcę dawać pretekstu rządzącym do generowania chaosu i obniżania rangi urzędów – stwierdził na portalu X.
Dołącz do dyskusji: Glapiak łagodniejszą szefową KRRiT niż Świrski? „Zmiana na lepsze”
Art. 11 Ustawy o Trybunale Stanu.