SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

To media przegrały wybory? "Spadnie zaufanie do dziennikarzy"

Niektóre duże media w kampanii mocno wzięły pod lupę Karola Nawrockiego, ujawniając szereg historii z jego życia. Mimo tego kandydat wspierany przez PiS wygrał wybory prezydenckie. Dla części odbiorców te doniesienia nie były wiarygodne, coraz częściej informacji szukają oni w niezależnych kanałach internetowych. – W moim odczuciu, po tych wyborach spadnie zaufanie do dziennikarzy i będzie to pogłębiający się proces. Zresztą to nie dzieje się tylko w Polsce, wystarczy spojrzeć na Stany Zjednoczone - ocenia Tomasz Sekielski. 

fot. Kadr z debaty TVP fot. Kadr z debaty TVP

Nie masz czasu czytać? Posłuchaj naszego podcastu na temat tego artykułu 

Kampania wyborcza obfitowała w szereg skandali rozgrywających się dookoła kandydata Karola Nawrockiego. Portal Onet opublikował kilka artykułów dotyczących przeszłości kandydata, a ujawnione informacje z całą pewnością zdyskredytowały kandydata wśród części opinii publicznej, jednak pomimo tego i tak wygrał wybory.  

Pierwszy artykuł dotyczył kawalerki, którą Nawrocki miał w niejasnych okolicznościach kupić od pana Jerzego. Temat był mocno drążony, a pan Jerzy przedstawiany jako poszkodowany przez kandydata staruszek. Ku zaskoczeniu części odbiorców, “Gazeta Wyborcza” ujawniła potem, żę pan Jerzy był przestępcą seksualnym. Natomiast w drugiej turze wyborów Nawrocki został oskarżony przez Onet o pomoc w procederze sutenerstwa, a Wirtualna Polska opisała jego aktywność w kibicowskich ustawkach (sam kandydat przyznał się do nich). 

Dziennikarz w dużym portalu opiniotwórczym, który woli pozostać anonimowy, uważa, że sprawy podjęte przez Onet, zostały źle opisane. 

Wydaje mi się, że gdyby sprawa kawalerki została opisana jednorazowo, porządnie, z uwzględnieniem wszystkich faktów, skutecznie ułożyłaby wynik kampanii. Zamiast tego powstała z tego telenowela i ludzie gubili się w tych informacjach, a w pewnym momencie wyłączyli się na kolejne sensacje – przyznaje dziennikarz.

Jego zdaniem jako dziennikarze sprowadziliśmy tę kampanię do absurdu. – W efekcie ludzie przestali nam ufać. Chciałbym wierzyć, że można to cofnąć – dodaje.

Andrzej Stankiewicz, zastępca redaktora naczelnego Onetu, autor głośnego artykułu o Nawrockim pt. “Karol Nawrocki i tajemnice Grand Hotelu”, w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zauważa, że w przypadku Karola Nawrockiego, był on kandydatem “znikąd”. Został przedstawiony przez PiS jako największy patriota, uczciwy człowiek, oddany wartościom, dlatego rolą dziennikarzy było zderzenie tego kampanijnego wizerunku z rzeczywistością, sprawdzenie kim naprawdę jest ten człowiek.  

Wiceszef Onetu: informacje o Nawrockim to ważne rzeczy

W Onecie dokładnie to robiliśmy, a ja nie jestem od tego, żeby kalkulować jaki to będzie miało wpływ na wybory. Moim zadaniem jest analiza czy informacje, w których posiadaniu jestem są udokumentowane i czy są ważne dla wyborców. Wszystkie informacje, które opublikowaliśmy o Karolu Nawrockim, to ważne rzeczy – wyjaśnia Stankiewicz.

– Ludzie otrzymali od nas informacje. Część w nie uwierzyła, część nie, a jeszcze inni mimo wszystko zagryźli zęby i zagłosowali na Karola Nawrockiego i nie widzę w tym problemu. Moim celem było dotarcie do prawdy, a nie jakikolwiek wpływ na wybory – dodaje.  

Dziennikarz Tomasz Sekielski, prowadzący m.in. w progam w TVP, w rozmowie z Wirtualnemedia.pl przyznaje, że dotarły do niego komentarze, że ujawniane afery pomogły Karolowi Nawrockiemu wygrać wybory. Uważa jednak, że media (w przeważającej większości) starały się po prostu wykonać swoją pracę.  

– Media są od tego, żeby informować, tym bardziej w przypadku kandydata na prezydenta, który wszedł do polityki jako postać zupełnie nieznana. Nigdy wcześniej media nie interesowały się Karolem Nawrockim ani nie prześwietlały jego przeszłości. To w jaki sposób wykorzystano politycznie informacje ustalone przez media, czy jak marketingowo bronił się Karol Nawrocki, nie jest zależne od mediów – wyjaśnia Sekielski.

