Ministerstwo Cyfryzacji broni NASK
Wiceszef resortu cyfryzacji Paweł Olszewski zapewnił, że "NASK, jako instytut państwowy działa absolutnie profesjonalnie". Opinia ta była odpowiedzią na zeszłotygodniową informację Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej o możliwej próbie ingerencji w kampanię wyborczą.

W minioną środę instytut NASK poinformował o możliwej próbie ingerencji w kampanię wyborczą – chodziło o reklamy polityczne na Facebooku, mogące być finansowane z zagranicy. O sprawie poinformowana została ABW. Zaangażowane w kampanię konta reklamowe w ciągu ostatnich siedmiu dni miały wydać na materiały polityczne więcej niż jakikolwiek komitet wyborczy.
Wątpliwy sposób komunikacji
Posłanka Joanna Borowiak (PiS) oceniła w środę w Sejmie, że wątpliwości budzi m.in. sposób komunikowania sprawy przez NASK, która powinna stać na straży bezpieczeństwa informacyjnego: “Sposób ten oceniany jest jako zaciemniający istotę sprawy, którą można śmiało określić mianem największego skandalu w historii wyborów w demokratycznej Polsce”. Zwróciła także uwagę, że NASK nieprecyzyjnie informowała kogo i w jakim zakresie dotyczyła "nielegalna kampania finansowana ze środków zewnętrznych", kto stoi za finansowaniem tej kampanii i że są to osoby związane z PO.
"Czy rządzący wykorzystują NASK, niezależną instytucję ekspercką, jako instrument bieżącej walki politycznej?" - pytała Borowiak.
Wiceszef resortu cyfryzacji Paweł Olszewski zapewnił, że "NASK, jako instytut państwowy działa absolutnie profesjonalnie". "Zdiagnozował możliwe działania z zagranicy, możliwość finansowania zewnętrznego z zagranicy, po czym niezwłocznie poinformował ABW przekazując wszelkie ustalenia" – mówił. Dodał, że obecnie ABW prowadzi swoje działania.
"Poinformowana została również PKW, KBW; jeden z komitetów złożył zawiadomienie do prokuratury w związku z możliwością finansowania nielegalnego kampanii" – relacjonował Olszewski.
Podkreślił też, że NASK publikował na bieżąco informacje w sprawie: “Mieli państwo i wszystkie komitety wyborcze, łączność, gdzie można było zgłaszać jakiekolwiek niepokojące zdarzenia, które wydarzały się w kampanii i komitetach. Wszystko działo się absolutnie przejrzyście”.
Olszewski ocenił ponadto, że gdyby NASK nie poinformował opinii publicznej o sprawie, to "dzisiaj prowadzilibyśmy dokładnie taką samą debatę, tylko państwo mówiliby, że wykorzystujemy służby, utajniamy raporty".
"Nie. My działamy wielopoziomowo. Jest kilka zespołów, które analizują dezinformację w sieci w ramach parasola wyborczego" – mówił.
"Musicie się zdecydować, czy stoicie po stronie przejrzystości i jawności działań instytucji państwa, czy po stronie narracji dezinformacyjnych, kreowanych na Kremlu. To jest zasadnicza rzecz, na którą powinniście we własnym sumieniu sobie odpowiedzieć" – podsumował Olszewski.
Kontrowersje wokół instytutu
We wtorek sejmowa komisja cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii wysłuchała informacji resortu cyfryzacji oraz NASK na temat przypadków dezinformacji i ingerencji w tegoroczną prezydencką kampanię wyborczą w Polsce. Posłowie pytali głównie o informację NASK z 14 maja, która dotyczyła możliwej próby ingerencji w kampanię wyborczą – chodziło o reklamy polityczne na Facebooku, mogące być finansowane z zagranicy.
Sprawa ta wywołała kontrowersje po tym, gdy Wirtualna Polska napisała, że za tymi reklamami politycznymi, które promowały kandydata KO Rafała Trzaskowskiego i atakowały jego konkurentów Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena, stoi fundacja Akcja Demokracja - powiązana z Koalicją Obywatelską. W ocenie m.in. polityków PiS wskazuje to na nielegalne finansowanie kampanii wyborczej.
Sprawę tę – jak przypomniał na komisji wiceminister cyfryzacji Paweł Olszewski – bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która została o niej poinformowana 10 maja.
"To tam jest właściwość, żeby ustalić ewentualne powiązania kapitałowe i przepływy finansowe. My takich narzędzi nie mamy, NASK takich narzędzi nie ma. NASK nie jest służbą specjalną, która może tego dokonać. Z mojej wiedzy wynika, że jeśli odpowiednie organy państwa odpowiadające za bezpieczeństwo państwa zwracają się do METY (firmy, która jest właścicielem m.in. Facebooka - PAP), to w ramach możliwości i dostępu do informacji META takich informacji udziela" – powiedział Olszewski na posiedzeniu komisji.
Dyrektor NASK Radosław Nielek na posiedzeniu komisji przekonywał, że podległa mu instytucja zareagowała właściwie, ponieważ zidentyfikowała potencjalne zagrożenie, poinformowała odpowiednie służby w celu wyjaśnienia sprawy i działała transparentnie, informując także opinię publiczną.
W zaktualizowanej wersji komunikatu NASK z 14 maja czytamy, że reklamy polityczne na Facebooku, które mogą być finansowane z zagranicy, były wyświetlane na obszarze Polski. Ponadto NASK poinformowała, że zaangażowane w kampanię konta reklamowe w ciągu ostatnich – od 14 maja – siedmiu dni wydały na materiały polityczne więcej niż jakikolwiek komitet wyborczy. Według NASK, działania te miały pozornie wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych.
"Realizowane przez konta reklamowe kampanie dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena" – podano w komunikacie.
Dołącz do dyskusji: Ministerstwo Cyfryzacji broni NASK