Cyfrowo o religii. Kim są i co tworzą katoliccy influencerzy?
Msza na Instagramie czy kazanie do kamery? Katoliccy influencerzy redefiniują to, jak przedstawiana jest wiara we współczesnym świecie – czasem w sutannie, czasem w dżinsach, zawsze z tysiącami widzów. Postanowiliśmy przyjrzeć się, kim są duchowni i świeccy, którzy dzielą się Ewangelią przez ekran smartfona czy komputera.

– Religia, również katolicka, jest jednym z tematów, które wciąż interesują ludzi. Z tej racji przybywa twórców katolickich – mówi Wirtualnemedia.pl Monika Przybysz, dr hab. nauk teologicznych, profesor nadzwyczajny Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Wśród twórców są osoby duchowne – księży jak i siostry zakonne oraz osoby świeckie – pojedyncze osoby lub całe rodziny.
W czołówce polskich influencerów można wymienić m.in.: ks. Adama Szustaka znanego jako “Langusta na Palmie” (298 tys. obserwujących na Facebooku, 953 tys. subskrybentów na YouTube, 155 tys. obserwujących na Instagramie), ks. Teodora Sawilewicza, twórcy kanału “Teobańkologia” (628 tys. subskrybentów na YouTube, 252 tys. obserwujących na TikToku), ks. Sebastiana Picurę (929 tys. obserwujących na TikToku).
Na tej liście znajdziemy też m.in. ks. Rafała Główczyńskiego, znanego jako Księdza z Osiedla (79 tys. subskrybentów na YouTube, 51 tys. obserwujących na Facebooku, 184 tys, obserwujących na TikToku), Natalię “Najjjkę” Ruś (548 tys. obserwujących na TikToku), Tomasza Smakołyka (127 tys. subskrybentów na YouTube), ks. Daniela Wachowiaka (ponad 54 tys. obserwujących na X oraz ponad 53 tys. subskrybentów na YouTube).
Obecny na liście ks. Rafał Główczyński: – Niewiele młodych ludzi uczęszcza do kościoła, trochę więcej na lekcje religii, natomiast z internetu korzysta prawie każdy, więc jest to bardzo dobre źródło dotarcia do młodzieży.
– Największą inspiracją było spotkanie Jezusa, które odmieniło moje życie i tak odwróciło jego bieg, że stwierdziłem, że nie mogę o tym milczeć. Na początku zacząłem się tym dzielić na moim prywatnym Facebooku a po paru latach wpadłem na pomysł, żeby założyć stronę Sowinsky.pl, następnie powstał kanał na YouTube oraz kanał muzyczny – mówi nam Krzysztof Sowiński, twórca kanału YouTube Sowinsky.
– Kiedyś przyznanie się do wiary katolickiej w sieci w sumie było nieco wstydliwe dla młodych ludzi. Bardzo wiele zmieniła pandemia i to zarówno w strukturze chodzenia do kościoła, konsumowania treści w sieci, jak i przejścia wierzących do aktywności w przestrzeni internetu. Religia dla młodych przesunęła się częściowo z kościoła do świata cyfrowego, gdyż wielu z nich poszukuje pogłębienia rozumienia przestrzeni wiary. Twórcy zmobilizowali się więc i zaczęli tworzyć więcej treści w dobrej jakości – mówi prof. Przybysz.
Coraz więcej katolickich twórców
@ks.sebastianpicur @Edzio weź coś nawiń #rap #mlodzi #ksiadz ♬ dźwięk oryginalny - ks.sebastianpicur
Od ewangelii po psychologię
Twórcy publikują w mediach społecznościowych bardzo zróżnicowane treści, dostosowane zarówno do charakteru platform (TikTok, Instagram, YouTube, Facebook), jak i do oczekiwań swoich społeczności.
– Jeżeli chodzi o odbiorców katolickich twórców, podział przebiega podobnie jak w przypadku pozostałych influencerów. Na Facebooku są to osoby 55+, TikTok angażuje bardzo młodych ludzi (głównie pokolenia Alfa), a Instagram to Zetki, trochę Millenialsów – mówi prof. Monika Przybysz.
Jak podkreśla, twórcy katoliccy nie stawiają na kontrowersje, co w przypadku influencerów zajmujących się inną tematyką jest dość popularne. Często przechodzi to nawet w patostreaming. Natomiast w przypadku influencerów katolickich, poza nielicznym wyjątkami, punkt ciężkości jest położony na jakość, nie ilość.
