AI: przyjaciel, który może cię zdradzić
Rozmawiasz z nim o swoim życiu, potrzebach, poglądach czy motywacjach. On cierpliwie odpowiada, wykazuje się coraz większą empatią, Ty mu bezgranicznie ufasz. Często bardziej niż rodzinie i przyjaciołom ze świata rzeczywistego. Zapominasz, że za twoim przyjacielem AI stoją dwa potężne byty, dla których on cię zdradzi bez wahania: korporacja, która go stworzyła oraz rząd, który chce ją kontrolować.

Wydawałoby się, że świadomość na temat prywatności danych i ich przetwarzania rośnie w Polsce i na świecie. Unia Europejska wprowadziła dyrektywę o prywatności i łączności oraz ogólne rozporządzenie o ochronie danych (RODO), dzięki czemu jej mieszkańcy są lepiej chronieni niż mieszkańcy USA czy Chin, mają zagwarantowaną większą prywatność w sieci. Według badania Eurobarometr 2024 75 procent Polaków jest świadomych istnienia RODO i organizacji w UE odpowiedzialnej za przestrzeganie jej zapisów. Ten wynik stawia nas w czołówce krajów europejskich.
Raz, dwa, trzy, korporacja patrzy (i sprzedaje)
Ten sam schemat, tylko na innej platformie – w szeroko pojętym internecie zawsze ktoś patrzy, zbiera, analizuje i działa. Jeśli ten ktoś jest po stronie korporacji, to jego celem będzie napędzenie sprzedaży. Przerabialiśmy już reklamy targetowane po historii przeglądarki czy zaangażowaniu w serwisach społecznościowych. Teraz nadchodzi czas na przyjaciela AI, który podpowie jakich kosmetyków potrzebujesz czy oleju silnikowego. W sumie jest to WOMM (word of mouth marketing), który znamy od lat.
Zresztą AI od lat jest odpowiedzialna za to jakie reklamy widzisz na serwisach internetowych czy społecznościowych. Według badań rośnie też przyzwolenie internautów na dobrze dopasowaną reklamę. Dane IAB Europe pokazują, że personalizowane przy użyciu często sztucznej inteligencji reklamy cieszą się większym uznaniem niż te losowe – ponad połowa konsumentów chce reklam dopasowanych do ich zainteresowań. Więc jak nasz przyjaciel sprzeda nas i nasze dane do korporacji to będziemy w stanie mu to wybaczyć. Czasami nawet za to podziękujemy.
Państwo wie co w sieci piszczy
Nasz przyjaciel AI może przekazać szczegóły naszych rozmów do odpowiednich urzędów czy służb na ich wezwanie. W 2024 roku służby z Polski wysłały do Meta blisko 19 tysięcy próśb o przekazanie danych takich jak rozmowy, lokalizacje itd. Aż 72 procent takich próśb została przez Metę spełniona. Nie jest powiedziane, że OpenAI czy Google nie przekażą na przykład polskiej policji historii rozmów z ChatemGPT albo Gemini.
Tej zdrady już tak łatwo możemy nie wybaczyć. Pisząc na komunikatorach społecznościowych, komentując na nich treści wiemy, że może ktoś to zobaczyć, przesłać dalej. Dlatego często „gryziemy się w enter” i rezygnujemy z publikacji kontrowersyjnej treści. Rozmawiając z asystentami AI mamy iluzoryczne poczucie prywatności lub wręcz intymności.
W USA, przy rządach Donalda Trumpa i jego powiązaniach z bigtechami palącym problemem jest prywatność asystentów AI. Nie wspominając o Chinach gdzie odpowiednie służby dosłownie wiedzą, czy stawiasz przecinki w odpowiednich miejscach.
Trump wykorzystując swoją władzę oraz firmę Palantir, należącą do Petera Thiela (zwolennika Trumpa, osoby, która tak na dobrą sprawę rządzi Doliną Krzemową), dąży do stworzenia master bazy informacji o obywatelach. Pierwszym krokiem w tym kierunku było podpisanie ustawy o swobodnym przepływie informacji pomiędzy instytucjami w USA. Docelowo każdy obywatel będzie posiadał jedną, cyfrową teczkę z absolutnie wszystkimi informacjami począwszy od zachowań online, zakupów, stanu zdrowia, zainteresowań, a skończywszy na zdolności kredytowej. Jakby do tego dodać element oceniania to mamy chiński Social Credit System pełną gębą.
