Smartfony i telewizory z nową opłatą. "Mniej niż miesięczna subskrypcja streamingu"
Nowelizacja rozporządzenia w sprawie opłat reprograficznych to naprawianie tego, czego nie udało się zrobić od dekad. Aktualizujemy i upraszczamy listę nośników, które figurują w rozporządzeniu. Jednorazowa opłata reprograficzna to mniej niż kosztuje miesięczna opłata za serwis streamingowy - powiedział PAP sekretarz stanu w MKiDN Maciej Wróbel.

Kilka dni temu Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozpoczęło konsultacje w sprawie rozporządzenia dotyczącego opłaty reprograficznej, wprowadzonej jeszcze w latach 90. Nie trafia do budżetu państwa, lecz do twórców i organizacji zarządzających prawami autorskimi. Jest nakładana jako rekompensata za straty tych podmiotów wynikające z kopiowania materiałów na użytek prywatny. Podstawą prawną jest rozporządzenie z 2003 roku, a ostatnia aktualizacja listy urządzeń i nośników objętych opłatą miała miejsce w 2008 roku.
Obecnie opłata dotyczy m.in. płyt CD i DVD, magnetowidów, telewizorów z funkcją nagrywania, odtwarzaczy mp3, nagrywarek CD, kaset VHS oraz pendrive’ów. Po nowelizacji mogą nią zostać objęte m.in. smartfony i tablety.
Pieniądze z tantiem opłaty reprograficznej mogą trafić do dziennikarzy i artystów. Mowa tu o łącznie 150-200 mln zł rocznie.
PAP: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przygotowało nowelizację rozporządzenia w sprawie opłat reprograficznych, które nie było zmieniane od lat. Czy można to nazwać przełomem?
Maciej Wróbel: Raczej odpowiedzialnym patrzeniem w przyszłość i reagowaniem na rzeczywistość, w której funkcjonujemy. To naprawianie tego, czego nie udało się zrobić w ciągu ostatnich dekad, bo mówimy o rozporządzeniu z 2003 r., które było ostatnio nowelizowane w 2008 r., czyli 17 lat temu. Aktualizujemy i upraszczamy listę nośników, które figurują w rozporządzeniu: dopisujemy te, które są powszechnie używane, czyli np. smartfony, tablety, laptopy. Obecnie znajduje się na niej 65 pozycji; nowelizacja zakłada, że zostanie ich 19. Co ważne, Polska jest jedynym krajem w Europie, który nie dostosował tych przepisów do postępu technologicznego, który ma miejsce.
Co stało wcześniej na przeszkodzie, żeby to zrobić?
Być może nie było woli politycznej albo odwagi, żeby to zmienić, bo przecież podjęcie tej decyzji powoduje, że producenci tego typu urządzeń muszą przeznaczyć więcej pieniędzy na rzecz artystów niż teraz. Obecnie do artystów z tytułu tzw. czystych nośników trafia nieco ponad 35 mln zł. Po zmianie rozporządzenia będzie to nawet 200 mln. Oznacza to, że z tytułu rekompensaty za kopiowanie utworów do celów prywatnych, czyli tego, że możemy z nich korzystać, artyści otrzymają dużo więcej środków. Tę kwestię reguluje prawo.
Kiedy obserwuję, jak niektóre opcje polityczne komunikują, co niesie za sobą to rozporządzenie, to naprawdę zastanawiam się, czyje interesy reprezentują. Ze zdumieniem odkrywam, że nie społeczeństwa. Bo jak inaczej można nazwać legitymizowanie i zachęcanie do przerzucania odpowiedzialności na konsumentów? To wypacza założenie społecznej odpowiedzialności biznesu.
Rząd i bigtechy. “Państwo stoi po stronie artystów”
Czy wasze działania wpisują się w próbę unormowania relacji między państwem a big techami?
Od półtora roku normujemy i naprawiamy zastaną rzeczywistość legislacyjną. Zmiany, które wprowadzamy, widzą wszystkie środowiska. Nie realizujemy ich w oderwaniu od siebie – ustawa o prawach autorskich i tantiemy, ustawa o organizowaniu działalności kulturalnej, ustawa o socjalnym zabezpieczeniu artystów i rozporządzenie o reprografii to część większej całości, która wzajemnie się reguluje i uzupełnia. Zadaniem ministerstwa jest stworzenie dobrze działającego systemu.
Tak jak biznes wspiera sport, tak może też wspierać kulturę. Państwo polskie i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego stoją po stronie artystów – tak było też z tantiemami. Twórcy otrzymują środki finansowe, które gwarantuje im prawo unijne. I w tym kontekście absolutnie jest to unormowanie relacji pomiędzy artystami a producentami sprzętu audiowizualnego.
Jakie nowe kategorie urządzeń będą objęte opłatą i ile ona wyniesie?
Nowe kategorie to nośniki, które wcale nie są już takie nowe, jeżeli weźmiemy pod uwagę, od jakiego czasu z nich korzystamy - to np. smartfony, tablety. W ich przypadku proponujemy opłatę w wysokości 1 proc., dla pozostałych urządzeń obniżyliśmy wartości z 3 do maksymalnie 2 proc.
Czyli jeżeli średnia kwota produkcji smartfona w Europie to 1800 zł, to mówimy o 18 zł jednorazowej opłaty na rzecz artystów. To dużo mniej, niż miesięczna subskrypcja jakiejkolwiek platformy streamingowej w naszym kraju. Przypomnę, że opłata nie będzie ponoszona przez konsumenta, tylko przez producenta.
