SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Czy gwiazda platformy dla dorosłych powinna być twarzą znanej marki?

Twarzą produktów dla nastolatek Urban Decay została gwiazda OnlyFans, serwisu znanego głównie z tego, że jego użytkownicy nagrywają filmy dla dorosłych. Czy decyzja marki jest etyczna? – Uważam, że jest to demoralizujące – jednoznacznie ocenia Karina Hertel z Brandlift. – Taki wybór ambasadorki może być odczytany jako próba wywołania szumu kosztem wartości – uważa Żaneta Kurczyńska. 

fot. Instagram/ Urban Decay fot. Instagram/ Urban Decay

Ari Kytsya, gwiazda znana z serwisu z treściami erotycznymi OnlyFans, została ambasadorką Urban Decay – ta informacja obiegła kilka dni temu media na całym świecie. Na TikToku nową ambasadorkę marki śledzi ją 4,7 mln osób. Chwali się tam luksusowym życiem, na które zarobiła na „niebieskiej platformie” (tak nazywany jest w sieci serwis OnlyFans).

Influencerka na swoim Instagramie, gdzie ma 2,5 mln obserwujących. Publikuje tam wiele mniej lub bardziej roznegliżowanych zdjęć, wypięte pośladki i biust. Na TikToku i Instagramie tworzy też treści lifestylowe i makijażowe tutoriale. Inną twarz (i nie tylko) pokazuje na Only Fans. Tam oferuje subskrybentom swoje nagie zdjęcia i filmy, na których wykonuje czynności seksualne. Sama określa się mianem „aktorki materacowej”, co jest eufemizmem na grę w filmach pornograficznych. 

Majątek zbity na OF eksponuje w pozostałych social mediach. Filmik "Kiedy kupujesz pierwszy dom, ale tak właściwie to zapłaciło za niego 200 tysięcy mężczyzn" ma na TikToku ponad 405 tys. polubień.

Film Urban Decay z jej udziałem 24-letnia Ari Kytsyi obejrzano już ponad 18,5 mln razy. Format otwarcie nawiązuje do kariery gwiazdy – zawiera zapikselowane fragmenty, „ostrzeżenia” przed cenzurą, hasła „cenzura wymknęła się spod kontroli” czy „nieocenzurowany makijaż wykonywany na scenie, przed kamerą i tak, na materacach”.

 

Gwiazda OnlyFans reklamuje kosmetyki Urban Decay. „Demoralizujące”

Kampania mimo dużego sukcesu zasięgowego stawia branży reklamowej pytania, jakie wzorce i osobowości chce promować oraz gdzie są granice etyczne w podejmowaniu współprac z ambasadorami.

Karina Hertel partnerka zarządzająca BrandLift, w komentarzu dla Wirtualnemedia.pl twierdzi, że przygląda się współpracy gwiazdy OnflyFans z popularnym brandem „z ciekawością”, biorąc pod uwagę inne aktywności L’Oreal. 

– Na dziś uważam, że na naszą „szerokość geograficzną” wybór gwiazdy OnlyFans do budowania wizerunku marki beauty jest zły. Uważam, że jest to demoralizujące. Zdaje sobie sprawę, że znajdą się wyzwolone głosy, którym to rozwiązanie się podoba. Wolę jednak inne programy  Loreal_ takie jak Loreal_UNESCO for Woman in Science czy Beauty for a Better Life – komentuje ekspertka.

W rozmowie z naszym portalem szefowa BrandLift zwraca jednak uwagę, że działalność OnflyFans, jakkolwiek moralnie dyskusyjna, pozostaje legalna.

– Ludzie zarabiają w tym modelu pieniądze. Czy jest etyczne? Nie chciałabym, aby moja córka w ten sposób zarabiała na życie. Jednak jest to bardzo indywidualna ocena i musi być zgodna z sumieniem. Na pewno wybór Ari Kytsya na ambasadorkę Urban Decay przełamuje schematy i zwraca uwagę na markę, która działa na bardzo konkurencyjnym rynku, jakim jest kategoria beauty – zwraca uwagę rozmówczyni Wirtualnemedia.pl.

Dalej Karina Hertel dodaje, że to kolejna już w ostatnim czasie kontrowersyjna kampania reklamowa z kobietą w roli głównej: - Dodatkowo jak i w przypadku innych kontrowersyjnych kampanii… takich jak chociażby ostatni viral American Eagle z Sydney Sweeney, tematy sensacyjne się klikają, a marka jest „na tapecie”. Do tego rośnie w siłę trend w marketingu, zgodnie z którym brandy przestają być „zupą pomidorową”, tylko zaczynają mówić wyraźnym głosem. Często polaryzującym. Przestają być nijakie, mdłe – analizuje ekspertka.   

