Inteligentne okulary AR: sprzedają się źle, ale każdy je rozwija. O co chodzi?
Około 30 firm na świecie pracuje nad okularami z technologią AR i sztuczną inteligencją. Na czele tego wyścigu jest Google, Meta, Apple oraz Snap. Co pcha te firmy do dalszego rozwoju i produkcji okularów AR pomimo słabej ich sprzedaży? Razem z ekspertami analizujemy możliwe drogi rozwoju technologii rzeczywistości rozszerzonej oraz jej miejsce na rynku.

Serwis Scoop.Market.us szacuje, że w 2024 roku sprzedało się 3,9 miliona okularów AR. The Verge pisze o 2 milionach sprzedanych RayBanów przy współpracy z Metą. Dla porównania, według Statista.com, rok wcześniej w 2023 na świecie sprzedało się 1,3 miliarda telefonów komórkowych (około 3,6 miliona dziennie). To pokazuje, że inteligentne okulary z technologią AR nie zdobyły uznania przeciętnego konsumenta. Pamiętajmy, że sprzedaż nie równa się regularnemu korzystaniu, więc pewnie spora część zakupionego sprzętu zalega w szufladach lub kurzy się na półkach.
Dlaczego zatem
Nie kupię inteligentnych okularów z technologią AR, bo…
Okulary AR to kolejna rzecz po smartfonie i smartwatchu, którą trzeba regularnie ładować. Oczywiście jest progres w ostatnich 10 latach. Pamiętam jak testowałem pierwsze okulary od Google’a. Bateria w nich nagrzewała się tak szybko, że po zaledwie 3-4 minutach korzystania czułem jak mnie parzą w skroń, a sama bateria trzymała mniej niż godzinę. Czy chce wychodzić na miasto obwieszony elektroniką, a w plecaku nosić zestaw ładowarek oraz powerbanków? Raczej nie.
Poza tym to, co mogę zrobić na okularach AR, w tym momencie łatwiej i szybciej jestem w stanie wykonać na swoim smartfonie.
Co z osobami, które nie mają wady wzroku i nie muszą nosić okularów? Czy możliwości, które oferują będą wystarczającą pokusą, aby dołączyć do grona okularników? Zwłaszcza, że ich design mówiąc delikatnie nie zachwyca, a bardziej dosadnie – są po prostu toporne.
Zobacz: Spuścizna po metaverse: AR ma się dobrze
Mimo wad, wyścig trwa
Nie jestem w stanie uwierzyć, że z powyższych barier użytkowania wśród konsumentów nie zdają sobie sprawy bigtechy. Muszą mieć konkretne przesłanki, swój „end game”, który sprawia, że w ten konkretny produkt inwestują miliardy.
Snap od 2016 roku inwestuje w swoje Spectacles i w opinii ekspertów jest to studnia bez dna, a cierpliwość inwestorów może zaraz się skończyć. Mimo to Evan Spiegiel, CEO Snapa, zapowiada kolejną wersję okularów na 2026 rok. Tym razem już nie tylko dla deweloperów, ale dla konsumentów. Produkt ma być mniejszy, a żeby to podkreślić zmieni nazwę na Specs.

Meta pomimo porażki konceptu metaverse również bardzo mocno wierzy w okulary z technologią AR, chociaż coraz częściej zaczyna zamieniać AR na AI. Zresztą podobnie jak Google. Współpraca z takimi markami jak Ray-Ban czy Oakley to jasny sygnał, że w Mecie wiedzą, że w przypadku tego produktu wygląd i design jest równie ważny co zapakowana w nim technologia.
W przypadku promocji kolekcji Oakley zaangażowano gwiazdy sportu na czele z napastnikiem Realu Madryt, francuzem Kylianem Mbappe. Nie zapominajmy też o projekcie Orion, który okulary w wersji konsumenckiej zapowiedział na 2027 rok. Mark Zuckerberg w tym przypadku nie chce popełnić błędu Apple, które swój headset Vision Pro zaoferowało w bardzo wysokiej cenie. Woli poczekać, ale wypuścić na rynek produkt bardziej przystępny dla konsumentów.
