Młodzi dziennikarze oczami starszych kolegów. "Żyją wyobrażeniami, które nie istnieją"
W dobie internetu i social mediów dziennikarzem może być każdy. Nie trzeba mieć studiów ani warsztatu. A jak wygląda dziś start do zawodu młodych ludzi w profesjonalnych redakcjach? O to zapytałam dziennikarzy kilku ogólnopolskich mediów, którzy na co dzień spotkają się ze studentami i absolwentami tego kierunku. Jak ich postrzegają i co im radzą?

Uczniowie ostatnich klasy liceów piszą właśnie maturę. Dla części z nich dalszym wyborem będzie praca dziennikarza. Dziś można studiować dziennikarstwo na kilkudziesięciu uczelniach publicznych i niepublicznych w kraju. W samej tylko Warszawie młodzi ludzie mają do wyboru co najmniej siedem placówek.
Mimo iż największy boom na dziennikarstwo można było obserwować w pierwszej dekadzie XXI, gdy uczelnie niemal masowo wprowadzały ten kierunek do swojej oferty programowej, to nadal pozostaje on jednym z najpopularniejszych kierunków studiów humanistycznych. Przykładowo w rekrutacji na rok akademicki 2024/2025 o jedno miejsce na dziennikarstwie i medioznawstwie na Uniwersytecie Warszawskim starało się prawie dziewięcioro kandydatów. W tym roku może być podobnie.
A wszystko to w dobie ogromnych wyzwań dla tej branży, jakie niesie za sobą rozwój technologii AI, która już zmienia rynek. Do tego dochodzą niewysokie zarobki, zwłaszcza na początku kariery (wg. portalu wynagrodzenia.pl mediana wynagrodzenia w 2024 roku wynosiła nieco ponad 4 tys. zł neto) czy fakt, że umowa o pracę nadal bywa rzadkością w niektórych mediach.
Sam dyplom to za mało
Kolejne roczniki absolwentów dziennikarstwa wkraczają na rynek pracy. O to, jacy są młodzi dziennikarze, a jacy powinni być, zapytałam ekspertów i dziennikarzy z różnych mediów. Robert Feluś, dawniej redaktor naczelny m.in. „Faktu” czy tygodnika „Wprost”, a obecnie wykładowca akademicki na warszawskim SWPS, wprost przyznaje, że nawet najlepsze studia na nic się zdadzą bez posiadania predyspozycji do tego zawodu.
– Renomowana uczelnia z dobrym programem i wyśmienitą kadrą nie zrobi ze studenta rasowego dziennikarza, jeśli w tym studencie nie ma tzw. iskry bożej do pracy w tym zawodzie. Sam „papier” potwierdzający, że ktoś się uczył i wyuczył na dziennikarza, nie otwiera absolwentowi drzwi do redakcji. Zwłaszcza że redakcje, jeśli szukają do pracy, to najchętniej zatrudnią kogoś, kto już ma jakieś doświadczenie – mówi.
Wspomina historię jednego z lepszych reporterów, z jakimi miał okazję pracować, do dziś zresztą będącego w zawodzie. – Miał wykształcenie średnie techniczne, ale był prawdziwym „pistoletem”. Miał „to coś”, co powodowało, że zawsze miał ciekawy temat i umiał rozmawiać z ludźmi.
Tzw. gadane to zdaniem Roberta Felusia jedna z kluczowych cech dziennikarz. Pozostałe to rzetelność, otwartość na ludzi i - znane z ogłoszeń o prace w tym zawodzie - tzw. lekkie pióro.
Na umiejętność rozmawiania i słuchania innych ludzi jako kluczowe w tym zawodzie zwraca też uwagę Michał Rodak, dyrektor informacji RMF FM. Stawia je w jednym szeregu z rzetelnością, wiarygodnością czy ciekawością świata. – Te cechy są fundamentem, na którym budujemy nasz zespół w Faktach RMF FM - mówi.
