Tak wojsko i geopolityka podbiły nasz internet
Treści o wojsku i geopolityce zyskały ogromne zainteresowanie internautów, gdy ponad trzy lata temu wybuchła wojna w Ukrainie. Wszyscy się wtedy dowiedzieli, kim są Jarosław Wolski czy Jacek Bartosiak. Potem popularność tych treści spadła, ale nadal jest wysoka. Powstają nowe programy czy serwisy. Dlaczego rozwój treści o tej tematyce to głównie zasługa niezależnych twórców, a nie dużych wydawców?

“Pajączkowska od wojska" to nowość kanału “Super Expressu”. Format prowadzi Karolina Pajączkowska, w przeszłości dziennikarka TVP Info i TVN24 BiS. Dziennikarka, która m.in. była na Ukrainie na początku wojny, w programie pokazuje, jak wygląda armia od środka.
Dodanie programu do oferty wpisuje się w szerszy trend. Formaty militarne czy geopolityczne w ostatnich latach przeżywają wzrost zainteresowania na polskim YouTube. Podobnie wygląda to w przypadku portali specjalistycznych, jak np. Defence24. To największy serwis zajmujący się tematyką sił zbrojnych czy geopolityki.
– Rośnie świadomość u odbiorców tej tematyki, gdzie najlepiej szukać wiedzy. Służy temu także rozwój mediów internetowych. To nie tak, że kanały czy portale powstały w jednym momencie. To był proces. Pamiętam, że jak osiem lat temu dołączałem do Defence24 to mieliśmy zasięg na poziomie pięciu milionów wyświetleń, dziś w peaku jest 16 - 18 mln. Uważam, że media także w tematyce obronnej będą szły właśnie w kierunku treści eksperckich – mówi nam dyrektor serwisu August Żywczyk.
Atak Rosji wywołał masowe zainteresowanie
Bez zaskoczenia przyznaje, że wszystko zmieniło się od momentu wybuchu tej fazy wojny na Ukrainie w lutym 2022, która objęła większą część kraju naszych sąsiadów. - Do tego doszły wtedy większe napięcia na granicy z Białorusią, działania hybrydowe Rosji. Nastąpił ogólny wzrost zainteresowania tematyką bezpieczeństwa. W ostatnim czasie zaś dużą rolę odgrywają trendy survivalowe, które obserwuję. Więcej osób jest chętnych, by strzelać, bytować w lesie - przyznaje Żywczyk.
Podobnie patrzy na to Jarosław Wolski. Jego kanał Wolski o Wojnie ma obecnie 318 tys. subskrybentów i należy do grona najpopularniejszych w tej dziedzinie. Do tego stopnia, że Wolski od ponad roku ma także okazję nagrywać w Kanale Zero materiały do własnego cyklu „Militarne Zero”.
– Absolutnie nie było takiego zainteresowanie do 2022 roku. To wtedy ludzie zaczęli masowo szukać kanałów, które komentowałyby wojnę w sposób inny niż tradycyjne media. Chcieli innego przekazu niż oficjalny, który był miałki, nie nadążał za tym, co działo się na Ukrainie, a z drugiej strony byłby bardziej obiektywny czy rzetelny – tłumaczy Wolski.
Czy po tych trzech latach zasięgi są równie duże, jak wcześniej? Jarosław Wolski uważa, że szczyt zainteresowania już minął.
– Zeszliśmy prawie do poziomu z czasów przed wojną, patrząc na wyświetlenia, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że powstało znacznie więcej kanałów o podobnej tematyce. Ludzie są zmęczeni wojną. Oczywiście, jeśli wydarzy się coś spektakularnego, typu wielkie naloty na Ukrainę czy obrzucanie się rakietami przez Iran i Izrael to popularność rośnie, użytkownicy wracają. Natomiast przed lutym 2022 bańka informacyjna zainteresowanych tematami okołowojennymi obejmowała około 150 tys. - 200 tys. osób.