Na niedawnej konferencji dla deweloperów swoje okulary AI z AR (Android XR) stworzone przy współpracy z Samsungiem pokazał również Google. Zaliczyli małą wpadkę, ponieważ chcąc na żywo pokazać jedną z ich funkcji (tłumaczenia live) okulary dostały chyba małej tremy i przestały działać. No coż, nie od razu Rzym zbudowano.
– Warto podkreślić istotne rozróżnienie między okularami AI a okularami AR, które często są traktowane wymiennie – mówi Paweł Jarco, współzałożyciel Lenslist. – To jednak dwie różne kategorie urządzeń o odmiennych celach i stopniu zaawansowania technologicznego – dodaje Paweł Jarco.
Metodą prób i błędów dojdziesz do perfekcji
Powiedzmy sobie szczerze – okulary AR/AI to jest zbyt skomplikowany i wymagający produkt, aby od razu w wersji idealnej (albo prawie idealnej) wrzucić go na rynek konsumencki. Telefony komórkowe też przez lata „szukały swojej drogi”, testowały różne rozwiązania na konsumentach. Z okularami ten proces jest jeszcze trudniejszy. Temat przybliża Andrzej Horoch, spółwłaściciel Connected Realities, Strateg VR/AR, XR i Metaverse
– Połączenie AR i AI w jednym urządzeniu to duże wyzwanie technologiczne. Z AI w okularach jest prościej i takie okulary są już dostępne np. specjalne okulary Ray Ban w partnerstwie z Meta. Dzięki nim AI widzi to samo co my i możemy porozmawiać z AI o tym co widzimy np. patrząc na swoją szafę zapytać się „Co mam na siebie włożyć” – dodaje.
– Dopiero kolejnym krokiem będą prawdziwe okulary AR – wyjaśnia Paweł Jarco. – Będą to lekkie, nadające się do codziennego noszenia urządzenia, które w naszym otoczeniu wyświetlą jako wizualizacje i modele 3D różnorodne treści. Obecne okulary AI to swoiste pole treningowe dla konsumentów, przygotowujące grunt pod przyszłą adopcję pełnoprawnej technologii augmented reality. Ich głównym zadaniem jest przygotowanie konsumentów do korzystania z tej klasy urządzeń - nauczenie interakcji głosowej, współpracy z asystentami AI oraz nowych form komunikacji z otoczeniem – mówi Paweł Jarco.
Niewątpliwie jesteśmy jeszcze w etapie prób i błędów i zapewne zostaniemy w nim jeszcze przez około 7 do 10 lat. Przynajmniej tak zakulisowo mówią programiści i eksperci, którzy na co dzień zajmują się technologią AR, tworzą aplikacje czy projektują okulary.
– Okulary AR są również dostępne, ale pełne możliwości rozszerzonej rzeczywistości wymagają znacząco większej ich obudowy w porównaniu np. do okularów korekcyjnych – zauważa Andrzej Horoch. – Z takimi dużymi okularami ciężko byłoby chodzić na co dzień. Po prostu dzisiaj nie jest to wygodne w dłuższym użytkowaniu, ale ta technologia stale ewoluuje i ulega znaczącej miniaturyzacji. Myślę, że trzeba jeszcze kilku lat aby osiągnąć jej wygodną formę – przewiduje Horoch.