Rodak też przyznaje, że od wykształcenia wyżej ceni doświadczenie kandydatów aplikujących do zespołu. – Odnośnie przygotowania do zawodu, to w naszej redakcji kluczowe jest doświadczenie, umiejętności, znajomość warsztatu oraz chęć rozwoju i poszerzania swojej wiedzy. Wykształcenie na kierunku dziennikarskim ma dla nas znaczenie, ale nie jest czynnikiem decydującym. Mamy w naszym zespole nie tylko absolwentów dziennikarstwa, ale także wielu innych kierunków – nauk politycznych, prawa, ekonomii, filologii, a także uczelni technicznych – zauważa.
W zasadzie wszyscy moi rozmówcy zwracają uwagę na to, że dziennikarstwo to taki zawód, w którym kierunkowe wykształcenie schodzi niejako na drugi plan. – Szczerze mówiąc, wykształcenie nie ma znaczenia. Jeśli młodzi dziennikarze przychodzą po studiach z wiedzą na temat np. prawa autorskiego, to przemawia to na ich korzyść, ale nigdy nie jest decydujące – zauważa Marcin Ręczmin, wieloletni dziennikarz, obecnie wydawca strony głównej portalu Wyborcza.pl.
Lekkie pióro nadal w cenie. SEO można się nauczyć
Choć mogłoby się wydawać, że w dobie technologicznego rozwoju to kompetencje cyfrowe będą najbardziej pożądane, to moi rozmówcy często za kluczowe nadal uznają predyspozycje do zawodu dziennikarza, które zdają się być ponadczasowe. Wszystkiego innego można się nauczyć.
– Mile widziane są na przykład kompetencje związane z SEO redakcyjnym. Natomiast to jest do nauczenia. Powiedziałabym, że nadal aktualne pozostaje tzw. lekkie pióro i zainteresowanie tematyką, w której chcesz pracować, bo czy to będzie medium lokalne, regionalne, medium branżowe czy portal informacyjny, to podstawowa wiedza jest potrzebna. Natomiast jeżeli szukasz dziennikarza, który będzie tworzył konkretne tematycznie treści, to fajnie, żeby miał kierunkowe wykształcenie i znał podstawy, a doświadczenia nabierze – mówi Ingrid Hintz-Nowosad, redaktorka naczelna serwisów tematycznych w Polska Press.
Czytaj także: "U dziennikarzy nie zauważa się wypalenia, dopóki nagle nie znikną na długie L4"
Wyzwaniem które stoi dziś przed dziennikarzami to dezinformacja. Dlatego też krytyczne myślenie i weryfikowanie informacji wydaje się szczególnie pożądane w redakcjach.
– Po pierwsze sceptycyzm i odruch weryfikacji informacji – właśnie te cechy jako najważniejsze wymienia Michał Ręczmin, podając przykładowe pytania, jakie powinien stawiać sobie dziennikarz: – Czy to prawda? Czy fakty to potwierdzają? Czy źródło informacji jest wiarygodne? A może to po prostu tak często powtarzane kłamstwo albo daleko idące uproszczenie, że świetnie udaje prawdę. I to właśnie dziennikarz musi umieć odkryć. Po drugie determinacja i odwaga, oznaczające gotowość do drążenia tematu mimo skąpych źródeł, niechęci instytucji do udzielania informacji, frazesów, które często słyszą dziennikarze w odpowiedzi na pytania. Po trzecie, ciekawość, która napędza do poszukiwania tematów.
Gonitwa za newsem, czyli oczekiwania vs. rzeczywistość
Tyle teoria, a jak wygląda praktyka? O doświadczeniach z rekrutacji w jednym z dużych portali horyzontalnych rozmawiam z dziennikarką, która na szczere przemyślenia pozwoliła sobie, zastrzegając anonimowość. Z jej relacji wyłania się gorzki obraz początkujących w tym zawodzie młodych ludzi. Pokazuje on rozbieżności między ich wyobrażeniami o pracy dziennikarza, a rzeczywistością, jaką jest np. praca w dużym, ogólnopolskim portalu.