Spadki, ale wciąż niezłe liczby
Rzeczywiście jeszcze rok - dwa lata temu kanały podobne do Wolskiego mogły pochwalić się większymi liczbami. Dla przykładu Historia Realna (702. tys. subskrypcji) Piotra Zychowicza mogła nie raz liczyć na ponad milion wyświetleń na odcinek, dziś zwykle między 100 tys. a 500 tys., kanał Strategy&Future (262 tys. obserwujących) zespołu Jacka Bartosiaka zbierał 400 tys. - 500 tys., a dziś bliżej 100 tys.- 200 tys., kanał Jarosława Wolskiego często około pół miliona na odcinek, obecnie bliżej 100 tys., a „Militarne Zero” w szczycie popularności oglądane było przez około 300 tys. widzów - obecnie bliżej 100 tys.
To jednak nadal są przyzwoite liczby jak na skomplikowaną tematykę.
Specjalista od internetowego wideo Marco Kubiś twierdzi, że przede wszystkim zmieniło się to, czego odbiorcy szukają. – Początkowo było tak, że wystarczyło, że twórcy informowali o tym, co dzieje się na Ukrainie. To był typ informacyjny materiałów. Dziś treści mają często odpowiadać pewnej potrzebie emocjonalnej użytkowników. Suche fakty zostały zastąpione przewidywaniami dotyczącymi przyszłości, czasami nawet w bardziej negatywnej odsłonie, która podchodzi pod straszenie wojną.
Kubiś wskazuje, że projekty geopolityczne na polskim YouTube, mimo że nasz rynek jest nieporównywalnie mniejszy, osiągają często poziomy wyświetleń podobne do anglojęzycznych kanałów o tej tematyce.
Podaje tu przykład Piotra Zychowicza z Historii Realnej, ale i kanału Good Times Bad Times Polska, który opisuje globalne wydarzenia ze sfery geopolityki, stosunków międzynarodowych, ekonomii, technologii, które kształtują współczesny świat i ma obecnie 548 tys. subskrybentów. Ostatnie odcinki liczą od 100 tys. do 500 tys. odsłon, u Zychowicza jak wskazywaliśmy wygląda to podobnie.
Dla porównania brytyjski kanał Geopolitical Economy Report (593 tys. subskrypcji) w ostatnich dniach notuje zwykle między 100 tys. a 400 tys. odsłon na odcinek - podobnie jak np. kanał amerykańskiego stratega Zeihan on Geopolitics (894 tys. obserwujących) czy międzynarodowa wersja Good Times Bad Times (348 tys. subskrypcji). Kanały po angielsku miewają więcej obserwatorów od polskich, ale niekoniecznie już wyświetleń.
Wśród czołowych kanałów czy serwisów o tematyce wojskowo-geopolitycznej nie znajdziemy w naszym kraju zbyt wielu produkcji od największych wydawców. Dlaczego?
Jarosław Wolski tłumaczy: „W pewnym momencie duże firmy medialne typu Onet czy WP zorientowały się, że peron im odjechał w zakresie tematyki wojennej. Próbowali na szybko tworzyć różnego rodzaju portale lub subportale, ale bez zrozumienia specyfiki tej branży. Są dwa pozytywne wyjątki: Strefa Obrony i Portal Obronny. Jeden należy do Polska Press Grupy, drugi do wydawcy „Super Expressu”. Tam nie ma dużych zasięgów, ale merytorycznie wygląda to dobrze.”
Czytaj także: Kolejny dziennikarz śledczy w redakcji Gońca
Z danych Mediapanel wynika, że Portalobronny.se.pl osiągnął w czerwcu br. 447 282 użytkowników, a Strefaobrony.pl 319 302. Ten pierwszy ruszył w czerwcu 2023, kieruje nim Maria Olecha-Lisiecka, drugi rok później, a redaktorem naczelnym jest Robert Szulc.
Portal Obronny publikuje kilkanaście artykułów dziennie, zajmuje się m.in. polityką obronną, przemysłem zbrojeniowym, geopolityką, informuje o najważniejszych wydarzeniach np. z Ukrainy. Strefa Obrony zajmuje się m.in. cyberbezpieczeństwem, infrastrukturą krytyczną, przemysłem zbrojeniowym i także przekazuje najświeższe informacje dotyczące działań zbrojnych.
Nasi rozmówcy podkreślają, że mainstreamowe media, gdy piszą o wojsku czy geopolityce, mogą pochwalić się większymi wynikami, ale często spada wtedy jakość treści.