Pierwszą kategorią są treści ewangelizacyjne i edukacyjne, czyli: komentarze do Pisma Świętego, nauczanie doktryny wiary (omówienia prawd wiary, wyjaśnianie dogmatów, apologetyka katolicka), modlitwy online (wspólne odmawianie różańca, propozycje modlitewne na dany dzień lub sytuację życiową).
– Twórcy tłumaczą i pomagają w przyswajaniu różnych dokumentów związanych z Kościołem czy rozumieniem wyzwań współczesnego świata w chrześcijańskiej perspektywie – precyzuje prof. Monika Przybysz.
Jak przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl ks. Daniel Wachowiak, jego obecność na YouTube i X aktualizuje Słowo Boże w sytuacjach, które dzieją się w kościele – w Polsce czy na świecie. – Głoszę Ewangelię, nakładając ją na aktualne wydarzenia – wyjaśnia. – Treściwszy, głębszy kontent spotyka się z mniejszym zainteresowaniem odbiorców, więc poniekąd realizuję je dla siebie, własnej satysfakcji – dodaje.
Do drugiej kategorii można zaliczyć lifestyle, czyli pokazywanie życia codziennego z perspektywy wiary (vlogi, „dzień z życia” księdza, siostry zakonnej czy rodziny katolickiej). W tej kategorii mieszczą się także świadectwa nawrócenia, walki z kryzysami, przeżywanie wiary w różnych życiowych sytuacjach. Nie brakuje również porad duchowych i psychologicznych (radzenie sobie z problemami, duchowy rozwój, tematyka relacji rodzinnych, małżeńskich, rodzicielskich).
Twórcy prowadzą także dialog z odbiorcami, m.in. odpowiadają na ich pytania. Będą to sesje pytań dotyczących Kościoła, wiary, życia duchowego. Pojawiają się też rozmowy o trudnych i kontrowersyjnych tematach: moralność, etyka, stanowiska Kościoła w aktualnych sprawach społecznych.
– Moje pierwsze filmy były efektem pytań skierowanych do młodzieży z facebookowej grupy. Zapytałem ich o to, dlaczego już nie wierzą, co ich boli i co im daje szczęście. Odpowiedzi były dla mnie inspiracją do poruszanej przeze mnie tematyki – tłumaczy "Ksiądz z Osiedla”.
– Z największym zainteresowaniem spotykają się tematy dotyczące młodych ludzi, ich codzienności. Młodzież pyta często o kościół, problemy kościoła, istnienie Boga, o moje stanowisko względem ważnych, tragicznych wydarzeń. Pojawia się też dużo pytań związanych z poczuciem osamotnienia, niezadowolenia ze swojego wyglądu, braku satysfakcji z powodu niezrealizowanych planów i marzeń. Młodzi zadają także pytania typu: gdzie jest Bóg, gdy ich mama właśnie umiera na raka – dodaje.
Influencerzy relacjonują także wydarzenia kościelne, m.in. rekolekcje, pielgrzymki, spotkania modlitewne, Światowe Dni Młodzieży itd. Pojawiają się także materiały kampanie modlitewne, wyzwania biblijne, interaktywne akcje społeczne. Twórcy stawiają na tworzenie cyfrowych wspólnot, takich jak grupy dyskusyjne, fora, sesje live. Ma to na celu budowanie zaangażowania i relacji, zachęty do spotkań offline. Katolicki kontent to również treści humorystyczne i memy religijne.
Nie każdy głosi prawdę
Oczywiście pojawia się także kontent specjalistyczny, czyli porady teologiczne, psychologiczne, rozważania egzystencjalne.
– Część twórców to osoby po studiach teologicznych, np. Agata Rujner, doktor teologii, prowadząca kanał “Prawie Morały”. Bywają też charyzmatycy, którzy się teologicznie dokształcają się - Marcin Zieliński czy Krzysztof Sowiński. Często twórcy są po formacji ruchów religijnych, więc mają za sobą doświadczenia praktyczne – wyjaśnia prof. Monika Przybysz.
Jak zauważa, zdarza się jednak, że któryś z twórców jest na pograniczu doktryny katolickiej i może popełniać pewne błędy merytoryczne. Najczęściej są to pewne niejasności lub błędnie użyte słowa.
– Przykładem jest ks. Dominik Chmielewski, który kilka lat temu stworzył ruch Wojowników Maryi. W niektórych aspektach maryjnych został on upomniany przez Kościół, powołano komisję, opracowano raport. Przyjął to z pokorą i głosi dalej. Są jednak twórcy, którzy dostają zakaz głoszenia, wypowiadania się w mediach. Jednak najczęściej upomniani twórcy kasują wskazane materiały i pogłębiają wiedzę w zakresie, na który zwrócono im uwagę – wyjaśnia.
