Ugoda w procesie Jacek Kurski kontra tygodnik „NIE”. „Wyrażamy ubolewanie, ale nie przepraszamy”
Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Warszawie miał ruszyć proces z powództwa Jacka Kurskiego przeciwko spółce Urma, wydawcy „NIE”. Strony porozumiały się jednak na pierwszej rozprawie. Chodzi o publikację tygodnika o rzekomym romansie europosła.

W styczniu 2013 roku Przemysław Ćwikliński, zastępca redaktora naczelnego poinformował Jacka Kurskiego drogą mailową o tym, że na łamach „NIE” pojawi się w najbliższym czasie artykuł o rzekomym romansie posła i jego asystentki. Dziennikarz zadał politykowi dodatkowe pytania związane z tą sprawą. Kurski i jego adwokat nie zgodzili się na publikację i zagrozili redakcji „uruchomieniem środków prawnych”.
Tygodnik „NIE” opublikował zatem inny tekst, pt. „Związki partnerskie posła Jacka Kurskiego”, w którym ujawnił korespondencję z europosłem i jego prawnikiem. Wskutek tej publikacji Sąd Okręgowy w Gdańsku - na wniosek europosła „Solidarnej Polski” - zakazał tygodnikowi pisania o rzekomym romansie. Zakaz obowiązywał przez sześć miesięcy.
We wtorek miał ruszyć proces o ochronę dóbr osobistych, jaki Jacek Kurski wytoczył spółce Urma, wydawcy tygodnika „NIE”. Obie strony sporu zdecydowały się na zawarcie ugody na pierwszej rozprawie. Zgodnie z postanowieniem, na łamach tygodnika ma się ukazać oświadczenie o ustalonej treści, która była we wtorek negocjowana przed sądem.
- W oświadczeniu nie pada słowo „przepraszam”. My dalej stoimy na stanowisku, że nie mamy za co pana europosła przepraszać - mówi Wirtualnemedia.pl Waldemar Kuchanny, zastępca redaktora naczelnego „NIE”. - Wyrażamy ubolewanie, jeżeli publikacja naruszyła jego dobra osobiste. Naszym celem było podjęcie kwestii o znaczeniu publicznym, a nie naruszanie dóbr osobistych Jacka Kurskiego - dodaje.
Urma zgodziła się na ugodę zaproponowaną przez sąd, ponieważ nie chciała uczestniczyć w dalszym przewodzie sądowym.
Przypomnijmy, że w lutym ub.r. wydawca „NIE” skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, które mogło dotyczyć pism, jakie pełnomocnik Jacka Kurskiego wysyłał do drukarni i kolporterów. Prawnik miał żądać zaprzestania rozpowszechniania egzemplarzy tygodnika. Powoływał się przy tym na orzeczenie gdańskiego sądu i groził podjęciem kroków prawnych w przypadku odmowy.
- Z treści tego postanowienia wynika, że zakaz został skierowany wyłącznie do trzech osób, to jest Jerzego Urbana - redaktora naczelnego NIE, Przemysława Ćwiklińskiego - autora artykułu oraz spółki URMA sp. z o.o. - wydawcy gazety. Nie mógł zatem rodzić jakichkolwiek obowiązków w stosunku do innych osób, w tym adresatów opisanej wyżej korespondencji - napisano w dokumencie złożonym w prokuraturze.
Jacek Kurski nie chciał we wtorek komentować zawarcia ugody z tygodnikiem „NIE”.

Newsletter






Sales&More i Bank Pekao S.A. wkraczają do gry! Sukces kampanii „Jak nie teraz, to kiedy… wbijesz na wyższy level?”
Serwisy społecznościowe, których już nie ma. Czego nas nauczyły?
Będzie wielki powrót do „Szkła kontaktowego”?
Filip Chajzer ponownie w „Dzień Dobry TVN”. Kolejne powroty na jubileusz programu
Całodobowy kanał poświęcony Smerfom już nadaje po polsku 


Dołącz do dyskusji: Ugoda w procesie Jacek Kurski kontra tygodnik „NIE”. „Wyrażamy ubolewanie, ale nie przepraszamy”