SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Robert Feluś: Tak nie powinno robić się debat. A jest prosty sposób, by były ciekawsze

Drodzy Czytelnicy, 12 maja przed północą umarła idea organizowania debat prezydenckich w telewizji publicznej w znanym nam do tej pory formacie. Cześć ich pamięci!

Fot. Adam Jankowski / Reporter East News Fot. Adam Jankowski / Reporter East News

O godzinie 23.03 przychodzi SMS od znajomego: „Jprd, to się chyba dzisiaj nie skończy”. Nadawca, podobnie jak ja, ogląda debatę w TVP. I, podobnie jak ja, cierpi. Bo program, który się zaczął o godzinie 20.00 wydaje się nie mieć końca. Jest nudno. W pytaniach nic zaskakującego, w odpowiedziach też. Tłum kandydatów albo klepie wyuczone formułki, albo udaje, że nie zrozumiał pytania i zamiast odpowiadać podszczypuje konkurentów.

Ożywienie przychodzi tylko w momentach, gdy kandydaci zaczynają zadawać sobie pytania i ripostują na odpowiedzi. W końcu coś się dzieje, temperatura rośnie na chwilę.
Ale w trosce o komfort termiczny widza, po serii pytań kandydatów do kandydatów, prowadzący debatę dziennikarze wrzucają kolejne pytanie do wszystkich i znowu widzowie mogą spokojnie przysypiać.

TVP zaserwowała nam coś absolutnie nie do strawienia. To była potrawa bez smaku, niskokaloryczna, długo zalegająca w żołądku. A oczekiwania były spore po debatach albo programach debatopodobnych, które mieliśmy okazję obserwować wcześniej w tej kampanii wyborczej.

A co mieliśmy wcześniej? Głównie debaty „wybrakowane”, czyli takie, w których nie brali udziału wszyscy. W debacie Republiki w Końskich, bardziej przypominającej wiec polityczny z udziałem widowni o mocno spolaryzowanych poglądach, nie pojawił się prowadzący w sondażach Rafał Trzaskowski. Tłumaczył się, że nie przyjdzie do medium, które w jawny sposób propagandowo wspiera PiS. 

Z jednej strony trudno mu się dziwić, bo Republika wznosi się na propagandowe szczyty, wielokrotnie przebijając nawet dokonania Kurskiego. Ale z drugiej strony, jeśli deklarujesz, że chcesz być kandydatem wszystkich Polaków to nie unikasz telewizji, która ma coraz większą publiczność.

Druga debata w Końskich też była jakaś wybrakowana. Prezydent Warszawy wyzwał na pojedynek kandydata PiS, a wszystko to miało się odbyć w oku kamer stacji, które Trzaskowski uznał za bezpieczne dla siebie.

No i nie wyszło. Inni kandydaci zapłonęli oburzeniem, że to jest jakaś ustawka, że oni też chcą tam być. I niektórzy z nich dojechali.

Tak naprawdę jedyna debata (w takim prawdziwym znaczeniu tego słowa) odbyła się w “Super Expressie”. Formuła zakładająca, że kandydaci od razu zabierają się za odpytywanie swoich przeciwników okazała się strzałem w dziesiątkę. Organizatorzy oszczędzili widzom nudnej serii tych samych pytań do wszystkich uczestników. Nie brakowało głosów, że debatę wygrał… „Super Express”, ale przegrało dziennikarstwo, bo żurnaliści prowadzący program ograniczyli swoją rolę jedynie do strażników czasu. Taką opinię sformułował m.in. red. Patryk Pallus, naczelny „Wirtualnych Mediów”.

Chciałbym doprecyzować: To porażka dziennikarzy, którzy pozamykali się w redakcjach już nawet nie udających, że zależy im na robieniu tylko i wyłącznie czystego dziennikarstwa. Te redakcje uprawiają polityczną propagandę albo już beż żadnego skrępowania albo w białych rękawiczkach. Ale uprawiają.