Prof. Monika Przybysz przyznaje, że z osobami duchownymi sytuacja jest prostsza. Natomiast w przypadku osób świeckich, które mogą wprowadzać w błąd, rozmywać wiarę, jest trudniej. – Takim przykładem jest były jezuita Krzysztof, którego obecny przekaz plasuje się obecnie na pograniczu protestancyzmu i religii katolickiej. W jego przypadku trudno na nim wymóc, by to co głosi było zgodne z doktryną - mówi.
Jedni z doskoku, drudzy “etatowo”
Dla “Księdza z Osiedla” internet jest bardziej miejscem “siania”, tzn. można tutaj dotrzeć do wielu osób. Ale trudno zbudować głębszą relację bez spotykania na żywo. – W moim przypadku internet służy mi bardziej do poinformowania, gdzie mnie znaleźć, że można przyjść do mnie, porozmawiać – precyzuje.
Ksiądz Wachowiak wspomina, że niektóre osoby uważają, że on ciągle jest w internecie. Ale to nie prawda.
– W praktyce wygląda to tak, że wcale nie muszę przesiadywać w internecie, żeby komentować rzeczywistość. W moim przypadku bardzo często jest tak, że dochodzą do mnie różne sytuacje, które dzieją się w Kościele lub na świecie i odniesienie się do nich zajmuje mi dosłownie chwilę. Filmy nagrywam telefonem komórkowym i robię szybki montaż przy pomocy najprostszej aplikacji. Przygotowuję się dłużej wyłącznie do dłuższych, poważniejszych tematów – zdradza.
Jednak dla innych twórców, m.in. Krzysztofa Sowińskiego, działalność w sieci jest pełnoetatową: – Prowadzimy fundację, w ramach której skupiamy się na tworzeniu treści oraz bezpośrednich spotkaniach, polegających na głoszeniu i warsztatach z ewangelizacji.
Jak wyjaśnia prof. Monika Przybysz, twórców katolickich, którzy są skupieni wyłącznie na działalności cyfrowej, nie jest wielu. Najczęściej są to mikro- i nanoinfluencerzy. Dobre dochody z mediów społecznościowych zaczynają się, gdy mamy konta obserwowane/subskrybowane przez co najmniej milion osób.
– Przykładem większego twórcy jest ojciec Adam Szustak, znany z kanału YouTube “Langusta na Palmie”. Zresztą on nie tworzy tych treści samodzielnie, współpracuje z zespołem ludzi. Kolejnym przykładem jest ks. Teodor Sawielewicz, twórca kanału “Teobańkologia”, którego media społecznościowe są obsługiwane przez profesjonalne zespoły - mówi ekspertka.
Czy są z tego pieniądze?
Ksiądz Wachowiak nie ukrywa, że na YouTube wpada mu “jakiś grosz” z monetyzacji. – Jednak jeżeli chodzi o treści, które przekazuję, są one często zdemonetyzowane - szczególnie tematy dotyczące moralności: śmierć, zabójstwo, samobójstwo – wyjaśnia. – Mam takie wrażenie, że niektóre elementy, głoszona ewangelia, nie do końca podobają się algorytmom YouTube’a –dodaje.
“Ksiądz z Osiedla” z monetyzacji na YouTube zarabia około tysiąca miesięcznie, jednak w ostatnim czasie zauważa mniejsze zasięgi na YouTube. – Być może wynika to z faktu, że trochę mniej nagrywam, ponieważ po prostu nie mam czasu – skupiam się na codziennej działalności duszpasterskiej – hipotetyzuje.
– Nasze treści nie są faworyzowane w mediach społecznościowych. Jeżeli chodzi o YouTube, aktualnie mamy mniejsze zasięgi niż 2-3 lata temu, kiedy to kanał był mniej rozpoznawalny. Trudno powiedzieć co jest przyczyną, być może przyrost kanałów o podobnej tematyce – zwraca uwagę Sowiński.
Prof. Monika Przybysz potwierdza, że większość twórców jest w stanie zarobić minimalne pieniądze, pracując przy okazji w innym miejscu, które daje główne źródło dochodu. Większe sumy zarabiają pojedynczy twórcy - ojciec Szustak, ksiądz Teodor czy jeszcze kilku innych influencerów: – To co różni katolickich twórców od świeckich to brak współprac z markami. Oczywiście mogą zarabiać na zasięgach, ale raczej nie przyjdzie do nich Nike czy Adidas i zaproponuje reklamowanie butów.