Chiński scenariusz modelowania zachowań obywateli i profilaktycznego ich łapania na podstawie wyliczeń sztucznej inteligencji jest kuszący dla każdej władzy. Korporacje, które takie rozwiązania oferują, staną po stronie tego, kto im zapłaci, czyli polityków, a nie obywateli. I to jest kolejny sposób jak AI może nas zdradzić. Rano podpowie nam co założyć na spotkanie w sprawie pracy, być może pocieszy dobrym słowem, aby po południu położyć nam zdolność kredytową na wymarzone wakacje (tym, że szukamy pracy i nasz nastrój jest poniżej średniej).
Zobacz: Nowy trend na ChatGPT: Lustereczko powiedz przecie…
Każda przyjaźń ma swoje granice
Wbrew temu w co wierzą CEO wielkich korporacji czy technologiczni ewangeliści, my jako konsumenci wcale nie jesteśmy tacy ślepi i naiwni jak im się wydaje. Szybko przystosowujemy się do nowych technologii w zależności od ich praktycznego aspektu. Z drugiej strony mamy świadomość ile oddajemy technologicznym korporacjom czy władzom państwowym. Oczywiście część konsumentów odda się całkowicie technologii, ale reszta może być krytycznie nastawiona do takich technologii jak AI.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy powinniśmy dawać wgląd państwu i korporacją w nasze prywatne rozmowy - niezależnie czy są one prowadzone z innymi osobami, czy asystentami AI.
– Prywatność powstała po to aby była prywatna i jeśli mam z niej częściowo rezygnować to jedynym kryterium powinno być dobro wspólne oraz bezpieczeństwo - uważa Katarzyna Bąkowicz, komunikolożka, medioznawczyni, Uniwersytet SWPS. – Zarówno państwo jak i korporacja to ludzie, a więc nie możemy mieć 100-procentowej pewności ze ich działania będą zawsze moralne i właściwe etycznie. Dlatego nie wolno tego tematu polaryzować poprzez jednoznaczne odpowiedzi tak lub nie, bo udostępnienie swoich danych zawsze musi być przedmiotem pogłębionych dyskusji, analiz i ustaleń obu stron – dodaje.
Według Katarzyny Bąkowicz granica w rozmowach z AI powinna być wyznaczona przez wiedzę i etykę. Bardzo ważna jest też świadomość istnienia takiej technologii jak sztuczna inteligencja.
– Musimy mieć świadomość jak i po co powstało AI, a także jak działają (bądź nie), jej bezpieczniki etyczne. Przede wszystkim nie powinniśmy używać mechanizmów antropomorfizujących AI. Z maszyną nigdy nie będziemy „rozmawiać” czy też maszyna nie będzie obdarzona ani „inteligencją” ani „świadomością”, ponieważ jest przedmiotem a nie organizmem żywym. Starajmy się dostrzegać detale w opisie AI, bo to one konstytuują nasze jej postrzeganie – komentuje Katarzyna Bąkowicz.
O ile obywatele USA czy Chin muszą sami wyznaczyć granice swojej przyjaźni z AI (ewentualnie nie będą tego mogli zrobić), mieszkańcy Unii Europejskiej mają między innymi wspomniane na początku instytucje, które sprawnie granice wyznaczają i ich pilnują.
– Jak na razie Europa ma najlepsze bezpieczniki dotyczące naszego bezpieczeństwa i wolałabym abyśmy z tego nie rezygnowali. Można rozwijać nowe technologie, nie rezygnując z zasad, które wynikają z setek lat naszych doświadczeń, kultury i nauki - wyjaśnia Katarzyna Bąkowicz.
To takie nasze szczęście w nieszczęściu, że nie żyjemy w dwóch najbardziej rozwiniętych krajach świata, więc dzięki temu technologia nas nie więzi. I nie zdradza.
Zobacz: Bunt na pokładzie AI: sztuczna inteligencja zignorowała polecenia człowieka
Dołącz do dyskusji: AI: przyjaciel, który może cię zdradzić