Co do Onetu i “Gazety Wyborczej” każdy czytelnik sam osądzi działania tych mediów jeżeli chodzi o wiarygodność. Dość czytelnie każde z tych mediów wystawiło sobie świadectwo. W zestawieniu Onet i Wirtualna Polska, zdecydowanie wygrywa WP, ponieważ serwis wymierzał ciosy w obydwu kandydatów, była w tym symetria – stwierdza Anna Wittenberg, dziennikarka WNP.pl. 

Kontrowersyjna debata w TVP

Dużo kontrowersji w trakcie kampanii wywołała także debata wyborcza 12 maja z udziałem wszystkich kandydatów, w pierwszej turze, zorganizowana przez TVP, TVN i Polsat. Na prowadzących wybrani zostali Dorota Wysocka-Schnepf (TVP), Radomir Wit (TVN24) oraz Piotr Witwicki (Polsat News).  

– Wybór takiej prowadzącej przez TVP miał spotkać się z protestem przedstawicieli części sztabów. – Na 10 albo 11 obecnych na miejscu sztabów, 8 zagłosowało za zmianą pani Schnepf na kogoś innego. 20 minut kłótni. Decyzja TVP w tej sprawie jutro – pisał Stanowski na portalu X. 

Co ciekawe, TVP nie wróciła do sztabów z deklarowaną odpowiedzią, podtrzymując decyzję o pozostawieniu dziennikarki w roli prowadzącej debatę. W trakcie debaty doszło do wymiany zdań między Krzysztofem Stanowskim a Dorotą Wysocką-Schnepf, która była wyjątkowo szeroko komentowana. Stanowski nazwał TVP “świątynią propagandy” a dziennikarkę “arcykapłanką propagandy”.  

– TVP miała prawo wystawić w debatach dowolnych dziennikarzy, to ich wybór. Jednak w przypadku pani Doroty Wysockiej-Schnepf, pomimo wyraźnych obiekcji sztabów, telewizja sama sobie wystawiła świadectwo – stwierdza Wittenberg.

Nieudana debata TVP była zestawiana z drugą debatą zorganizowaną przez telewizję publiczną, w której wzięło udział dwóch kandydatów na prezydenta: Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski. Starcie polityków, którzy odpowiadali wyłącznie na wzajemne pytania, moderowane przez dziennikarza „Super Expressu” Jacka Prusinowskiego, zostało ocenione pozytywnie przez zdecydowaną większość opinii publicznej.

– Jacek Prusinowski, który prowadził ostatnią debatę pomiędzy Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim, zebrał świetne oceny za swoją rzetelność i przezroczystość. Ludzie mają świadomość, oczekiwanie, że taka powinna być rola dziennikarzy, a tego po prostu brakuje. Nam się myli, kto jest dziennikarzem, kto publicystą, kto agitatorem i to wszystko prowadzi do erozji zawodu – ocenia Wittenberg.

Jednak zdaniem Sekielskiego, wielkim błędem było to, że media zgodziły się na formułę debat, kiedy to kandydaci odpowiadają wyłącznie na wzajemne pytania.

W takiej sytuacji dziennikarze są właściwie statywami pod mikrofon. Widz może mieć takie wrażenie, że dziennikarz, który nie zadaje pytań, jest niepotrzebny – wyjaśnia.

Przepływ z tradycyjnych mediów do internetu

Dziennikarze zauważają pewien trend, czyli odwrócenie się części opinii publicznej od tradycyjnych mediów i znaczący przepływ w kierunku niezależnych internetowych twórców.  

Anna Wittenberg przyczyn upatruje w tym, że w trakcie kampanii wyborczej wiele mediów ustawiło się w roli sekundantów, wspierających “zawodników walczących w ringu”.  

W tych narożnikach ustawiły się telewizje, z jednym chlubnym wyjątkiem - Polsatem, który oddawał kandydatom równy czas antenowy. Natomiast zarówno Telewizja Republika jak TVN i TVP sekundowały wybranym kandydatom. Telewizje te powinny natomiast znajdować się poza ringiem, nawet nie w roli sędziego, a wyłącznie bezstronnego obserwatora – analizuje dziennikarka.

Wittenberg wskazuje, że w grupie, która bezpowrotnie straciła zaufanie do mediów tradycyjnych są wyborcy Grzegorza Brauna, Partii Razem, Sławomira Mentzena i część wyborców Karola Nawrockiego. – Zaufanie do mediów jest zniszczone, a dziennikarze sami do tego doprowadzili – dostrzega dziennikarka.

Sekielski stwierdza, że co prawda można robić klasyfikacje kto był bardziej a kto mniej rzetelny, jednak to zderzenie się mediów tradycyjnych z prowadzeniem kampanii w mediach społecznościowych przez kandydatów, ma kluczowy wpływ na pozycję mediów tradycyjnych.  

Znaczna część kandydatów znakomicie komunikowała się z opinią publiczną poprzez własne media społecznościowe, pomijając te tradycyjne. Jako przykład można podać Sławomira Mentzena, który właściwie nie udzielał wywiadów – poza małymi wyjątkami – dodając, że media nie zapraszają go do rozmów, a faktycznie unikał tych wywiadów. Następnie udawał dziennikarza, odpytując kandydatów na prezydenta – zauważa.  