Nieco optymistyczniej wygląda kwestia Facebooka i Istagrama. Dr hab. wskazuje, że wraz z objęciem przez Donalda Trumpa urzędu prezydenta USA nastąpiły pewne zmiany w algorytmach dla treści religijnych, jeżeli chodzi o firmę Meta. Facebook i Instagram przestały tak mocno obcinać zasięgi treści religijnych.
Hejt ich nie omija
Hejt w sieci jest powszechny i nie omija także twórców katolickich. Jak zauważa prof. Monika Przybysz, pierwszym typem hejterów są trolle, którzy hejtują wszystkich innych sami z siebie. Często są to osoby zaburzone czy chore. Drugi typ hejterów to osoby, które zostały w jakiś sposób skrzywdzone przez ludzi Kościoła lub osoby wierzące.
Trzeci typ to ludzie, którzy po prostu krytykują i poszukują odpowiedzi na pytania – widzą pewne rozbieżności pomiędzy wiarą a życiem, tym co ktoś głosi a tym co robi. Są też ludzie, którzy naprawdę poszukują, są na etapie pogłębiania, próby wyjaśnienia, nowo nawróceni.
– Największym wyzwaniem twórców jest rozróżnienie tej grupy, z którą warto rozmawiać. Katoliccy twórcy muszą uzbroić się w filtr, który pozwoli oddzielić hejtera od osoby, która “poszukuje” – punktuje profesor.
Ks. Wachowiak obserwuje bardzo duży hejt. Wystarczy, że w niedzielę wrzuci wpis o treści: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” i to już wywołuje falę podłych komentarzy. – Zdarza mi się blokować osoby, które publikują wulgarne, prymitywne komentarze – nie ukrywa.
Błogosławieństwo BOGA Wszechmogącego. pic.twitter.com/mse3tQkvgi
— ks. Daniel Wachowiak (@DanielWachowiak) August 2, 2025
Sowiński wyjaśnia, że hejtują osoby, które nie rozumieją, o czym mówią katoliccy twórcy: – Są to różne grupy osób: niewierzące, niepraktykujące, z innej denominacji chrześcijańskiej, "tradycyjnie" wierzące. Myślę, że komentarze pod naszymi filmami bardzo dobrze obrazują, jak wygląda stosunek do wiary w dzisiejszym świecie.
– Jeżeli chodzi o hejt to często czytam, że jestem “pedofilem, homoseksualistą, kłamcą, przestępcą”. Wydaje mi się jednak, że z hejtem mierzy się każdy twórca internetowy, niezależnie od tematyki – dodaje “Ksiądz z Osiedla”.
– Wiara i religia zawsze będą przyciągały hejt. Zawsze będą pojawiały się komentarze typu “wy pedofile, złodzieje” itd. To bardzo trudne szczególnie w przypadku świeckich twórców religijnych, którzy muszą bronić nie swoich win, czyli "świecić oczami" za pogubionych księży – dodaje prof. Monika Przybysz.
Co dalej?
Co może czekać w bliższej i dalszej przyszłości katolickich influencerów, czy wystarczy przestrzeni dla aktualnych i potencjalnych twórców? Europejski trend udowadnia, że są kraje, które “wybudzają się” na nowo, np. we Francji w tym roku na Wielkanoc tysiące ludzi przystąpiło do chrztu. W takich krajach twórcy starają się zagospodarować tę przestrzeń katolicką. Natomiast w krajach protestanckich, typu Niemcy czy Austria, prężnie działają twórcy protestanccy.
– Warto zaznaczyć, że jakość treści protestanckich znacznie odbiega od katolickich. Protestanci zaczynali jako pierwsi, sprofesjonalizowali się w tworzeniu treści do sieci, są one tworzone na bardzo wysokim poziomie, często sponsorowane przez Stany Zjednoczone czy kraje zachodnie. 12-15 lat temu polscy twórcy katoliccy dopiero budzili się w internetowej przestrzeni, a protestanci już wtedy tworzyli z dużym rozmachem – wzmiankuje profesor.
Dodaje jednak, że polscy twórcy katoliccy wykorzystują wszystkie możliwości danej platformy, są na bieżąco z trendami i tworzą treści w coraz lepszej jakości (chodzi o lepszy montaż czy korzystanie z aplikacji opartych na sztucznej inteligencji. – Twórcy starają się tworzyć coraz bardziej kreatywne i zaskakujące treści, jednak niekoniecznie szokujące – pointuje.
Dołącz do dyskusji: Cyfrowo o religii. Kim są i co tworzą katoliccy influencerzy?