„Amerykańscy naukowcy” napędzają hype na AI [OPINIA]
Praktycznie codziennie natrafiam na badania, które dotyczą wykorzystywania AI w różnej formie przez marketerów, konsumentów, handlowców, analityków i tak dalej. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się w porządku, no bo w końcu naukowcy nie mogą się mylić, ktoś za takie badania zapłacił. Ale wtedy włączam swoje krytyczne myślenie, przypominam sobie zajęcia ze studiów o metodologii badań i zaczyna się rysować problem z większością tych badań.

Po co robi się badania dotyczące wykorzystywania nowych technologii? Aby uwiarygodnić ich istnienie, zasadność korzystania, a co za tym idzie pozyskać nowych użytkowników, którzy będą płacić. Poza tym badania, podobnie jak wizerunek eksperta w marketingu czy reklamie, mają swój oczywisty wpływ na odbiór przekazu przez odbiorców – uwiarygadnia go w ich oczach.
„Amerykańscy naukowcy” ciągle żywi mimo złej opinii
Najwięcej badań i analiz pochodzi z USA. Nie tylko na temat AI, ale też metaverse, blockchaina czy kiedyś social media. Dodajmy do tego fakt, że społeczeństwo w USA jest bardzo ufne w to co widzi. Autorytet lekarza czy eksperta działa. Jego wpływ rośnie gdy połączymy go z social media. „Skąd wiem, że to prawda? Przecież było na Facebooku” – to odpowiedź, którą bardzo często można usłyszeć od przeciętnego mieszkańca USA, gdy spytamy go czy i w jaki sposób weryfikuje treści.
Na tym podatnym gruncie wyrośli „amerykańscy naukowcy”, czyli określenie na nadużywanie lub wręcz udawanie autorytetów w ściśle określonym celu. Obecnie celem numer jeden jest uwiarygodnienie tysięcy firm zajmujących się sztuczną inteligencją, pozyskanie klientów i zarobek na hype’ie AI.
Badania, za które nie zaliczyłbym przedmiotu na drugim roku studiów
Analizując badania pojawiające się w sieci, jak również te, które trafiają na moją skrzynkę mailową załamuję często ręce. Sposób ich przygotowania, przeprowadzenia, dobór grupy, ale też opisanie i interpretacja wyników pozostawiają wiele do życzenia. Większość z nich nie powinna być kwalifikowana jako rzetelne źródła w pracach naukowych.
Brak informacji o grupie badanych czy ankietowanych, brak dostępu do pełnych wyników, źle sformułowane, często wręcz sugestywne konstrukcje pytań, wybiórcze przedstawianie wyników, płytka analiza wyników, używanie pojęć bez podania ich definicji – to tylko niektóre z zarzutów jakie można mieć do badań na temat AI (ale nie tylko). Trudno się oprzeć wrażeniu, że badania czy ankiety nie mają na celu poznanie prawdy, ale potwierdzenie założonej tezy. Za tak przeprowadzone badania zapewne nie dostałbym zaliczenia na studiach.
129 procent firm korzysta z AI. Musisz korzystać i Ty!
Często to co czytam jest po prostu absurdalne. Chociaż lepiej nazwać to absurdalnym naciąganiem. Najczęstszy format, który przewija się na nagłówkach czy w leadach wygląda następująco: „X procent firm korzysta ze sztucznej inteligencji”. W takim „wyniku” nie ma podanych tak istotnych danych jak to w jaki sposób AI jest wykorzystywane, przez ilu pracowników, ile czasu pracują z narzędziami sztucznej inteligencji. Czy firma, która raz w tygodniu przygotuje post na social media przy wykorzystaniu generatywnej AI powinna być uznana za firmę korzystającą z tej technologii? Jeśli tak, to czy powinna być wrzucana do tego samego koszyka co firma, która korzysta z niej na co dzień do dziesiątek zadań? A może każda firma, która korzysta z social media i publikuje reklamy w Meta czy Google powinna być traktowana jako korzystająca ze sztucznej inteligencji?
Podobne badania, z podobnymi kreatywnymi odpowiedziami i interpretacjami masowo powstawały w przypadku social media, metaverse, tokenów i wielu innych technologii czy rozwiązań. Ten sam schemat powtarza się za każdym razem. Jak pokazuje historia nie zawsze udaje się “przepchać” pewne technologie masowemu odbiorcy w ten sposób.
Zobacz: Jak szef Microsoftu korzysta z AI? [Opinia]
Wąż, który zjada własny ogon
Wyżej opisane badania dosłownie zalewają internet. „Amerykańscy naukowcy” docierają do niemal każdego zakątka naszej planety. I my w to wierzymy, bo przecież w USA są najlepsze uczelnie wyższe na świecie, to tam rodzą się największe korporacje, idea, powstają technologie.
Problem w tym, że to nie one stoją za tymi badaniami. Nie pilnują ich metodologii, sensu, nie interpretują krytycznie wyników. Należy włączyć myślenie i wyłączyć znak równości pomiędzy „amerykańskie badania, a rzetelność”.
Ale to, że te badania zalewają internet sprawia, że korzystają z nich modele AI takie jak ChatGPT, Gemini i inne. Na ich bazie odpowiadają na zapytania użytkowników i wyciągają wnioski, które często stoją za decyzjami biznesowymi. Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą. Kłamstwem w tym przypadku są badania pod tezy o wspaniałości AI, powielane przez AI. W tym przypadku wąż, który zjada własny ogon będzie rósł jak Snake z Nokii 3310.
Nie traćmy zaufania do badań
Badania to absolutna podstawa działalności biznesowej, ale też innych aspektów naszego życia. To wskazówki jak żyć, gdzie, po co i dla czego lub kogo. To, że „amerykańscy naukowcy” rozlali się po internecie nie znaczy, że rzetelne, krytyczne badania dążące do prawdy nie istnieją. Musisz tylko trochę więcej czasu poświęcić na ich znalezienie (najlepiej przeprowadzić samodzielnie, aby mieć pełną kontrolę) i samemu zastanowić się co oznaczają dla Ciebie i Twojej firmy. Nie oddawaj tego etapu swojej pracy czy życia inteligentnym algorytmom czy agentom AI… zwłaszcza gdy chodzi o sztuczną inteligencję, bo w jej interesie jest przetrwanie.
Zobacz: AI szantażowała mailowo pracowników. Co było powodem?
Dołącz do dyskusji: „Amerykańscy naukowcy” napędzają hype na AI [OPINIA]
Hej, chętnie przeczytam konstruktywne uwagi wobec tekstów, których jestem autorem.
Oczywiście najlepiej przy kawie, aby każdy mógł w pełni zrozumieć drugą stronę.
Podrzuć terminy kiedy jesteś dostępny na mojego maila a.roguski@wirtualnemedia.pl - postaram się dopasować anonimowy Walterze ;-)