KPO - katastrofalna polityka obronna. Rząd Tuska wizerunkowo położył aferę "z jachtami" [FELIETON]
Symbolem afery z rozdziałem środków z KPO został jacht. Innym jachtem płynie rząd, który stara się wyplątać z tego wizerunkowego kłopotu. Ale jednostka ma połamany żagiel, sternik kiepsko sobie radzi, a tsunami wywołane w sieci przez ten temat rzucą tą łupiną bezlitośnie, jak chce.

Bo to jest tsunami. Z raportu analitycznej pracowni Res Futura wynika, że w ciągu 48 godzin od pierwszych publikacji, że coś może z tym KPO nie grać zasięg tematu przekroczył 400 mln wyświetleń i, jak czytamy w raporcie: „krzywa zainteresowania w narzędziach analitycznych wystrzeliła niemal pionowo”.
Szefowa Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz też wystrzeliła. Gdy temat rozgrzewał się już na poważnie, pani minister rzuciła, że w tej sprawie już od dwóch tygodni są prowadzone kontrole, a z roboty została wyrzucona Katarzyna Duber-Stachurska, prezeska Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. PARP prowadził rozdział środków od strony technicznej, podług założeń przygotowanych przez ministerstwo.
Przy okazji szefowa resortu z całą mocą zapowiadała, że w związku z tymi kontrolami ani złotówka z tej części KPO nie pójdzie bokiem.
Jeśli Pełczyńskiej-Nałęcz wydawało się, że zrzucając z sań szefową PARP załatwi sprawę, to jest w błędzie. Ujawnienie tej dymisji i informacja, że kontrole już trwają, w sytuacji gdy mleko się rozlało to katastrofalny błąd w komunikacji. Na co liczyła pani minister? Że się uda sprawę załatwić po cichu? Że zamieciona pod dywan nigdy już spod tego dywanu nie wyjdzie?
A przecież można było tę bombę rozbroić w prosty sposób i nabić dużo punktów w oczach opinii publicznej. Gdy rozpoczęły się kontrole i doszło do dymisji w PARP, Pełczyńska-Nałęcz powinna zwołać konferencję prasową. Opowiedzieć na niej, jak sprawnie idzie dzielenie pieniędzy z KPO dla branży HoReCa i przy okazji poinformować, że w procesie na czas wykryto drobne nieprawidłowości, a cwaniaki, które się chciały bezpodstawnie wzbogacić na programie zostały wyłuskane w morzu wniosków i żaden jacht nie wypłynie do tych, którym się nie należy. Co więcej, o sprawie powinna też zostać poinformowana prokuratura.
Ale nie było tej konferencji, a prokuratura podjęła działania po… doniesieniach mediów.
Kiedy już tsunami wywołane aferą poniewierało koalicją rządząca, sprzyjającym jej dziennikarzom jakoś słabo wychodziła obrona, a opozycja dokładała do pieca krzycząc, że to afera wszechczasów, wjechał kolejny pomysł rządzących, jak ugasić ten pożar. W skrócie spin był taki: ale przecież to wszystko przez PiS. Przecież zasady rozdawania pieniędzy z tego koszyka ze środkami na KPO przygotowano jeszcze za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. A do tego PiS swoim podskakiwaniem Unii Europejskiej spowodował, że Polska długo nie dostawała pieniędzy z KPO. Dopiero Koalicja 15 Października naprawiła ten proces i kurek z forsą został odkręcony.
Wspaniale. Tylko pomysłodawca tej narracji zapomniał, że koalicja rządząca (grubo ponad półtora roku) ruszyła do pracy z hasłem zamiatania po PiS i rozliczania tamtej ekipy za te wszystkie wille plus i inne fundusze sprawiedliwości. A tu się okazuje, że dzielenie pieniędzy dla hotelarzy i restauratorów idzie według zasad wypracowanych za poprzedniej władzy. Coś ta miotła wymiata mało dokładnie.
Chociaż nie, przepraszam, coś jednak nowa władza w tych zasadach pozmieniała. Oto zdymisjonowana prezeska PARP, której najwyraźniej nie przypadła do gustu rola kozła ofiarnego, w gorzkim wpisie ujawniła m.in. to: „Pani Minister zapewniała przedsiębiorców, że osobiście interweniowała, by poluzować pierwotne zasady, żeby środki płynęły sprawniej i szybciej”.
I popłynęły. Czy popłynie też Pełczyńska-Nałęcz? Pewnie nie, bo jej partia Polska 2050 to ważny koalicjant i premier Tusk nie ma teraz za dużej swobody i nie może na pokaz wyrzucić z rządu tej pani minister. Ale polityczny wyrok zapewne już zapadł, tylko jest to wyrok z przedłużonym terminem wykonalności.
I na koniec dobre słowo o pani minister Pełczyńskiej-Nałęcz. Ogłosiła w poniedziałek w serwisie „X”, że w czwartek zamelduje się w Kanale Zero. No, nie ukrywam, trzeba mieć odwagę, by na własne życzenie pójść do medium, które – najdelikatniej mówiąc – nie jest jakoś przesadnie przychylne obecnej władzy.
Brawa za odwagę. Tylko że w tej odwadze jest też brak rozwagi. Bo każda afera ma swój pik, a potem fala opada. W poniedziałek było już lekko „z górki”. Do czwartku temat pewnie by powoli umierał śmiercią naturalną. Ale szefowa Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej zadbała, żeby go ożywić na długi weekend. Zasięgi Kanału Zero doskonale w tym pomogą.
Pomagają zresztą też sami politycy bez komunikacyjnego wyczucia. Bo gdy wybucha afera, której symbolem rozdawnictwa stały się jachty, Kancelaria Premiera wrzuca filmik z premierem Tuskiem… płynącym na statku w rytm zagranicznego rapu i podpisuje to… “obierz kurs na rozwój Polski”. Nie tędy droga.
Dołącz do dyskusji: KPO - katastrofalna polityka obronna. Rząd Tuska wizerunkowo położył aferę "z jachtami" [FELIETON]
A rykoszetem dostają polscy przedsiębiorcy (z których większość przystąpiła do programu w całkowicie dobrej wierze i złożyła wnioski zgodne z warunkami naboru wymyślonymi jeszcze za PiSu...).