Trzaskowski czy Nawrocki. Co to właściwie oznacza dla mediów?
Nowym prezydentem zostanie Rafał Trzaskowski albo Karol Nawrocki. Kandydaci idą w sondażach niemal łeb w łeb. Zapytaliśmy ekspertów o konsekwencje dla rynku medialnego w przypadku wygranej jednego lub drugiego. Wielu z pytanych liczy na likwidację abonamentu RTV dzięki kandydatowi Koalicji Obywatelskiej, jednocześnie obawiając się chaosu w przypadku wygranej kandydata Prawa i Sprawiedliwości. Konserwatyści widzą w nim nadzieję na repolonizację mediów.

Nie masz czasu czytać? Możesz posłuchać podcastu o tematyce tego artykułu
1 czerwca II tura wyborów prezydenckich. W licznych prezydenckich debatach temat przyszłości rynku mediów nie pojawiał się. Oczywiście poza ostrą wymianą zdań Krzysztofa Stanowskiego z Dorotą Wysocką-Schnepf z TVP. Nowa głowa państwa może mieć decydującą rolę w kwestii przyszłości Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Rady Mediów Narodowych i finansowania mediów publicznych.
Tylko Nawrocki może „uratować” KRRiT i RMN
Nowy prezydent może odrzucić sprawozdanie KRRiT, co automatycznie skróciłoby jej kadencję. Wówczas nie doszłoby do paraliżu regulatora, który jest możliwy po postawieniu przewodniczącego Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Tylko szef KRRiT może zwoływać posiedzenia, Świrski zostałby wyłączony z prac. Rada nie porozumiała się co do zmiany regulaminu.
- Po wygranej Rafała Trzaskowskiego przewodniczący Świrski też będzie odpowiadał przed Trybunałem, ale kadencja KRRiT zostanie skrócona. Sprawozdanie za rok 2024 odrzucą obie izby parlamentu i potwierdzi to prezydent, co będzie skutkowało wygaśnięciem kadencji. Wkrótce potem zostanie wybrany nowy skład. Pytanie tylko, czy odbędzie się to pod rządami obecnej ustawy, czy też nowej, od wielu miesięcy zapowiadanej przez rząd – mówi Wirtualnemedia.pl Jan Dworak, szef KRRiT w latach 2010-2016.
Wygrana przedstawiciela PiS pozwoli kontynuować kadencję KRRiT. – Jeśli wygra Karol Nawrocki, rada przetrwa jakiś czas, być może nawet do końca kadencji, czyli do jesieni 2028 roku. Jest to rada zdominowana przez przedstawicieli różnych odcieni prawicy i skrajnej prawicy, kierowana przez człowieka, który jawnie tej prawicy sprzyja. Łamie bez skrupułów zasadę bezstronności w ochronie wolności słowa, której powinien służyć – dodaje Dworak.
Do skrócenia kadencji KRRiT może dojść w sierpniu lub wrześniu. – Wygrana Trzaskowskiego oznacza zakończenie kadencji obecnej KRRiT wkrótce po jego zaprzysiężeniu. Glosowanie w sprawie sprawozdanie KRRiT za 2024 w Sejmie musi się odbyć jeszcze w czerwcu, ale w Senacie takiego ograniczenia nie ma, więc Senat może spokojnie czekać na objęcie stanowiska przez nowego prezydenta – zauważa Juliusz Braun, szef KRRiT w latach 1999-2003.
Zwycięstwo prezydenta Warszawy otwierałoby drogę do szerszego składu KRRiT. Do zmian doszłoby drogą ustawową. – Nowelizacja ustawy zmieniłaby sposób powoływania KRRiT - Rada liczyłaby 9 osób, a 1/3 składu zmieniałaby się co 2 lata - to byłaby bardzo rozsądna zmiana. Ale to może nastąpić tyko po wygranej Trzaskowskiego. – mówi Wirtualnemedia.pl Krzysztof Luft, członek KRRiT w latach 2010-2016.