Metoda prób i błędów ma też dwa podejścia. Pierwsze reprezentuje Meta czy Apple, którzy z góry zakładają, że wiedzą do czego okulary AR będą wykorzystywane przez konsumentów. Swoje produkty starają się opierać na konkretnych funkcjach czy możliwościach, z których konsument może od razu skorzystać. Drugie podejście, prezentowane przez Snap, jest bardziej ostrożne. Polega na rzuceniu na rynek pewnych możliwości, rozwiązań i sprawdzenie co z nimi zrobią konsumenci czy programiści – jakie aplikacje stworzą, w jakich celach będą wykorzystywać sprzęt i tak dalej. Dzięki temu Snap nie musi na tym etapie tak mocno koncentrować się na wyglądzie i designie swoich produktów.
Jest rok 2037 i na spacer nie ruszamy się bez okularów
Puśćmy na chwilę wodze fantazji. W 2037 roku technologie miniaturyzacji, generowania i magazynowania energii oraz sztucznej inteligencji są u szczytu swojego potencjału. Sama AI znacząco przyczyniła się do odkrycia czy syntezy nowych materiałów, które sprawiają, że noszenie okularów nie wywołuje dyskomfortu. AI i AR w okularach będzie ze sobą ściśle współpracować co opisuje Andrzej Horoch.
– AR i AI docelowo zostaną zintegrowane w jedno wygodne urządzenie np. lekkie okulary – przewiduje dalej Andrzej Horoch. – Wyobraź sobie Google Street View na żywo, gdy spacerujesz po całkowicie nowym miejscu. Rozglądasz się wokół i widzisz informacje wizualne – ponakładane cyfrowo kierunki, nazwy ulic i sklepów bezpośrednio w kontekście otoczenia np. na chodniku czy na wysokości twojego wzroku. AR dostarczy nam wizualnych informacji jak najszybciej dojść lub dojechać do apteki, a AI sprawdzi jej godziny otwarcia, dostępność leku i jego dawkowanie czy wskaże tańszy odpowiednik lub z czym nie można go łączyć. Wszystko w czasie rzeczywistym – komentuje Andrzej Horoch.
O smartfonach w USA czy Europie już nikt nie pamięta – to relikt przeszłości. Okulary AR przejęły wszystkie ich funkcje dodając do nich nową warstwę współegzystowania z otoczeniem. O takiej wizji przyszłości nasi eksperci mają odmienne zdania, co tylko pokazuje jak rynek nowych technologii jest nieprzewidywalny.
– W przyszłości jedno urządzenie ubieralne będzie zarówno pokazywać jak i tłumaczyć. Będzie to tak dla nas naturalne jak oddychanie. Bigtechy mają o co walczyć, bo połączenie AR z AI zastąpi nasze smartfony – komentuje Andrzej Horoch.
– Pozycja smartfonów w naszym codziennym użytkowaniu na lata będzie niezagrożona i wątpię, by okulary AR miały ją w większym stopniu nadgryźć – komentuje Paweł Jarco.
– Dziś producenci okularów AR poza wyzwaniami dotyczącymi wygody korzystania - głównie hardware'u i rozmiarów tych urządzeń - mierzą się z fundamentalnym problemem: szukaniem przypadków użycia i ich faktycznych przewag względem smartfonów. W tym celu przeprowadzamy m.in. dla firmy Snap hackathony dla developerów, które mają na celu wyłonienie tych konkretnych scenariuszy, w których okulary są wygodniejsze i bardziej natywne w użyciu od telefonu. To pokazuje, że branża wciąż eksperymentuje i szuka swojego miejsca na rynku, zamiast po prostu zakładać, że okulary AR automatycznie zastąpią smartfony - mówi Paweł Jarco, współzałożyciel Lenslist.
Konsumenci są jednak ludźmi. Nie są jednolitą grupą. Część z nich (albo i większość) może powiedzieć stanowcze “nie” okularom AR oraz innym, inteligentnym urządzeniom. Co wtedy?
Tango down! Enemy spotted!