– Prywatnie uważam, że duże media mainstreamowe serwują powierzchowne informacje, także w tematyce wojska i bezpieczeństwa. Przekazują wiadomości, które są klikalne. Szybko, zwięźle i na temat. Gdy kilka lat temu odchodziłem z funduszy inwestycyjnych i przechodziłem do Defence24 to znajomi nie bardzo orientowali się, co to za portal. Dziś już wszyscy wiedzą. To myślę ogólny trend, że bardziej zorientowani widzowie czy czytelnicy odchodzą od mediów głównego nurtu do portali czy kanałów eksperckich, gdzie szukają sprawdzonej informacji – mówi August Żywczyk.
Niezależni twórcy a duże media
Podaje także konkretny przykład: – Pamiętam, jak swego czasu część rakiety spadł na terenie naszego kraju w Przewodowie. Jedna z redakcji napisała wówczas, że już startują śmigłowce z lotniska w Janowie Lubelskim, uruchamiany jest artykuł 5 deklaracji NATO, a Wojsko Polskie już reaguje. To wszystko było nieprawdą, ale w pogoni za sensacją i klikiem autor, zacny dziennikarz, tworzył takie treści, że głowa mała. Myśmy z kolei napisali najpierw, że doszło do zdarzenia, szukamy przyczyny i nie siłowaliśmy się na niesprawdzone informacje. Można straszyć ludzi, aby zwiększyć “klikalność”, ale nie o to chodzi, trzeba odpowiednio ważyć słowa.
Marco Kubiś twierdzi, że nadal jeszcze na YouTube niezależni twórcy internetowi radzą sobie w tej dziedzinie lepiej niż wielcy giganci medialni. Jego zdaniem to znamienne dla całej Europy Wschodniej, że media tradycyjne zainteresowały się platformą YouTube na poważnie znacznie później niż na Zachodzie.
– Jeśli więc oglądamy coś po angielsku, np. o Putinie, to często jest to film od Fox News albo CNN. W Polsce długo brakowało większych pieniędzy z YouTube, więc serwis nie interesował bardziej tradycyjnych mediów, co dało czas na rozwinięcie się wielu niezależnym twórcom. Oni zdominowali zasięgi, a więksi wydawcy dopiero od roku - dwóch próbują ich dogonić. I robią to skutecznie, ale dalej są w pościgu. Spójrzmy np. na kanał Didaskalia (także zaprasza gości z tematyki geopolityki - przyp. red.) należący do WP. Zaplecze wydawcy sprawiło, że kanał łatwiej było wypromować na starcie, ale cały czas jest tworzony bardzo poprawnie i działa świetnie. Czyli wydawca nie tylko potrafi wykorzystać swoje zasoby, ale też umie skutecznie działać na YouTube.
Na tematy dotyczące armii i geopolityki postawił też Kanał Zero, który mocno postawił na tematykę armii i polityki międzynarodowej. To nie tylko „Militarne Zero” Jarosława Wolskiego, ale także m.in. format „Ground Zero” gen. Rajmunda Andrzejczaka i prof. Sławomira Dębskiego, „Świat od Zera” Arlety Bojke czy seria „Wieczór Geopolityczny” prowadzona przez Jakuba Dymka.
Wolski zdecydował się łączyć pracę we własnym kanale ze współpracą z projektem Stanowskiego. – Bardzo cenię Kanał Zero. Myślę, że dotarłem do części widowni, która mnie wcześniej nie oglądała. Przy dużych zasięgach tego kanału byłem w stanie opowiedzieć o kilku ważnych kwestiach dotyczących marynarki wojennej, obrony przeciwlotniczej czy problemów w siłach zbrojnych RP. Dla mnie Kanał Zero stał się dość cennym źródłem dotarcia do tych, którzy wcześniej nie należeli do grona moich widzów. Natomiast mam zamiar wrócić do większej liczby odcinków technicznych na własnym kanale, trochę to odłożyłem na rzecz „Militarnego Zera”, w które nadal będę też zaangażowany.
Wojsko i geopolityka nadal interesują widzów internetowych i czytelników, nawet jeśli nieco mniej niż w 2022-2023 roku. Inaczej jest np. w telewizji. W kwietniu br. podawaliśmy, że format „Siły specjalne Polska”, który Polsat pokazywał jesienią 2024, nie wróci po roku z drugim sezonem.
Dołącz do dyskusji: Tak wojsko i geopolityka podbiły nasz internet