Stanisław Gomułka: niepewny powrót do wzrostu cen w przyszłym roku
Założenia budżetu na 2017 rok przewidują średnioroczną inflację na poziomie 1,3 proc. Także najnowszy Raport o inflacji NBP zakłada z 50-proc. prawdopodobieństwem wzrost cen w przedziale 0,3–2,2 proc. Oznaczałoby to koniec trzyletniego okresu deflacji, która rozpoczęła się w połowie 2014 roku. Zdaniem prof. Stanisława Gomułki założenia ministra finansów i banku centralnego są realne, ale mogą się również okazać wygórowane.
– Jedynym poważnym zagrożeniem dla inflacji w tej chwili jest silne osłabienie złotego – ocenia prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club. – W kraju presja na ceny jest bardzo umiarkowana, ona się z czasem pojawi, dlatego że jest już bardzo niskie bezrobocie i prawdopodobnie płace zaczną rosnąć, ale w ostatnich kilku latach wzrost płac był bardzo niewielki i upłynie jakiś czas, może nawet rok, zanim pojawi się wyraźna presja płacowa.
Bezrobocie w czerwcu według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wyniosło 8,8 proc. Oznacza to wyrównanie najniższego w tym stuleciu poziomu z października 2008 r. W czerwcu przeciętne miesięczne wynagrodzenie w przedsiębiorstwach wzrosło o 5,3 proc. rok do roku do 4252 zł brutto. W pierwszym półroczu 2016 r. wzrost wyniósł 4 proc., natomiast przez okres objęty deflacją miesięczne płace zwiększały się o 2,5–4,9 proc. w ujęciu rocznym.
– Można rzeczywiście uważać, że ocena dokonana przez Radę Polityki Pieniężnej jest poprawna. Nie jestem pewien, co będzie w roku przyszłym. Mamy założenie budżetowe ministra finansów, które mówi o wzroście cen średnio 1,3 proc. w przyszłym roku. Może się okazać to nawet wygórowana ocena – przestrzega prof. Gomułka. – Tendencja do bardzo umiarkowanej inflacji lib niskiej inflacji może dotyczyć także przyszłego roku, ale na razie i to założenie wydaje mi się realistyczne.
Z lipcowej projekcji inflacji NBP wynika, że w połowie jest prawdopodobne, że w przyszłym roku ceny wzrosną o 0,3–2,2 proc. Oznacza to możliwy powrót do zakresu wahań celu inflacyjnego (1,5–3,5 proc.). Wzrost PKB szacowany jest natomiast nieco niżej niż w poprzednim raporcie na 2,4–4,5 proc. Centralna ścieżka zakłada 1,3-proc. inflację i rozwój gospodarczy w tempie 3,5 proc. w 2017 r.
– Deflacja, taka, z jaką mieliśmy do czynienia w ostatnich latach, nie była problemem dla rozwoju gospodarczego przede wszystkim dlatego, że wynikała z silnego spadku cen energii, co było czynnikiem pobudzającym wzrost gospodarczy – tłumaczy główny ekonomista Business Centre Club. – Spadek cen żywności, który miał miejsce i który też wpływał na spadek ogólnego poziomu cen, również nie było czymś, co utrudnia rozwój gospodarczy. A z drugiej strony oczywiście pojawiło się silne obniżenie stóp procentowych, co zmniejszyło koszty obsługi długu przez przedsiębiorstwa i to też miało raczej wpływ pozytywny niż negatywny. Wydaje mi się, że jak dotąd bardzo umiarkowana deflacja miała raczej wpływ dodatni niż ujemny.

Newsletter






Sales&More i Bank Pekao S.A. wkraczają do gry! Sukces kampanii „Jak nie teraz, to kiedy… wbijesz na wyższy level?”
Serwisy społecznościowe, których już nie ma. Czego nas nauczyły?
Będzie wielki powrót do „Szkła kontaktowego”?
Filip Chajzer ponownie w „Dzień Dobry TVN”. Kolejne powroty na jubileusz programu 



Dołącz do dyskusji: Stanisław Gomułka: niepewny powrót do wzrostu cen w przyszłym roku