Politycy obozu władzy od dawna zapowiadają, że wcielą życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który nakazał przywrócenie uprawnień w kontekście wyboru zarządów spółek mediów publicznych KRRiT. Obecnie kompetencje w tym zakresie ma Rada Mediów Narodowych.
– Wybór Trzaskowskiego oznacza kontynuację zmian zapoczątkowanych w grudniu 2023, zwłaszcza nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, likwidację RMN, odwołanie obecnego składu KRRiT, zakończenie procesu likwidacji spółek mediów publicznych. Wybór Nawrockiego to z kolei próba odwrócenia zmian z początku tej kadencji i - podobnie jak w innych obszarach państwa - eskalacja konfliktu politycznego – przekonuje Robert Kwiatkowski, członek RMN.
Koalicja zabezpieczyła się jednak na wypadek przegranej Trzaskowskiego. Odwołała z RMN przewodniczącego Krzysztofa Czabańskiego i powołała posła KO Wojciecha Króla, który teraz kieruje Radą. Dzięki temu ruchowi PiS stracił większość w Radzie Mediów Narodowych. Jeśli kandydat KO przegra, można wycofać się z likwidacji TVP i Polskiego Radia, a potem powołać nowe władze tych spółek przez RMN.
Koniec abonamentu RTV?
W rządzie już od kilkunastu miesięcy trwają prace nad kompleksową reformą rynku medialnego. Do tej pory obóz władzy z jej przeforsowaniem się nie spieszył, obawiając się weta ze strony prezydenta Andrzeja Dudy. Po wyborach może zmienić się sposób finansowania mediów publicznych.
– Wygrana Rafała Trzaskowskiego oznaczać będzie, że postulowana od lat reforma finansowania mediów publicznych wejdzie w życie. Że zostanie zlikwidowany abonament radiowo – telewizyjny, który od dawna jest reliktem przeszłości. Mówiąc prosto: opłata za posiadanie zdatnego do odbioru, nieuszkodzonego, odbiornika radiowego bądź telewizyjnego to archaizm – mówi Wirtualnemedia.pl Janusz Daszczyński, prezes TVP w latach 2015-2016.
Abonament może zastąpić finansowanie z budżetu lub opłata audiowizualna. Przegrana Trzaskowskiego to duże ryzyko weta. – W przypadku wygranej Karola Nawrockiego będziemy mieli do czynienia z chaosem legislacyjnym w tej sprawie, zmierzającym do ograniczenia działalności mediów publicznych, a mówiąc wprost – do ich zagłodzenia – przewiduje Daszczyński.
Rząd nie musi wprowadzać zmian w KRRiT i finansowaniu mediów publicznych w jednym pakiecie. Nie brakuje głosów, że oddzielny projekt ustawy o likwidacji abonamentu RTV i zapewnienia regularnego finansowania mediów publicznym mógłby zyskać akceptację Karola Nawrockiego.
– Zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Karol Nawrocki nie podważają fundamentów mediów publicznych. Każdemu z nich przyda się telewizja prorządowa wcześniej, czy później. Do tego prezes IPN doskonale wie, jak ważnym elementem budowy postaw patriotycznych w społeczeństwie i realizacji propolskiej polityki historycznej jest TVP i PR. To cele niekomercyjne, które są nie do sfinansowania z reklam – ocenia Piotr Barełkowski z Publicystyka.TV, współtwórca TV Biznes, później związany z Republiką i wPolsce.pl.
Eksperci uważają, że najlepszym wyjściem byłoby finansowanie mediów publicznych wprost z budżetu. Opłata audiowizualna byłaby de facto nowym podatkiem, a kandydat PiS w rozmowie z liderem Konfederacji Sławomirem Mentzenem zobowiązał się, że takowych nie będzie wprowadzał.
