Ropa znowu podrożała. Możliwe są dalsze wzrosty przez Rosję i wojnę w Syrii
W ciągu ostatniego miesiąca cena ropy Brent wzrosła o ponad 7 proc. Oprócz poniedziałkowej realizacji zysków i wtorkowych słabych danych o chińskim imporcie rynki otrzymały też sygnał o możliwym wzroście popytu. Dlatego w najbliższych dniach kontynuacja wzrostów jest prawdopodobna, ale ich skala nie będzie duża. Na ubiegłotygodniową aprecjację największy wpływ miało zaangażowanie się krajów produkujących ropę naftową w syryjski konflikt oraz spadek produkcji ze źródeł niekonwencjonalnych w Stanach Zjednoczonych.
– Na londyńskiej giełdzie zobaczyliśmy podbicie cen ropy z poziomu poniżej 50 dol. za baryłkę do mniej więcej 52 dol. – mówi o ubiegłotygodniowych wzrostach cen ropy Jakub Bogucki, analityk rynku paliw platformy e-petrol.pl. – To duża zmiana, która nastąpiła tak naprawdę w ciągu jednego dnia. Wydaje się więc mocno prawdopodobne, że w najbliższym czasie ten ruch wzrostowy będzie miał swój dalszy ciąg.
Jak wynika z analizy platformy e-petrol.pl, surowiec w ubiegły poniedziałek kosztował około 49 dol. za baryłkę, podczas gdy pod koniec tygodnia jego cena sięgała już 54 dol. Na tak szybką aprecjację wpływ miało – zdaniem analityków – zaangażowanie się w syryjską wojnę domową jednostek wojskowych Federacji Rosyjskiej. Do tego doszła informacja o nieznacznym spadku amerykańskiego eksportu i zmniejszeniu liczby wiertni oraz spadku produkcji przemysłowej w Niemczech, kluczowej gospodarce Starego Kontynentu.
– Obecność w Syrii krajów naftowych, które mają tam swoje interesy, takich jak Iran, Arabia Saudyjska czy Rosja, wywołuje duże zaniepokojenie inwestorów odnośnie do stabilności rynku w regionie bliskowschodnim – tłumaczy Jakub Bogucki. – Warto również zwrócić uwagę na to, że w Stanach Zjednoczonych produkcja ropy w ostatnim czasie malała, zwłaszcza surowca pochodzącego ze źródeł niekonwencjonalnych, czyli głównie łupkowych.
Zdaniem analityków e-petrol.pl dalszy kierunek zmian nie musi jednak być jednoznaczny. OPEC podał, że w 2016 r. spodziewa się znacząco większego popytu na ropę naftową z krajów OPEC, niż wcześniej szacował, co jest czynnikiem prowzrostowym. Z tego właśnie powodu kartel ogłosił jednak, że nie ma zamiaru ograniczać produkcji ropy naftowej, a to oznacza utrzymanie wysokiej podaży i możliwy spadek cen.
– W ostatnich dniach zobaczyliśmy wzrost cen ropy, ale na pewno nie do poziomów takich, które widzieliśmy jeszcze kilka czy kilkanaście miesięcy temu, czyli na poziomie ponadstudolarowym – uważa Jakub Bogucki. – Takie wyceny na pewno na razie należą do historii. Najbliższe możliwe ruchy ropy to wzrosty o kilka dol.
W poniedziałek ropa znów potaniała o 2 dolary, choć bez wyraźniej rynkowej przyczyny. Raczej było to odbicie od oporu na granicy 50 dolarów w przypadku ropy Crude i realizacja zysków po dobrych ubiegłotygodniowych wzrostach.
Ruch spadkowy, wynikający po części też z danych dot. sytuacji w Chinach i możliwego kompromisu związanego z Iranem i powrotem jego surowca na globalny rynek, może chwilowo korygować nastrój wzrostowy, ale ogólnie nie ma jeszcze w najbliższych tygodniach szans na większe zmiany, czyli dłuższe wyjście ceny baryłki z przedziału 47–53 dol. Jeśli zaś chodzi o skutki, jakie niesie to dla rynku polskiego, to na razie nie zanosi się na istotną zmianę tendencji.

Newsletter






Sales&More i Bank Pekao S.A. wkraczają do gry! Sukces kampanii „Jak nie teraz, to kiedy… wbijesz na wyższy level?”
Serwisy społecznościowe, których już nie ma. Czego nas nauczyły?
Będzie wielki powrót do „Szkła kontaktowego”?
Filip Chajzer ponownie w „Dzień Dobry TVN”. Kolejne powroty na jubileusz programu 


Dołącz do dyskusji: Ropa znowu podrożała. Możliwe są dalsze wzrosty przez Rosję i wojnę w Syrii