SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Ministerstwo tłumaczy, po co mObywatel zbiera nasze dane. To reakcja na dezinformację

Ministerstwo Cyfryzacji reaguje na sugestie pojawiające się w internecie, jakoby aplikacja mObywatel miała służyć do szpiegowania obywateli. Urzędnicy wskazują na kluczowe cechy tego narzędzia. 
 

strona mObywwatel 2.0 strona mObywwatel 2.0

Kilka dni temu prawnik Dawid Adamczyk sugerował na portalu X, że aplikacja mObywatel ogranicza wolność korzystających i ma „uprawnienia jak koń trojański np. Pegasus.” Dodał także m.in.: „mObywatel posiada funkcje SENTRY - nagrywania ekranu czyli wszystkiego, co przeglądacie i robicie na telefonie w tym dostęp do wpisywanych danych jak w banku, mailu, haseł itd”. W podobnym tonie dziennikarz Jan Piński nagrał film na swoim kanale youtubowym („Aplikacja mObywatel, którą wprowadził PiS, szpieguje Polaków jak Pegasus”), alarmując o zagrożeniu cyberbezpieczeństwa.

Ministerstwo Cyfryzacji wydało komunikat, w którym tłumaczy, dlaczego mObywatel zbiera nasze dane i uspokaja, że „to użytkownik ma pełną kontrolę nad tym, jakie dane udostępnia. Ważne jest, by instalować aplikacje tylko z oficjalnych źródeł (Google Play lub App Store)”.

Ministerstwo reaguje na obawy o ochronę prywatności Polaków

Resort podkreśla, że dostęp do kamery czy lokalizacji nie oznacza inwigilacji. – Aplikacje potrzebują tych uprawnień, by realizować swoje funkcje - ale nie mogą ich wykorzystywać bez wiedzy i zgody użytkownika. Systemy operacyjne są skonstruowane tak, by zapewnić użytkownikowi pełną przejrzystość i możliwość decydowania o tym, co się dzieje na jego urządzeniu. Dlatego zamiast bać się każdej prośby o dostęp, warto zrozumieć jej cel i świadomie zarządzać swoimi ustawieniami prywatności.

Dodano także, że sama prośba o dostęp nie oznacza jeszcze, że aplikacja będzie stale korzystać z danej funkcji - dostęp można przyznać tylko na czas korzystania, tylko raz, albo całkowicie odmówić.

Aplikacje mobilne korzystają z różnych funkcji urządzenia, by realizować swoje podstawowe zadania. mObywatel posiada dostęp do kamery, aby skanować kody QR podczas weryfikacji tożsamości, aplikacja posiada dostęp do lokalizacji, aby pokazywać precyzyjnie punkty na mapie np. w usłudze umawiania wizyt w ZUS czy Jakości Powietrza. Aplikacja również może posiadać dostęp do plików, ale tych wskazanych przez użytkownika np. w celu pobrania i zapisania potwierdzenia w formacie PDF.

Co istotne, aplikacja, która w sposób niekontrolowany zarządzałaby uprawnieniami - tzn. pobierała dostęp bez zgody użytkownika, ukrywała cele przetwarzania danych lub omijała zabezpieczenia systemu - nie przeszłaby procesu certyfikacji w oficjalnych sklepach Google Play i App Store. Zatem aplikacja, która „szpiegowałaby” użytkownika, po prostu nie zostałaby dopuszczona przez operatorów sklepów z aplikacjami.

Czytaj także: To koniec prorosyjskiej grupy hakerskiej

Dołącz do dyskusji: Ministerstwo tłumaczy, po co mObywatel zbiera nasze dane. To reakcja na dezinformację

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
nrl
mObywatel przede wszystkim wymaga telefonu Apple'a lub Androida z Google Play Services, a z tym wiąże się konieczność zgody na szpiegowanie przez amerykańskie BigTechy. Plus to jawna niedozwolona pomoc publiczna.
2 0
odpowiedź
User
O
Najgorzej jak prawnicy zaczynają wymądrzać się w innych dziedzinach, na którym kompletnie się nie znają (tu np. o IT i systemach operacyjnych w telefonach oraz uprawnieniach aplikacji).
1 0
odpowiedź