– Próby reanimowania systemu abonamentowego są z góry skazane na niepowodzenie. Przyszłe rozwiązana dotyczące finansowania mediów publicznych musi jednak zaproponować rząd i nie spodziewam się tu weta ze strony prezydenta, kto by nim nie był – prognozuje Braun, który ubolewa, że rząd nie przedstawił dokładnych planów reformy medialnej. Obecnie m.in. TVP jest finansowana z uznaniowych dotacji.
Nowa KRRiT może być mniej pobłażliwa dla Republiki
Choć wicepremier Krzysztof Gawkowski mówił o możliwości odebrania koncesji Republice, to nasi rozmówcy nie spodziewają się, że scenariusz zostanie wcielony w życie po ewentualnych zmianach w KRRiT, jeśli oczywiście wygra kandydat Koalicji Obywatelskiej.
– Nowa Krajowa Rada ze świadomością kontroli sądowej i powagi organu państwa nie będzie tak ekstrawagancka jak obecna; nie spodziewam się cenzurowania czy „mrożenia” mediów przez demonstracyjne próby zamykania czy drastycznego karania nadawców – ocenia Dworak.
Ze strony sympatyków rządu pojawiały się głosy, żeby odebrać koncesję Republice za rzekome fake newsy czy mowę nienawiści. – Odbieranie koncesji za „mowę nienawiści” to histeria wzniecana przez władze TV Republika w reakcji na decyzję sądu administracyjnego - bez związku z planami a zwłaszcza możliwościami obozu rządowego – przekonuje Kwiatkowski.
Odmiennych głosów jest mniej. – Obserwuję Republikę, w której zresztą działa wielu moich byłych współpracowników, i oczom i uszom nie wierzę. Fake newsy, mowa nienawiści płyną tam szerokim strumieniem. Uważam, że w ten sposób zagrożony jest interes publiczny, czyli przesłanka niekonstytucyjności tych działań. To – moim zdaniem – jest wystarczający powód do analizy wniosku koncesyjnego pod kątem jego zgodności z obecną rzeczywistością – przekonuje Daszczyński.
Powrót do walki o repolonizację TVN i innych mediów
Choć TVN nie został spolonizowany, ani przejęty przez Węgrów i nie jest na razie na sprzedaż, to prawica wierzy, że wybór Nawrockiego pozwoli w dłuższej perspektywie na zmiany. Chodzi nie tylko o stację z Wiertniczej, ale także inne media, które mają duże zasięgi na polskim rynku.
– Ilość mediów dla Polaków w obcych, często niemieckich rękach jest zatrważająca (m.in. Onet, RMF, TVN). To sytuacja niespotykana w Europie z oczywistych powodów. Szczególnie niemiecka własność w mediach jest dla Polski niebezpieczna i może oznaczać wpływ obcej narracji na opinie publiczną, co jest skrajnie niebezpieczne dla każdego państwa. Widzę, że Karol Nawrocki to rozumie – zauważa Barełkowski.
Jego zdaniem należy uchwalić nowe rozwiązania albo egzekwować te istniejące. KRRiT nie zdecydowała się na nieprzedłużenie koncesji stacji TVN. Z ustawy wynika, że nadawca musi mieć siedzibę w Europejskim Obszarze Gospodarczym. Choć faktycznym właścicielem TVN jest amerykański Warner Bros. Discovery, to spółka kontrolująca nadawcę ma siedzibę w Amsterdamie.
– Sprawa koncesji TVN jest przykładem łamania prawa polskiego. Ja także tworzyłem z Amerykanami (TV Biznes) telewizję w Polsce. Jednak ówczesna KRRiT zmusiła nas do dywersyfikacji akcjonariatu, ze szkodą dla projektu. Czy zatem prawo w Polsce jest równe dla wszystkich podmiotów? W czasach kryzysów walka o repolonizację i pluralizm medialny są kluczowe i takie opinie słyszę od Karola Nawrockiego – zauważa Barełkowski.