Wtedy można liczyć na olbrzymie kontrakty wojskowe na całym świecie. Samsung produkuje czołgi, więc czemu Meta nie może produkować inteligentnych okularów AR dla wojska? Zresztą już to zaczęła robić - w maju ogłoszono współpracę z firmą Anduril (wcześniej rozpoczęli też współpracę z Microsoftem). Jej celem jest stworzenie sprzętu z technologią AR, VR i AI dla wojska i służb w USA.
– Z dumą będziemy współpracować z Andruil aby pomóc wykorzystać technologie wszystkim, którzy służą Ameryce i chronią nasze interesy w kraju oraz zagranicą – komentuje Mark Zuckerberg, CEO Mety.
Od lat mówiło się, że to wojsko napędzało rozwój technologii, było katalizatorem rozwiązań, które wchodziły na rynek konsumencki. Jak widać role się odwracają, ale kwoty ciągle pozostają zawrotne.
– Należy podkreślić, że szczegółowe informacje dot. wykorzystania okularów AR w armiach na całym świecie mogą być niejawne, co powoduje, że ciężko ocenić ich realne zastosowanie na dzisiejszym polu walki – wyjaśnia Oskar Klimczuk, redaktor w serwisie CyberDefence24. - Wiemy na pewno, że testowała je US Army. Według Fedscoop, Microsoft wygrał przetarg na dostarczenie 120 tys. takich okularów, wartych łącznie 21 mld USD. Sprzęt ma zostać dostarczony maksymalnie do 2031 roku – dodaje Klimczuk.
Również Chińczycy wykorzystują technologie AR w wojsku. Być może dlatego wśród wcześniej wymienionych 30 firm produkujących okulary z tą technologią znajduje się też kilka o chińskich korzeniach?
– W 2023 roku dowiedzieliśmy się o tym, że tamtejsza armia rozwija system inteligentnych rojów dronów, które wchodzą w interakcje ze sprzętem AR. Global Times podaje, że odpowiedni hełm oraz rękawice pozwalały kontrolować maszyny – komentuje Klimczuk.
Nie zapominajmy, że technologia AR jest wojsku znana od lat i jest wykorzystywana między innymi w wyświetlaczach przeziernych (HUD) w samolotach czy innych pojazdach. Polska armia okulary AR testowała już w 2020 roku. Poza wojskiem tego typu sprzęt może być wykorzystywany przez inne służby takie jak policja czy straż graniczna, co tylko powiększa wielkość rynku. Rynku, którego całkowitą wartość ciężko jest z wielu względów oszacować.
– Uważam, że armia będzie wykazywała zapotrzebowanie na takie rozwiązania, lecz nie jestem w stanie określić skali tego zjawiska – wyjaśnia Klimczuk. - Ważne, aby nie przywiązywać się do jednego dostawcy sprzętu i oprogramowania oraz rozwijać rodzime, polskie zdolności i przemysł – dodaje.
Technologia AR i sprzęt ją wykorzystujący to spory tort do podziału
Jak widać nie tylko na rynku konsumenckim, ale też bardziej specjalistycznym jakim jest wojsko czy specjalistyczne służby można sprzedawać AR i powiązane z nim produkty czy usługi. To też w pewien sposób zabezpiecza wyścig korporacji, bigtechów i licznych startupów – jeśli konsument odmówi, to i tak będzie można technologię sprzedać w innych miejscach. Tego komfortu nie ma w większości innych rozwiązaniach, których głównym polem sprzedaży jest rynek konsumencki.
Kto wie, może za 10 lat, gdy pokonamy obecne bariery technologiczne, wszyscy będziemy okularnikami – od nauczyciela, przez panią w warzywniaku, a skończywszy na policjancie i żołnierzu pilnującym granic.
Przeczytaj też: Spuścizna po metaverse: AR ma się dobrze
Dołącz do dyskusji: Inteligentne okulary AR: sprzedają się źle, ale każdy je rozwija. O co chodzi?
A jak trza to się bad cops podłącza i bedą wiedziec czy zdradzasz żonę i gdzie chadzasz na stronę.