I dlatego, kiedy propozycję debaty złożył tabloid, któremu trudno przypisać, że jest „tych” albo „tamtych” to przyszli na nią wszyscy kandydaci. I sami przygotowali pytania do swoich przeciwników. Dlatego to się tak dobrze oglądało.

I to jest kierunek dla przyszłych debat, zwłaszcza po tych flakach z olejem, zaserwowanych w poniedziałek przez TVP. W debatach musi być ogień, emocja, polityczna walka. Nic w tym złego, że dziennikarze ograniczą swoją rolę do ringowych sędziów pilnujących, by przeciwnicy w ringu nie okładali się ciosami poniżej pasa. I ostro reagujących (łącznie z wykluczeniem z debaty) w sytuacji, gdy któryś z kandydatów sieje mowę nienawiści. I tego akurat zabrakło w przypadku debaty w „Super Expressie”. Dziennikarze nie reagowali na to, co tam wygadywał kandydat Braun. A powinni!

Ograniczenie w debatach roli dziennikarzy do wspomnianych sędziów ringowych zapobiegnie też sytuacji, do której doszło w ostatniej debacie w TVP. Zdecydowana większość sztabów zaprotestowała na wieść o tym, że z ramienia TVP debatę ma poprowadzić Dorota Wysocka-Schnepf. I trudno się im dziwić. Wspomniana dziennikarka stoi dość daleko od dziennikarskiego obiektywizmu. Jednak kierownictwo TVP poszło na ostro i zadziałało w myśl zasady „nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobi”. Wysocka-Schnepf znalazła się w trójce prowadzących. 

Co o tym myśli powiedział w trakcie debaty ostro (może nawet za ostro) kandydat Krzysztof Stanowski. Co zrobiła dziennikarka? Odpowiedziała mu. Czym udowodniła, że protesty sztabów wyborczych na wieść, że to ona ma prowadzić debatę nie były bezpodstawne. Bo w takiej sytuacji dziennikarka telewizji publicznej powinna zachować się wstrzemięźliwie, puścić uwagę Stanowskiego mimo uszu i nie wyjść z roli.

Tu by można zacząć pisać o tym, czy my mamy w ogóle media publiczne? Jak daleko im do standardów BBC? Czy doczekamy się kiedyś takiej władzy, która nie będzie wykorzystywać mediów publicznych do swoich celów propagandowych? Ale to rzecz na inny tekst. Zakończę „optymistycznie”. TVP już ma coś podobnego do BBC. Trzy literki w nazwie…

 

Robert Feluś dołącza do zespołu Wirtualnych Mediów, jako felietonista. Na naszych łamach będziemy publikować jego cotygodniowe teksty o mediach przeszłości, teraźniejszośći i przyszłości. 

Dołącz do dyskusji: Robert Feluś: Tak nie powinno robić się debat. A jest prosty sposób, by były ciekawsze

23 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
gosc
Debata SE to był najlepszy format debaty, prowadzący tylko dbali o ustalone szczegóły.
A co mieliśmy wczoraj? Takiej ilości memów to już dawno nie widziałem. O czymś to świadczy.
No i oczywiście podstawowe pytanie o wczorajszą debate. Skąd wypłyneły pytania, albo może kto zgubił pytania.
11 3
odpowiedź
User
Reksio
Kandydaci muszą dostawać pytania od dziennikarzy. W SE było dużo patostreamingu - selfie, flagi, klucz francuski itd. To nie jest debata, a cyrk!
Czego spodziewać się bo reaktorze Faktu - jak tam sznur.
3 8
odpowiedź
User
Super
Jedna uwaga .
Dziennikarze nie moga nikogo wykluczac.
Brauna popiera 5-6 % wyborców.
Rola dziennikarza jest co najwyzej dodac komentarz , nic wiecej.
Inaczej tak ja w Niemczech czy Francji czy Rumunii będą delegalizować najwiekszych przeciwników politycznych.
A to jak zauważyl JD Vance nie jest już demokracja.
14 4
odpowiedź