Tomasz Lis - redaktor naczelny „Wprost”
- Jest mi doskonale obojętne czy nowi albo „odzyskani” czytelnicy to studenci, pracujący czy emeryci – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika „Wprost” (AWR Wprost).
Robert Stępowski: W jaki sposób zachęciłby Pan osobę, która kiedyś przestała kupować „Wprost”, do tego by wróciła do lektury tygodnika?
Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika „Wprost”: To zaczyna być ciekawe pismo. Nie służy już żadnej partii, nie opluwa uczciwych ludzi, nie służy odreagowaniu czyichś frustracji. A przede wszystkim jest w nim wielu dobrych autorów i wiele ciekawych tekstów.
Proszę dokończyć zdanie. Za pół roku siłą tygodnik „Wprost" będzie...
Tygodnik „Wprost”.
Chce Pan upodobnić „Wprost", do któregoś z tytułów już istniejących na rynku polskim, czy światowym? Jakim tygodnikiem będzie „Wprost"?
Nie chcę o tym mówić. Wiem całkiem precyzyjnie, w którą stronę chcę iść, ale nie lubię takich expose. Wolę, by w każdy poniedziałek czytelnik przekonywał się że idziemy w dobrą stronę.
Do jakiej grupy docelowej ma trafiać tygodnik pod Pana kierownictwem?
Z całym szacunkiem, ale dla mnie te wszystkie „grupy docelowe”, „strategie komunikacyjne” i tym podobne hasła, to marketingowy bełkot. Jak tydzień w tydzień pokażemy, że to jest dobry tygodnik, to ludzie będą go kupowali. Jest mi doskonale obojętne czy nowi albo „odzyskani” czytelnicy to studenci, pracujący czy emeryci.
W jakiej perspektywie czasowej i do jakiego poziomu chciałby Pan podnieść sprzedaż tygodnika „Wprost"?
Chciałbym, byśmy do końca roku powrócili do sprzedaży na poziomie 100 tysięcy egzemplarzy.
Wiadomo, że dobrze sprzedają się ostre i kontrowersyjne teksty lub materiały śledcze. Niestety jedne i drugie obarczone są ryzykiem, że gazeta zostanie za nie pozwana, a obecny wydawca (Platforma Mediowa Point Group) chyba nie chce ryzykować i płacić odszkodowań. Będzie Pan zatem unikał publikacji tekstów, za które moglibyście zostać pozwani?
Nie zgadzam się z tezą zawartą w pytaniu. Sprzedaje się pismo, w którym jest wiele dobrych tekstów, pismo ciekawe. Nic mniej, nic więcej. „Wprost” specjalizowało się w ostatnich latach w tekstach „ostrych” i „śledczych”. Nie zauważyłem, by wpłynęło to na wzrost sprzedaży.
W redakcji został jeszcze ktoś ze starego składu zespołu reakcyjnego: z czasów Stanisława Janeckiego, albo Marka Króla?
Tak, wiele osób.
Wpisują się one w Pana wizję tej gazety?
Wizja jest banalnie prosta - dobre dziennikarstwo, dobre teksty. Dla dobrych dziennikarzy jest i będzie tu miejsce, niezależnie od tego czy już tu są czy wkrótce przyjdą.
Jak władze TVP przyjęły objęcie przez Pana stanowiska redaktora naczelnego jednego z najbardziej opiniotwórczych tygodników w kraju?
Nie wiem, nie pytałem. W umowie producenckiej z TVP nie ma nic, co uzasadniałoby stawianie takich pytań. Jestem producentem programu dla TVP, a we „Wprost” naczelnym. Nie ma tu żadnego konfliktu interesów.

Newsletter






Sales&More i Bank Pekao S.A. wkraczają do gry! Sukces kampanii „Jak nie teraz, to kiedy… wbijesz na wyższy level?”
Serwisy społecznościowe, których już nie ma. Czego nas nauczyły?
Będzie wielki powrót do „Szkła kontaktowego”?
Filip Chajzer ponownie w „Dzień Dobry TVN”. Kolejne powroty na jubileusz programu
Całodobowy kanał poświęcony Smerfom już nadaje po polsku 


Dołącz do dyskusji: Tomasz Lis - redaktor naczelny „Wprost”