– Z mojego doświadczenia wynika, że młodzi dziennikarze, dopiero wchodzący na rynek pracy, żyją marzeniami i wyobrażeniami o tym zawodzie. Takimi, które niestety rzadko mają przełożenie na rzeczywistość, przynajmniej na początku drogi. Przykład? Większość osób chciałaby realizować duże, ważne społecznie tematy, reportaże i poświęcać im kilka dni pracy, a tymczasem praca w portalach to często gonitwa oraz news za newsem – mówi moja rozmówczyni.
Idealistyczne podejście to niejedyny problem, zauważa dziennikarka, która ma za sobą liczne rekrutacje do serwisów tematycznych. – Młodzi dziennikarze oprócz wyobrażeń mają też wysokie oczekiwania. Mimo braku doświadczenia chcieliby "na wejściu" zarabiać duże pieniądze przy jak najmniejszym własnym zaangażowaniu. Nie chcę mówić, że są roszczeniowi, ale na pewno nie są przygotowani na ciężką pracę w serwisach informacyjnych za przeciętne, średnie wynagrodzenie – dodaje.
Czytaj także: Twoi rodzice myślą, że tak wygląda praca w mediach. Przegląd branżowych seriali i filmów
W efekcie, kiedy rekrutowała pracowników do swojego zespołu, wybór częściej padał na starszych i niekoniecznie wykształconych na kierunku dziennikarskim, bo to „oznaczało większą elastyczność, lepsze przygotowanie do rozmowy, ale także do pracy”.
Ingrid Hintz-Nowosad zwraca uwagę na jeszcze inne zjawisko, z którym spotkała się w ostatnim czasie. – Mam za sobą kilka rekrutacji do serwisów tematycznych, lifestyle'owych, one się cieszą ogromną popularnością. Co ciekawe często aplikują osoby w ogóle niezwiązane wcześniej z mediami, które starają się np. o stanowisko np. wydawcy. Widzę taki trend, że nawet nie mając żadnego doświadczenia w mediach, wysyłają aplikacje na stanowiska, gdzie wymagane jest np. doświadczenie na konkretnym stanowisku.
Coraz mniej pracy dla redaktorów internetu
Z czego może to wynikać? Być może z tego, że praca w redakcji coraz częściej jest postrzegana jako zawód, który może być wykonywany w zasadzie przez każdego. Robert Feluś ostrzega jednak, że tzw. redaktorzy internetu będą pierwszymi przegranymi w dobie intensywnego rozwoju narzędzi AI.
– Ludzie, którzy teraz chcą wejść do tego zawodu, muszą sobie zdawać sprawę, że będzie coraz mniej pracy dla tzw. redaktorów internetu, czyli dziennikarzy, którzy w popularnym portalu podczas ośmiogodzinnej szychty muszą wyprodukować 8 informacji. Celowo mówię „wyprodukować”, bo w takim dziennikarstwie nie ma czasu na jakiś głębszy research, na „chodzenie za tematem”. To jak praca na taśmie w fabryce. I w tych fabrykach dziennikarzy już wspomagają roboty, a w bliskiej przyszłości zaczną ich wypierać. Bo taki robot jest szybki, nie przyjdzie po podwyżkę, nie pójdzie na chorobowe, nie zapisze się do związku zawodowego, nie będzie chciał pieniędzy za nadgodziny, co więcej, bez szemrania będzie pracował w systemie 24/7 – wymienia,
Feluś zaznacza jednocześnie, że wciąż widzi przyszłość dla dziennikarzy, którzy specjalizują się w konkretnej dziedzinie i “potrafią zrobić mocny reportaż czy przeprowadzić soczysty wywiad”.
Media internetowe to najwięksi pracodawcy na rynku. Ale czy praca w dużym portalu to dobre miejsce na zawodowy start?