Zwycięstwo kandydata PiS może być pierwszym krokiem do zmiany obozu władzy. – Wygrana Nawrockiego otwierałaby drogę powrotu do władzy PiS-owi, który z całą pewnością podjąłby próbę podporządkowania sobie wszystkich mediów, tak jak to zrobił Orban na Węgrzech. I byłyby to działania znacznie mocniejsze niż to, co się działo w czasie 8 lat rządów PiS. To byłby czarny scenariusz – ostrzega Luft.
Podobnego zdania jest Braun. – Dla PiS wolność mediów stanowi zagrożenie, a Nawrocki ma szczególne, osobiste powody (ujawnienie sprawy kawalerki!) by w przypadku wygranej walczyć z mediami, które uznaje za wrogie. Sam prezydent nie ma tu jednak żadnych możliwości działania, a obecna koalicja rządowa na pewno takich ustaw nie uchwali. Gdyby jednak wygrana Nawrockiego otwierała PiS-owi drogę powrotu do władzy w wyborach za dwa lata, wtedy można się spodziewać działań bardziej radykalnych niż poprzednio i dużych problemów dla niezależnych mediów – prognozuje.
Nawrocki może zablokować podatek od cyfrowych gigantów
Przed I turą wyborów prezydenckich Centrum Edukacji Obywatelskiej pytało w ramach Latarnika Wyborczego kandydatów o podatek wobec cyfrowych gigantów, takich jak Google, Facebook, Microsoft, Netflix, Apple. Większość pretendentów poparło to rozwiązanie. Nawrocki odpisał, że zależy od kontekstu i że może to doprowadzić do podwyżek dla polskich użytkowników amerykańskich usług.
– Jedno jest pewne. Nawrocki podpisze wszystko co mu każe podpisać Jarosław Kaczyński. A w tym wypadku może nawet bardziej Doland Trump, który jak wiadomo opodatkowywaniu amerykańskich gigantów technologicznych się sprzeciwia – przekonuje Luft.
Niewielkie szanse na zniesienie artykułu 212 KK
Niemal co kampanię w środowisku pojawia się postulat zniesienia art. 212 Kodeksu Karnego, przewidującego karę grzywny lub więzienia dla dziennikarzy za pomówienie w mediach. – Nie spodziewam się tu zdecydowanych działań ze strony parlamentu. Gdyby obecna koalicja zdecydowała się jednak na taki ruch, to zapewne Trzaskowski taką zmianę by podpisał, a Nawrocki zawetował – ocenia Braun.
Wśród zwolenników Trzaskowskiego nie brakuje jednak głosów usprawiedliwiających zapis KK, który może uderzać w dziennikarzy. - Art 212 przewiduje sankcje za pomówienia, i mnie osobiście to nie przeszkadza, skoro ewentualne odszkodowania uzyskiwane na drodze cywilnej są w Polsce tak niskie. Więc chodzi raczej o ewentualność nadużywania tych przepisów Kodeksu Karnego – mówi Luft.
W jego ocenie zwłaszcza po kandydacie prawicy nie należy się spodziewać łatwiejszej pracy mediów. – Nie trzeba przewidywać, jaki stosunek miałby Nawrocki do dziennikarzy i mediów - wystarczy zobaczyć jego „konferencje prasowe” - pogarda, arogancja na granicy chamstwa, ignorowanie lub atak. Takie narzędzia jak art 212, w rękach takiego prezydenta, to jak brzytwa w łapach małpy – dodaje członek rady programowej TVP.
Szanse na zmiany są niewielkie, niezależnie od wyniku wyborów. – Nie wierzę, że którykolwiek z kandydatów na prezydenta doprowadzi do zmiany art. 212. To naturalnie bardzo szkodliwa broń, uderzająca w pracę dziennikarzy, ale społeczeństwo potrzebuje takich narzędzi i en mass jest nieufne wobec żurnalistów – przekonuje Barełkowski.
Dołącz do dyskusji: Trzaskowski czy Nawrocki. Co to właściwie oznacza dla mediów?
Tego branży życzę, mimo że na Nawrockiego nie głosuję