Polskim firmom brakuje kapitału. Wsparcie głównie w sferze deklaracji
Bezpośrednie inwestycje zagraniczne nie są w stanie skompensować niewielkich nakładów inwestycyjnych polskich firm. Jednocześnie nadmierne uzależnienie od zagranicznego kapitału może zdestabilizować gospodarkę, dlatego potrzebne jest silniejsze wsparcie sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Jak wynika z analiz MFW, niska aktywność inwestycyjna firm to problem praktycznie wszystkich gospodarek rozwiniętych, dlatego tym większe znaczenie mają działania ukierunkowane na pobudzenie popytu krajowego.
– Mówi się o możliwości stagnacji zarówno w gospodarce światowej, jak i europejskiej. Jak oceniają Międzynarodowy Fundusz Walutowy i OECD, jedną z przyczyn jest brak dynamicznego rozwoju konsumpcji wewnętrznej, popytu wewnętrznego, w tym inwestycji. Innymi słowy, wszyscy zastanawiają się nad tym, jak zwiększyć popyt wewnętrzny w krajach rozwiniętych i rozwijających się. Musimy się także zastanawiać nad tym, jak zwiększyć popyt wewnętrzny w Polsce – mówi Janusz Sawicki, ekspert Instytutu Badań Rynku Konsumpcji i Koniunktur.
Problemem gospodarek rozwiniętych jest zwłaszcza brak powrotu stopy inwestycji prywatnych do wieloletniego średniego poziomu, jaki notowano przed 2008 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy w kwietniowej edycji raportu World Economic Outlook wśród przyczyn tego zjawiska widzi obok słabego popytu ograniczenia w dostępie do finansowania zewnętrznego oraz niepewność, jaką wprowadza polityka gospodarcza. Powyższe problemy są szczególnie widoczne na południu Europy, gdzie mimo wysiłków związanych z ograniczeniem deficytów budżetowych ryzyko dalszych podwyżek podatków oraz cięć wydatków publicznych (zwłaszcza inwestycyjnych) pozostają wysokie.
W przypadku Polski polityka fiskalna była do niedawna przewidywalna i koncentrowała się na ograniczeniu nierównowagi budżetowej, zatem nie mogła być istotnym czynnikiem ryzyka, który powstrzymywałby wzrost inwestycji. W ostatnich kwartałach to właśnie nakłady brutto na środki trwałe pozytywnie zaskakiwały ekonomistów – przykładowo w I kwartale br. inwestycje wzrosły o 11,4 proc. rok do roku. Istotne jest jednak także to, że wysokie przyrosty notowane były w odniesieniu do niskich wartości wyjściowych (bazowych). Całość nakładów inwestycyjnych w Polsce w 2014 r. odpowiadała niecałym 20 proc. PKB, w tym sektora prywatnego – ok. 14-15 proc. PKB. W ocenie zdecydowanej większości ekonomistów to zbyt mało, by gospodarka mogła rozwijać się szybko w długim okresie, tym bardziej że zasoby kapitału produkcyjnego w Polsce są niewielkie.
Niskie inwestycje i zasoby kapitału mogą również wynikać ze struktury polskiej gospodarki, w której duży udział w tworzeniu wartości dodanej i zatrudnieniu mają małe i średnie firmy. Są one szczególnie wrażliwe na ryzyko rynkowe, także to związane ze zmiennymi regulacjami, prawem podatkowym czy nieefektywnym sądownictwem.
– Jak się pyta małe i średnie przedsiębiorstwa o to, jaki jest ich główny problem, to mówią, że tym problemem jest popyt. Jest to kwestia dotarcia do odbiorcy, jest to w ogóle kwestia ich umiejscowienie w łańcuchu produkcji w danym kraju. I ten problem u nas występuje. Mówi się czasami więcej, niż się robi w zakresie wspierania rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw w kraju – uważa Sawicki.
W okresie przed kryzysem niewielką stopę inwestycji krajowych uzupełniał napływ kapitału z zewnątrz, zwłaszcza w formie bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Relatywnie szybki wzrost polskiego eksportu w ostatnich latach – mimo niesprzyjającej koniunktury w strefie euro – to w dużym stopniu zasługa BIZ, co pośrednio pomogło Polsce uzyskać najwyższy skumulowany wzrost PKB w latach 2007-2014 w UE. Wyzwaniem pozostaje jednak przyciąganie nad Wisłę inwestorów, którzy tworzyliby miejsca pracy o wysokiej wartości dodanej, a w konsekwencji dobrze płatne. Według eksperta Instytutu Badań Rynku Konsumpcji i Koniunktur konkurowanie poprzez niskie koszty pracy jest ryzykowną strategią.
– U nas rosną inwestycje bezpośrednie w sferę usługową. Ta sfera wymaga mniejszych nakładów kapitałowych i to dobrze, ale z drugiej strony ta sfera jest podatna na wszelkie zmiany poziomu ryzyka czy awersję do ryzyka na rynkach światowych, czyli jest stosunkowo łatwo zmienić kierunek tych inwestycji. Te inwestycje mogą z Polski odpłynąć i to jest pewne niebezpieczeństwo, które wiąże się z tendencją inwestycji bezpośrednich w kraju – przestrzega Janusz Sawicki.
To ryzyko jest istotne, ponieważ polska gospodarka ma bardzo niekorzystną relację aktywów zagranicznych do pasywów, czyli tzw. międzynarodową pozycję inwestycyjną netto. Choć wartość skumulowana BIZ w Czechach i na Węgrzech w relacji do PKB jest wyższa, to tamtejsze firmy posiadają więcej aktywów za granicą. Wysoka nierównowaga między aktywami i pasywami może skutkować wysokim odpływem kapitału za granicę w formie transferowanych zysków.
– To duży problem, dlatego że mamy jedną z najgorszych struktur symetryczności aktywów i pasywów inwestycji bezpośrednich w Europie. Gorszy wskaźnik symetryczności ma chyba tylko Rumunia. Polska od samego początku transformacji była importerem kapitału, to się zwiększyło po wstąpieniu do Unii Europejskiej – zauważa Sawicki. – Brak kapitału oczywiście powoduje brak skłonności do jego eksportu. Nie mamy czego eksportować, skoro tego kapitału brakuje.
Newsletter



Sales&More i Bank Pekao S.A. wkraczają do gry! Sukces kampanii „Jak nie teraz, to kiedy… wbijesz na wyższy level?”
Serwisy społecznościowe, których już nie ma. Czego nas nauczyły?
Będzie wielki powrót do „Szkła kontaktowego”?
Filip Chajzer ponownie w „Dzień Dobry TVN”. Kolejne powroty na jubileusz programu
Dołącz do dyskusji: Polskim firmom brakuje kapitału. Wsparcie głównie w sferze deklaracji