Goal.pl zamyka kanał. Problemy bukmachera czy za dużo piłki na YouTubie?
Serwis piłkarski Goal.pl, należący do koncernu bukmacherskiego Better Collective, rezygnuje ze swojego kanału youtube'owego i żegna się z kilkoma dziennikarzami. Eksperci tłumaczą nam, jakie mogą być powody tej decyzji, czy obserwujemy przesyt treści na rynku sportowym i co dalej z serwisem piłkarskim.

Better Collective, wydawca serwisu piłkarskiego Goal.pl, postanowił w tym tygodniu zwolnić czterech dziennikarzy odpowiedzialnych za kanał youtubowy portalu. Pracę stracili Damian Smyk, Leszek Milewski, Jakub Olkiewicz oraz Marcin Ryszka. Do tego redaktor naczelny Wojciech Demusiak sam przekazał na platformie X, że kończy się jego 5-letnia przygoda z Goal.pl.
– Na razie wygląda to na ograniczenie jedynie tej działalności wideo na YouTube. Większość dziennikarzy, których pożegnano, była ściśle związana z tym kanałem. Z tego co wiem, kilka innych osób, które są bardziej zaangażowano w pisanie dla portalu, ma tam dalej pracować. Ciekawe, jak to będzie wyglądać w kolejnych miesiącach. Nie wiem, jakie są plany, ale jeśli portal ma działać, to podejrzewam, że będą musieli też trochę przeformatować oferowane treści, może ograniczyć autorskie propozycje, korzystać ze sztucznej inteligencji – mówi Kacper Sosnowski ze Sport.pl.
Kanał youtubowy Goal.pl (66 tys. subskrypcji) przestanie funkcjonować. Dalej ma działać strona Goal.pl oraz jej konta w mediach społecznościowych. Autorem publikującym w tym serwisie jest m.in. znany dziennikarz Piotr Koźmiński, wcześniej w WP czy „Super Expressie”.
Kolejne zmiany w branży
Wydawca nie tłumaczy decyzji o zwolnieniach i zamknięciu kanału na YouTube. Kacper Sosnowski zauważa, że mówimy o korporacji, której działalność związana jest branżą bukmacherską. – Być może postawiono na zmiany dotyczące gałęzi, która była trochę droższa albo mniej niezbędna na płaszczyźnie biznesowej lub przynosiła bukmacherom mniej klientów. A może po prostu trzeba było ściąć koszty i padło akurat w to miejsce? – zastanawia się.
To kolejna większa zmiana na rynku dziennikarstwa sportowego w ostatnim czasie. Z końcem czerwca z Polski wycofała się platforma Viaplay, a tym samym pracę straciło wielu komentatorów i dziennikarzy z redakcji sportowej. W obu przypadkach mamy do czynienia z zagranicznym właścicielem, który ogranicza działalność w naszym kraju.
Sosnowski uważa, że ciężko porównywać przypadki Goal.pl i Viaplay, choć widać podobieństwa. – Viaplay mocno inwestował we wszystko, nie tylko w sport. Better Collective też rozwinął działalność - oprócz portalu powstał wspomniany kanał ze znanymi nazwiskami, był promowany. Do tego są inne aktywności na polskim rynku - choćby współpraca z Kanałem Sportowym. Być może trochę przeszarżowali. Z tego jednak co mówili zwolnieni Leszek Milewski i Jakub Olkiewicz już na swoim kanale, kanał Goal.pl nie był kulą u nogi. Był raczej blisko zera. Trudno powiedzieć, czy to aż tak mocno ciążyło Better Collective. Kanał miał też umowę z jednym z bukmacherów (Betclic - przyp. red.), z tego co wiem. ta miała obowiązywać jeszcze prawie przez rok.
Ekspert od wideo na YouTube Marco Kubiś uważa, że decyzja o zamknięciu kanału youtubowego nie musiała wynikać z poziomu osiąganych wyświetleń. – Z pewnością dzisiaj jest więcej kanałów o sporcie czy o piłce nożnej na YouTube, ale też więcej fanów sportu spędza czas w tym serwisie. To sprawia, że dalej jest sporo kanałów o tej tematyce w Polsce, które wykręcają bardzo wysokie wyświetlenia np. Footroll czy Foot Truck. Ale to, co mi się rzuca w oczy to fakt, że wyświetlenia na filmach na kanale Goal.pl też są całkiem w porządku. Nie zdziwiłbym się, gdyby czynnikiem, który wywołał zamknięcie kanału, było coś poza samym YouTube.
W ostatnich dniach Goal.pl notował zwykle między 40 tys. a 50 tys. odsłon na materiał na YouTube. Najpopularniejsze nagrania pochodziły od duetu Milewski - Olkiewicz (format „Tetrycy”), a liczyły nawet 200 tys. - 400 tys. Dwaj dziennikarze kontynuują działalność na ich własnym kanale Tetrycy (16 tys. obserwujących).
Zbyt wiele kanałów?