– To zależy od portalu. Portal nie jest dla mnie określeniem wartościującym. Według mnie całkiem dobrą ścieżką kariery jest rozpoczynanie pracy w redakcjach lokalnych. Od pisania lub robienia materiałów wideo np. na temat zbyt krótkich godzin pracy przychodni, przebudowy skrzyżowania w mieście albo tego, jak seniorzy z osiedla stworzyli dla siebie grupę wsparcia. Ważne, żeby nie pisać zza biurka. Esencją dziennikarstwa, gdy to tylko możliwe, jest być tam, gdzie są bohaterowie, zobaczyć ich, porozmawiać, opisać okoliczności. Tak się buduje warsztat – podkreśla Marcin Ręczmin.
Także zdaniem Roberta Felusia portal nie musi być złą opcją na początek zawodowej drogi.
– Dopóki sztuczna inteligencja nie zajmie większości biurek w redakcjach, to portale ciągle są, moim zdaniem, dobrym miejscem do nauki zawodu. Ale podpowiadam moim studentom, by próbowali „załapać się” do portali średniej wielkości. Tam jest większa szansa, że ktoś będzie miał czas, by z nimi popracować, uczyć ich warsztatu. Dziś te sekcje newsowe w portalach są czymś na kształt działu miejskiego w gazetach, w czasach, gdy te jeszcze były popularnym źródłem informacji. Kto dobrze „szlifował bruk”, miał szansę pójść wyżej w redakcyjnej hierarchii.
Zanim jednak podejmie się pracę w konkretnej redakcji, najlepiej „rozeznać się w terenie” jeszcze na studiach. Praktyki i staże to nadal skuteczna droga do zatrudnienia.
– Zdobywanie pierwszych doświadczeń w trakcie studiów, w formie praktyk czy staży, ma ogromne znaczenie – nie ma wątpliwości Michał Rodak.
– W ostatnich latach mieliśmy wielu pracowników, którzy zaczynali swoją przygodę z Faktami RMF FM właśnie od stażu. Wiele z tych osób znalazło stałe miejsce w zespole - dzisiaj w redakcji pracuje ich co najmniej kilka. To świadczy o tym, że jeśli kandydaci pokażą zaangażowanie, umiejętności i chęć rozwoju, mają szansę na długoterminową współpracę z naszą redakcją – zaznacza dyrektor informacji RMF FM, podkreślając, że program stażowy jest w rozgłośni otwarty przez cały rok.
Siła przebicia
Robert Feluś szczerze przyznaje, że dziennikarskie praktyki nie zawsze wyglądają, tak jak powinny. – Pewnie nikt tego głośno nie powie w dużych redakcjach, ale smutna prawda jest taka, że praktykanci to swego rodzaju utrapienie. Bo trzeba się nimi zająć, a przecież w dzisiejszych czasach, nieustannego boju o dobre statystyki i walki z konkurencją, nie ma na to czasu. Tym większy szacunek dla wydawców, którzy od czasu do czasu organizują programy stażowe, np. we współpracy z uczelnią, która przygotowuje do tego zawodu. Wtedy jest szansa, że ktoś się stażystami uczciwie zajmie, a najlepsi z nich dostaną szansę, by zostać w redakcji na dłużej - mówi były szef “Faktu”.
Co poradziłby młodym dziennikarzom, którzy planują karierę w zawodzie?
– Szukając pracy w redakcji, trzeba postępować w myśl zasady: „jak cię wyrzucą drzwiami, to staraj się wejść oknem”. Trzeba się dobijać, rozpychać. Pamiętam, jak krótko przed moim powrotem do “Faktu” w czerwcu 2014 roku zadzwonił do mnie młody człowiek, który starał się o miejsce w programie stażowym właśnie ogłoszonym przez tę redakcję. Zdobył jakoś mój numer i poprosił o kilka rad, czym by tu błysnąć podczas rozmowy kwalifikacyjnej, co jest ważne w “Fakcie” itd. Bardzo mi zaimponował. Pogadaliśmy. Dostał się na staż. Dziś jest dobrym dziennikarzem, z doświadczeniem zebranym w kilku dużych redakcjach – wspomina.
Dołącz do dyskusji: Młodzi dziennikarze oczami starszych kolegów. "Żyją wyobrażeniami, które nie istnieją"