Dziennikarz przyznaje, że najważniejsze dwie rozmowy z kandydatami – zgodnie z opinią wielu osób – odbyły się na kanale u Sławomira Mentzena. 

Żadnej telewizji nie udało się zrobić podobnej dyskusji, w których realnymi prowadzącymi byliby dziennikarze, a nie tylko odmierzającymi czas i wskazującymi, kto teraz zadaje pytania – wskazuje.

Wittenberg punktuje, że w dobie mediów społecznościowych telewizja czy główne dzienniki i tygodniki nie mają już monopolu na kształtowanie debaty publicznej: – Odbiorcy mają alternatywę, zestawiają sobie długie rozmowy u Rymanowskiego i Stanowskiego z tym co się dzieje w telewizji czy debatę w “Super Expressie” z debatą w TVP. Te porównania nie wypadają na korzyść tradycyjnych mediów ("Super Express" to też tradycyjne medium - przyp.). 

– Dla mnie świetnym przykładem wzorcowego relacjonowania wyborów był “Dziennik Gazeta Prawna”, gdzie pracuje Marek Mikołajczyk, który jest dla mnie wzorcem dziennikarza rzetelnego, surowego dla obydwu stron, przyglądającego się z dystansem – dodaje Wittenberg, która sama do niedawna pracowała w tym tytule. 

Dziennikarka docenia także rzetelność Krzysztofa Stanowskiego, który jej zdaniem bardzo uczciwie traktował kandydatów, z którymi przeprowadzał rozmowy u siebie w Kanale Zero

 – Podobnie Bogdan Rymanowski, który zarówno w Radio ZET jak i w swoim podkaście zapraszał różnych gości i dla każdego miał uważność, zadawał trudne pytania, dzięki którym można było skonfrontować opinie kandydatów – dodaje.

Wzorcami dla Wittneberg są także Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki z Money.pl, którzy również relacjonowali tę kampanię. – Dziennikarze ci mają bardzo dobre źródła, ale nie są blisko z żadną władzą, tzn. możemy od nich dowiedzieć się o faktach, ale nie dowiedzieliśmy się, na kogo głosują – argumentuje.

Wittenberg docenia także pracę Patryka Słowika, Szymona Jadczaka i Pawła Figurskiego z Wirtualnej Polski, którzy “bardzo rzetelnie rozliczali obie strony”.  

Czy media tradycyjne przegrały odbiorców?

Czy wobec powyższych argumentów można pokusić się o stwierdzenie, że największym przegranym ostatniej kampanii wyborczej są media tradycyjne? – Nie chcę się bawić w oceny tego czy dziennikarstwo upadło czy nie. Jeżeli już to problem istnieje od lat, ponieważ w tym zawodzie jest totalna polaryzacja i masa ludzi uprawia propagandę, a nie dziennikarstwo. Każde słowo, które napisaliśmy, jestem w stanie obronić – deklaruje Stankiewicz.

Sekielski przyznaje, że media tradycyjne będą w bardzo trudnej sytuacji: – W moim odczuciu, po tych wyborach spadnie zaufanie do dziennikarzy i będzie to pogłębiający się proces. Zresztą to nie dzieje się tylko w Polsce, wystarczy spojrzeć na Stany Zjednoczone. Można powiedzieć, że u nas postępują bliźniacze procesy: amerykański podcaster Rogan kształtuje opinię milionów Amerykanów a mediom tradycyjnym nie ufa się.

Te procesy są o tyle niebezpieczne, że prawdziwe dziennikarstwo śledcze, znajdowanie informacji, które ktoś chce ukryć, to jest robota, którą mogą wykonać tylko profesjonalne redakcje. Jeżeli pójdziemy wyłącznie w kierunku podcastów, komentarzy i opierania się na emocjach, prędzej czy później staniemy się kompletnie niedoinformowanym, nieświadomym społeczeństwem – dodaje.

Wittenberg nie ukrywa, że wiele granic w tej kampanii zostało przekroczonych, jeżeli chodzi o wyczucie co wypada, a co nie. To, co redakcje pokazały w trakcie tych wyborów, pozostanie z nimi na bardzo długo. 

– Ciężko będzie zmienić negatywne nastawienie osób, które po wyborach uznały, że redakcje przekraczają swoje kompetencje, wychodząc z roli dziennikarskiej. Osoby, które odsunęły się od mediów tradycyjnych już nigdy do nich nie wrócą. Odpłyną do internetu, do swoich ulubionych podcasterów, na inne portale – pointuje. 

Dołącz do dyskusji: To media przegrały wybory? "Spadnie zaufanie do dziennikarzy"

67 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
im
musi sie pani lepiej przebic bo jest pani nieznana
19 1
odpowiedź
User
TS
Zaufanie do dziennikarzy zostaje niezmiennie duże. Co najwyżej może spaść zaufanie do funkcjonariuszy propagandy rządowej podszywających się pod dziennikarzy.
76 7
odpowiedź
User
Teleman
Dziś sprzedaje się więcej dziennikarzy niż gazet .
64 0
odpowiedź