Zmiany w Goal.pl komentowali na platformie X czołowi dziennikarze sportowi w naszym kraju. Dyskusję rozpoczął Dawid Król, komentator DAZN wpisem: „Wiecie dlaczego kolejne redakcje się zwijają, a dziennikarze sportowi nie mogą znaleźć zatrudnienia? Bo całe zainteresowanie sportem w Polsce się zwija, a my przegrywamy walkę o młodego widza, najważniejszego dla internetu. I z roku na rok będzie coraz gorzej”.
Mateusz Święcicki z Eleven Sports uważa, że problem leży gdzie indziej. – Moim zdaniem tu nie chodzi o spadające zainteresowanie (piszę o piłce nożnej), ona generuje wciąż potężne liczby. Powstało wiele mediów - na niespotykaną wcześniej skalę w Polsce. A ludzie nie mają czasu na oglądanie wszystkiego. Tu powinniśmy się pochylić.
Podobnie patrzy na to Kacper Sosnowski. – Z mojego punktu widzenia to cenne, że jest taka dostępność treści. Wielu dziennikarzy ma możliwość pojawiania się, zabierania głosu. Inna sprawa, że sam też nie mam czasu, by wszystko oglądać, zarówno w telewizji czy w internecie. Wybieram to, co mnie najbardziej interesuje. Z drugiej strony dzięki takiej szerokiej gamie raz zainteresuje mnie materiał z danego miejsca, a potem z innego, co jest atrakcyjne dla odbiorcy. Zawsze dobrze ten wybór mieć.
Adam Pawlukiewicz, dyrektor zarządzający w Pentagon Research, wykładowca SGH uważa, że problemy Goal.pl wpisują się w specyfikę rynku. – Przesyt treścią to problem wszystkich kanałów specjalistycznych, nie tylko tych sportowych. Ludzie mają ograniczony czas na oglądanie ulubionych programów, a warto podkreślić, że niektóre z nich mają bardzo zbliżony format. W internecie dużą rolę odgrywa osobowość i widzowie bardziej niż do kanałów przywiązują się do konkretnych postaci, np. do Tomasza Włodarczyka czy Wojciecha Kowalczyka. Problemem dziennikarstwa internetowego, które coraz bardziej przypomina telewizję, są również koszty prowadzenia działalności.
Czytaj także: Tak się ogląda program Jana Rokity w Kanale Zero
Michał Pietrzykowski, head of YouTube Super Expressu oraz stacji radiowych Grupy ZPR Media, nie uważa, że możemy mówić o przesycie. – Moim zdaniem nie obserwujemy jeszcze przesytu contentu piłkarskiego na YouTube. Jeśli mamy mówić o takim zjawisku to bardziej w przypadku polityki czy samego commentary. Sport nie wyskakuje wszędzie. Nie uważam, że Goal.pl zaszkodziła konkurencja, bo pod względem wyświetleń nie wypadali źle. Mam wrażenie, że może być tam jakiś głębszy powód zamknięcia kanału. Posiadali swój unikalny styl i szły za tym takie liczby, że mieli możliwość dostosować się też do konkurencji.
A czy na rynku może być gorzej, gdyby reprezentacja Polski nie awansowała na przyszłoroczne mistrzostwa świata rozgrywane w USA, Meksyku i Kanadzie? Polski Związek Piłki Nożnej niedawno zmienił selekcjonera - Michała Probierza zastąpił Jan Urban. Adam Pawlukiewicz patrzy optymistycznie - nawet w przypadku braku awansu kadry na mundial.
– Uważam, że ewentualny brak awansu reprezentacji Polski na mundial nie będzie miał większego wpływu na atrakcyjność serwisów sportowych i ich dalsze funkcjonowanie. Wieści na temat naszej piłkarskiej kadry to tylko pewien procent wszystkich informacji sportowych. Paradoksalnie istotniejsze wydaje się to, jak polskie kluby będą radziły sobie w europejskich pucharach. Mecze naszych drużyn na arenie międzynarodowej przyciągają uwagę kibiców w całym kraju, niezależnie od tego, czy dobre występy notuje Lech, Legia czy Jagiellonia.
Duńska internetowa grupa medialna Better Collective przejęła serwis Goal.pl w 2018 roku. Kupiła też stronę o tematyce bukmacherskiej Zagranie.pl. Po nim przejęła natomiast największy polski serwis siatkarski Strefa Siatkówki (Siatka.org).
Dołącz do dyskusji: Goal.pl zamyka kanał. Problemy bukmachera czy za dużo piłki na YouTubie?
Sportu, szczególnie piłki, jest przesyt, bo "wszyscy się na niej znają" i wszyscy mają na jej temat coś do powiedzenia. Do porzygu. W internecie jest więcej specjalistów od piłki niż tirowców mogących przesłuchać te wszystkie śmieci.
Sami piłkarze też nie pomagają, wydziarani goście, którzy potrafią wszystko oprócz kopania piłki. To jest gorsze niż ciastko z mirabelką.