Zobacz: Mocne zarzuty ws. reklamy dżinsów z Sydney Sweeney. Producent odpowiada

Etyka biznesu. Czy to się liczy? 

O społeczną odpowiedzialność biznesu w kontekście kampanii Urban Decay pytamy Żanetę Kurczyńską, wiceprezeskę zarządu agencji PR Synertime.

– Z perspektywy społecznej odpowiedzialności biznesu decyzja Urban Decay o współpracy z twórczynią z platformy OnlyFans budzi poważne wątpliwości – zwłaszcza, że marka od lat silnie komunikuje się z młodszymi odbiorcami, w tym nastolatkami - mówi Kurczyńska

– Choć mamy do czynienia z dorosłą kobietą, która działa w granicach prawa, nie można ignorować faktu, że jej popularność jest ściśle związana z działalnością w branży dla dorosłych. Włączenie takiej osoby do kampanii marki kosmetycznej, której przekaz dociera do młodzieży, niesie ze sobą ryzyko wysyłania niejednoznacznych sygnałów dotyczących tego, kto może być wzorem do naśladowania – ocenia dla Wirtualnemedia.pl.

Kurczyńska widzi w działaniu marki ryzyko kryzysu wizerunkowego „nie tylko z powodu kontrowersji w mediach, ale również dlatego, że może osłabić zaufanie rodziców oraz części konsumentów do marki”

W czasach, gdy odbiorcy coraz uważniej przyglądają się autentyczności i spójności działań firm, taki wybór ambasadorki może być odczytany jako próba wywołania szumu kosztem wartości, które Urban Decay, jako marka należąca do L’Oréala, deklaruje. Mimo że informacja o tej współpracy zdobyła miliony wyświetleń na TikToku i przyniosła marce ogromny rozgłos, warto zadać pytanie: co tak naprawdę buduje trwałe więzi z odbiorcami i reputację marki – chwilowy medialny hałas czy jednak spójne, oparte na wartościach działania? Makijaż może przyciągnąć wzrok, ale to wartości marki powinny zdobywać serca – jeśli te dwie rzeczy są w konflikcie, żadna kampania nie utrzyma efektu – podsumowuje Żaneta Kurczyńska.

Ciemna strona OnlyFans 

W rozmowie z „The Guardian” Penny East z fundacji Fawcett Society, działającej na rzecz praw kobiet i równości płci, skrytykowała L’Oreal za łamanie kolejnego tabu. 

W jej ocenie, koncern nie dość że przyczynia się do popularyzacji kontrowersyjnej platformy, to zdaje się łamać własne standardy etyczne. „Kartę Wartości” L’Oréal definiuje bowiem, jakimi wartościami muszą kierować się influencerzy współpracujący z markami firmy. Na liście wymagań jest m.in. zasada niepublikowania pornografii ani „innych treści sprzecznych z wartościami szacunku, tolerancji i inkluzji”.

Only Fans w 2023 roku chwaliło się, że użytkownicy platformy wydali na subskrypcje 5,55 mld dolarów. Z serwisu korzystało 240 mln użytkowników i 3,2 mln twórców.

Nimb „łatwych wielkich pieniędzy” burzyć mogą dane zebrane przez OnlyGuider – wynika z nich, że w tym roku aż trzy czwarte pieniędzy wydawanych na OF zasiliło konta jedynie 0,1 proc. zarejestrowanych twórców (głównie kobiet). Dodajmy do tego, że OF pobiera od donacji 20 proc. prowizji – widać więc, że naprawdę wąskie grono „gwiazd” zarabia na platformie dużo. Cała reszta musi „walczyć”. 

Ciemna strona OnlyFans to także przypadki cyberprzemocy i nadużyć seksualnych, także dotyczących nieletnich. Z raportu Reutersa wynika, że amerykańska policja i sądy badały około 30 skarg na przestępstwa popełnione w przestrzeni OnlyFans, niektóre dotyczyły pornografii dziecięcej. W co najmniej trzech przypadkach doszło do skazania. 

Dołącz do dyskusji: Czy gwiazda platformy dla dorosłych powinna być twarzą znanej marki?

13 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Józef
A dlaczegóż by nie?
19 6
odpowiedź
User
Niesluchacz
Mamy kartę wartości, ale hajs musi się zgadzać.
15 1
odpowiedź
User
going
Sportowcy mogą być twarzami marek napojów szkodzących zdrowiu?
10 1
odpowiedź