SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Giganci cyfrowi mają płacić w Polsce. Ile może przynieść nowy podatek?

Według wstępnych założeń po kilka proc. od przychodów będą musiały płacić w Polsce globalne koncerny cyfrowe w ramach nowego podatku. Których podmiotów będzie dotyczyć ta danina i kiedy ma szansę realnie wejść w życie?

Kierowane przez Krzysztofa Gawkowskiego Ministerstwo Cyfryzacji intensywnie pracuje nad wprowadzeniem nowego podatku. Ma on być wzorowany na podobnych rozwiązaniach wprowadzonych między innymi we Francji, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii. Gawkowskiego nie zraża fakt, że niedawno nawet Komisja Europejska chwilowo wstrzymała prace nad podatkiem cyfrowym dla bigtechów.

Powód? Naciski amerykańskiej administracji. Te natomiast nie robią wrażenia na Gawkowskim, który mówi wprost o szantażu. – Mamy do czynienia z szantażem firm. Państwo ma ulegać? Niech cały świat usłyszy, że Google nie chciało płacić sprawiedliwych podatków – stwierdził niedawno wicepremier i minister cyfryzacji w rozmowie z Money.pl.

Kto i na jakich zasadach będzie płacił podatek cyfrowy do skarbu państwa?

Prace nad ustawą ciągle trwają. Rozpatrywane są różne warianty, ale na tę chwilę wygląda na to, że podatek będzie wynosił 3 procent rocznych, skonsolidowanych przychodów. Zapłacą go podmioty cyfrowe o rocznych przychodach globalnych przekraczających 750 milionów euro.

Do rozstrzygnięcia jest jeszcze wiele spraw w tym to, jak nowy podatek będzie współistniał z CIT. Możliwe jest, że firmy, które płacą CIT w Polsce na normalnych zasadach, będą mogły płacić pomniejszony podatek cyfrowy. 

Zobacz: Polska chce opodatkować koncerny cyfrowe. Wicepremier krytykuje Komisję Europejską

Kiedy podatek cyfrowy wejdzie w życie i ile może przynieść pieniędzy Polsce?

Według słów wiceministra cyfryzacji, Dariusza Standerskiego, podatek mógłby wejść w życie w 2027 roku. Jak podał resort, na środowym spotkaniu z organizacjami branżowymi i pozarządowymi przedstawiciele Fundacji Instrat zaprezentowali raport zawierający przegląd funkcjonujących już na świecie rozwiązań oraz rekomendacje do wprowadzenia tego typu podatku w Polsce w oparciu o podatek 3 proc., 4,5 proc. oraz 6 proc.

Z ustaleń PAP Biznes wynika, że resort przychyla się do przedstawionego w raporcie tzw. wariantu szerokiego ze stawką podatku na poziomie 3 proc., co gwarantowałoby 1,7 mld zł wpływów do budżetu w 2027 roku, w 2028 r. – ponad 2 mld zł, w 2029 r. – 2,5 mld zł, a w 2030 r. – ponad 3 mld zł.

W przypadku stawki 4,5 proc. w 2027 roku z tytułu podatku cyfrowego mogłoby wpłynąć do budżetu ok. 2,6 mld zł, a w 2030 r. 4,6 mld zł. Z kolei przy założeniu stawki na poziomie 6 proc. w 2027 roku mogłoby to być ok. 3,4 mld zł, a w 2030 roku 6,15 mld zł.
 

Podatek cyfrowy płaciłyby firmy, które charakteryzują się jednym z trzech poniższych profili działalności:

  • Usługi interfejsu cyfrowego (serwisy społecznościowe, marketplace’y, aplikacje do przewozu osób)
  • Usług reklamy ukierunkowanej
  • Usługi przekazywania danych

Według tzw. szerokiego wariantu opodatkowaniu miałyby podlegać: usługi interfejsu cyfrowego, np. marketplace’y, aplikacje taksówkarskie, media społecznościowe; profilowane reklamy cyfrowe, czyli konkretne reklamy skierowane do określonych użytkowników, na podstawie wcześniej stworzonego profilu użytkownika; a także usługi przekazywania danych nt. użytkowników.

Z podatku cyfrowego w szerokim wariancie miałyby być z kolei zwolnione usługi pośrednictwa cyfrowego; regulowane usługi finansowe świadczone przez regulowane podmioty finansowe (np. aplikacje bankowości); sprzedaż towarów lub usług online za pośrednictwem strony internetowej ich dostawcy, w której dostawca nie działa jako pośrednik (np. handel elektroniczny związany z działalnością detaliczną).