W nowelizacji rozporządzenia przygotowanego za czasów PiS dopuszczano nawet 4-procentową stawkę. Tamten projekt nie został podpisany ani nie wszedł w życie. My proponujemy 1 proc. w zakresie dodanych nośników, więc stawkę naprawdę minimalną.
Związek Cyfrowa Polska uważa, że wpisanie smartfonów na tę listę nie ma uzasadnienia, ponieważ telefon nie służy do kopiowania muzyki ani treści wideo, tylko do ich odtwarzania...
Opłata reprograficzna opiera się na kryterium tak zwanej „obiektywnej zdolności sprzętu do kopiowania na użytek prywatny”. Czyli uzależniona jest – decyzją Trybunału Sprawiedliwości UE – od możliwości wykonania kopii. Smartfony taką możliwość dają na wiele sposobów. Tak jak do tej pory magnetowid nie musiał służyć do kopiowania dzieł, a tylko do ich odtwarzania, tak samo smartfon nie musi służyć do kopiowania utworów muzycznych, ale może.
Dopuszczamy tzw. możliwość techniczną i dlatego to urządzenie zostało wpisane do katalogu. Smartfon ma wbudowany aparat fotograficzny, a aplikacje zainstalowane na nim pozwalają go wykorzystać jako urządzenie do skanowania, przesyłania plików, kopiowania książek, chociażby poprzez robienie zdjęć. Jest więc urządzeniem posiadającym obiektywną zdolność kopiowania na własny użytek. Opłata dotyczy urządzenia, a nie tylko części odpowiedzialnej za wykonanie kopii. Bo wracając do analogii magnetowidu – to tak, jakbyśmy opłatą reprograficzną obciążyli samą głowicę.
Pamiętajmy, że dzisiaj ponad 70 proc. Polaków używa smartfonów, a w przypadku osób pomiędzy 18. a 24. rokiem życia to aż 93 proc. To pokolenie, które czerpie kulturę i wiedzę ze smartfonów, jak wynika z kontekstowego badania uczestnictwa w kulturze prof. Marka Krajewskiego. Nie można udawać, że tych urządzeń nie ma. A dzisiaj w obiegu prawnym nie istnieją.
Opłata reprograficzna formalnie będzie obciążać producentów i importerów, ale w praktyce niemal zawsze takie opłaty są przerzucane na konsumenta. Może wpłynąć na ceny urządzeń elektronicznych?
To jest narracja tych, którzy chcą, żeby konsumenci tak myśleli. Przykłady z innych krajów pokazują, że nic takiego nie miało miejsca.
Opłata reprograficzna to mechanizm kompensacyjny, który w polskim prawie funkcjonuje od 1994 r. Istnieje w ponad 20 krajach Unii Europejskiej. W tych krajach środki przeznaczane na artystów są gigantyczne. W 2024 r. w Hiszpanii wyniosły 86 mln euro, w Holandii 31 mln euro, na Węgrzech 19 mln euro. W Polsce to było 35 mln zł. Jesteśmy dzisiaj jedynym krajem w Unii Europejskiej, który nie zaktualizował katalogu czystych nośników. Wpływy z opłaty reprograficznej w Polsce należą do najniższych w całej Unii. Czas to nadrobić.
Warto zaznaczyć, że była to ostatnia decyzja ministry Hanny Wróblewskiej, by to rozporządzenie oddać do konsultacji. Tak jak wszystkie ustawy ministerstwa, tak i to rozporządzenie przechodzi przez ten proces. Działamy transparentnie. Konsultacje społeczne rozporządzenia będą trwały miesiąc i zakończą się pod koniec sierpnia.
Czy istnieje mechanizm, by zapanować nad producentami, którzy będą chcieli wykorzystać ten moment na podniesienie cen urządzeń?
Świadomy konsument będzie widział, czy dany producent wykorzystuje sytuację do własnych interesów, czyli zwiększa cenę danego urządzenia wielokrotnie, czy nie. Nie powinno być tak, że big techy 100 proc. swoich kosztów przerzucają na konsumenta. Zwłaszcza przy poziomie zysków tej branży. Mówimy o 1 proc., czyli skali, która nie wpływa drastycznie na cykl obrotu produktem.
Na zmianach mają zyskać twórcy. Jacy konkretnie?
W praktyce środki z opłat reprograficznych pobierane będą przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi (OZZ), według ustalonego w rozporządzeniu podziału, m.in. Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, Stowarzyszenie Artystów Wykonawców SAWP, Związek Producentów Audio-Video ZPAV, Stowarzyszenie Autorów i Wydawców Copyright Polska.
Twórcy, którzy będą zrzeszeni w tych organizacjach zbiorowego zarządzania, otrzymają dodatkowe wynagrodzenie z tytułu kopiowania dzieł do użytku prywatnego.
Czy jest możliwe, żeby także dziennikarze uczestniczyli w podziale środków z opłaty reprograficznej?
Zgłaszają się do nas organizacje zbiorowego zarządzania, które chcą partycypować w tych przychodach. Po to są konsultacje, by tego typu uwagi zebrać ze środowiska. Ostateczna decyzja należeć będzie do ministry kultury.
Kiedy przepisy mogą wejść w życie?
Chcemy, żeby obowiązywały od 1 stycznia 2026 r.
Dołącz do dyskusji: Smartfony i telewizory z nową opłatą. "Mniej niż miesięczna subskrypcja streamingu"