W wąskim wariancie podatku cyfrowego opodatkowane byłyby tylko profilowane reklamy. W tej wersji, przy stawce na poziomie 7,5 proc., wpływy wyniosłyby 482 mln zł w 2027 r. oraz 772 mln zł w 2030 r.; przy podatku 5 proc. – 578 mln zł w 2027 r. i 927 mln zł w 2030 r.; a przy podatku 6 proc. – 722 mln zł w 2027 r. i ok. 1,6 mld zł w 2030 r.

Resort cyfryzacji wskazał w komunikacie, że zaproponowane warianty zaprojektowane zostały tak, by zapewnić najwyższą skuteczność podatku przy jego maksymalnej prostocie i przejrzystych zasadach. Dodano, że model podatku od usług cyfrowych (DST) wzorowany jest na regulacjach stosowanych w szeregu innych krajów, w tym we Francji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii.

Wśród firm, które podatek cyfrowy od 2027 roku musiałyby odprowadzać znalazłaby się Meta, Google, Uber, Amazon i wiele innych, w zależności od przychodów, które by uzyskały.

Ministerstwo cyfryzacji pracuje też nad określeniem kryteriów umożliwiających zwolnienie z podatku cyfrowego oraz sposobu, w jaki firmy mają raportować swoje dochody osiągane w Polsce.

Ważny news: Kanada pod wpływem szantażu Trumpa wycofuje się z podatku cyfrowego. Na ostatniej prostej

Resort chce, by pieniądze z podatku cyfrowego zostały wydane na rozwój polskich technologii i innowacji oraz na wsparcie tworzenia jakościowych treści medialnych. W ocenie ministerstwa cyfryzacji „konieczne jest” wsparcie mediów, ponieważ to one najwięcej straciły na przejęciu rynku reklamowego przez big techy.

Opinie uczestników środowego spotkania będą brane pod uwagę przy opracowaniu propozycji, która przełożona zostanie na projekt ustawy i będzie podlegać dalszym konsultacjom – zadeklarowało ministerstwo cyfryzacji. W ubiegłym tygodniu wicepremier Gawkowski zapowiedział, że resort chce przedstawić projekt ustawy do końca roku.

Czy podatek cyfrowy grozi wojną handlową z USA?

Wprowadzenie w Polsce podatku cyfrowego Gawkowski zapowiedział po raz pierwszy w marcu br. Do tych informacji odniósł się wtedy Tom Rose, nominowany przez Donalda Trumpa na stanowisko ambasadora USA w Polsce. We wpisie w serwisie X zagroził, że Trump odpowie odwetem na wprowadzenie podatku cyfrowego. Według Gawkowskiego wprowadzenie podatku cyfrowego nie wywoła wojny handlowej z USA i prezydentem Donaldem Trumpem.

W połowie 2019 r. Francja jako pierwszy kraj w Europie przyjęła 3-procentowy podatek cyfrowy od big techów. Skonstruowany został tak, że są z niego wyłączone niemal wszystkie francuskie firmy technologiczne. Warunkiem jest globalny przychód w wysokości 750 mln euro, z czego 25 mln ma pochodzić z Francji. W 2019 r. prezydent USA Donald Trump nazwał francuski podatek „głupotą” prezydenta Emmanuela Macrona i przekazał, że odpowie na niego m.in. wprowadzeniem wyższych ceł na francuskie wina.

Podatki cyfrowe obowiązują także m.in. w Wielkiej Brytanii (w wysokości 2 proc.), we Włoszech i Hiszpanii (3 proc.), w Austrii (5 proc.), na Węgrzech i w Turcji (7,5 proc.), w Japonii (10 proc.) czy w Kanadzie (3 proc.). Nie wprowadziły go m.in.: Finlandia, Szwecja, Niemcy, Irlandia, Holandia, USA i Chiny. (PAP)

Dołącz do dyskusji: Giganci cyfrowi mają płacić w Polsce. Ile może przynieść nowy podatek?

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
PK
Nic z tego nie będzie. Przyjdą lobbyści, Ambasador USA, albo prezes facebooka przyjedzi i rząd zrobi im laskę.
2 0
odpowiedź
User
pirs bronsen
nie chcemy cyfrowego podatku , nie będziemy płacić . basta . dość .
podatek cyfrowy nam się nie podoba . podatek to farsa . dość tego . nie będzie AI . nie będziemy płacić to koniec
1 0
odpowiedź
User
Tomek Atomek
Kto wpadł na pomysł aby tak ważne ministerstwo oddać lewicy. Jakie doświadczenie w dziedzinie it mają ci dwaj panowie ? Ministerstwo cyfryzacji to perła w korownie ministerstw.
0 0
odpowiedź