Ile zostało z dawnej potęgi? Szalona historia Wykop.pl oczami jego twórcy [WYWIAD]
Historia Wykopu to trochę historia polskiego internetu. W pewnym momencie jednak te dwie historie zaczęły płynąć dalej już w zupełnie innym tempie i stylu. Michał Białek, twórca i właściciel tego serwisu, opowiada nam o sobie, biznesie na Wykopie i nie tylko, różnych aferach oraz społeczności, bez której Wykopu by nie było.

Czy Wykop.pl to jeden z najbardziej zmarnowanych potencjałów w historii polskiego internetu?
Absolutnie się z tym nie zgadzam.
Żarło, żarło i przestało żreć. A mógł być polskim Redditem.
Nie wzorowaliśmy się na Reddicie, on powstał chwilę po nas.
To na czym?
Pierwowzorem był anglojęzyczny Digg.com, stąd też nazwa „Wykop” (ang. „dig” to kopać). Od początku chcieliśmy stworzyć serwis, w którym społeczność decyduje, które treści są wartościowe, a które nie.
I myślisz, że przetrwał próbę czasu?
Wykop stworzył unikalny model, którego sukces polega na wyjątkowo silnej, aktywnej społeczności. Potencjał serwisu internetowego nie zawsze mierzy się jedynie liczbą użytkowników, ale przede wszystkim ich zaangażowaniem, lojalnością i trwałym wpływem na polski internet. Uważam, że ten potencjał udało nam się zrealizować w pełni. Warto pamiętać, że Reddit jest globalnym, anglojęzycznym serwisem, który miał ogromną przewagę skalowania na cały świat. Dla nas ograniczeniem od zawsze był język polski, który automatycznie zawężał możliwości rozwoju za granicą.
To jak z tym potencjałem?
Zależy jak rozumiemy „potencjał”. Internet bardzo się zmienił na przestrzeni lat.
Wykop mógł stać się mainstreamowy, a nagle zaczął być offowy.
To kwestia świadomego wyboru. Wykop nigdy nie był typowym portalem informacyjnym, wymagał większego zaangażowania użytkowników, przez co automatycznie stawiał trochę wyższy próg wejścia. Ale dzięki temu, kto już wszedł, najczęściej zostawał na dłużej. To był model jakościowy, a nie ilościowy. Wykop to specyficzny projekt medialny, którego największą siłą zawsze była społeczność. Wiele dużych podmiotów medialnych próbowało skopiować nasz (tak robiła Wirtualna Polska czy Onet), ale bez sukcesu, bo zabrakło im właśnie tej unikalnej społeczności. Nie da się stworzyć kopii serwisu właśnie bez tego zalążka aktywnej społeczności, dlatego kopiowanie i międzynarodowe skalowanie takich serwisów jest o wiele trudniejszym wyzwaniem.
Patrzę na skalę. W 2019 roku mieliście ok. 5 mln RU, dziś ok. 1,5 mln. To poziom prawie jak w 2010. Kiedyś wydawcy marzyli, by trafić na główną Wykopu ze swoim linkiem, bo tyle trafficu dawaliście. Dziś już się o tym tyle nie mówi.
Dane Mediapanelu nigdy nie pokazywały pełnego obrazu naszego ruchu, bo społeczność Wykopu zawsze była bardzo świadoma technologicznie i używała narzędzi blokujących reklamy czy trackery. Nasze dane serwerowe pokazywały często wzrosty aktywności, podczas gdy Mediapanel raportował spadki, więc te liczby nie oddają prawdziwego obrazu sytuacji.
Ale chyba możemy się zgodzić, że było dużo więcej użytkowników, a dziś jest ich dużo mniej?
Wykop jako serwis został ograniczony przez Google, właśnie za naszą autentyczność i odwagę w poruszaniu trudnych tematów. Często zwracamy uwagę na problemy, które w mediach mainstreamowych pojawiają się później lub są pomijane - chociażby kwestie związane z migracją czy ludobójstwo w Strefie Gazy. Świadomie wybraliśmy tę drogę, wiedząc o konsekwencjach by być platformą, na której można otwarcie i szczerze dyskutować.
To właśnie jest pytanie, czy naprawdę w porządku jest to, że coś takiego się dzieje. W dłuższym okresie wydawcy mogą zacząć zadawać sobie pytanie, czy opłaca im się o czymś pisać, żeby tylko nie wypaść z łaski Google czy innych big techów.
To odpowiesz na pierwsze pytanie?
Czy Wykop mógł się bardziej wyskalować? Nie sądzę. To nie jest serwis, na który wchodzisz, żeby poczytać lekkie wiadomości. Próg wejścia był tu zawsze trochę wyższy - wymagał większego zaangażowania, przez co Wykop nie mógł być aż tak mainstreamowy. Natomiast kiedy ktoś już zaczynał z niego korzystać, zazwyczaj zostawał na długo. Jeśli spojrzysz historycznie, do mainstreamu trafiały głównie bardzo „lekkie” serwisy, takie jak Kwejk czy Demotywatory, które nie wymagały od użytkownika żadnego zaangażowania oprócz scrollowania treści..
A może stał się zbyt hermetyczny, prawicowy, szowinistyczny? Poczytałem i tam użytkownicy jeńców nie biorą. Klimat męskiej szatni.
Myślę, że Wykop to platforma, która raczej odbija obraz polskiego społeczeństwa i dzisiejszego internetu. Styl wypowiedzi bywa ostry, ale wynika to też z poczucia anonimowości i dużej swobody wypowiedzi. Nie jest to coś specyficznego tylko dla Wykopu, choć tutaj jest to bardziej widoczne, bo użytkownicy są bardziej otwarci w swoich opiniach.
Nie chodzi o tematykę, ale styl. Wszedłem sobie dziś rano na Wykop i dwa cytaty od samych użytkowników. To bardzo mocne słowa od samej społeczności.
Jeden: “Ile na mirko zostało jeszcze ludzi, którzy nie są redpillami, blackpillami, nie nienawidzą wszystkich dookoła, nie są "prawakami", "lewakami", po prostu normalni ludzie, którzy przychodzą tutaj pośmiać się ze śmiesznych obrazków, wdać się w ciekawe, merytoryczne dyskusje, poczytać coś na tagach ze swoich zainteresowań itp.
Dwa: “Nienawiść na tym portalu i plucie jadem to norma, zresztą my Polacy tacy jesteśmy. No i jeszcze kobiet nienawidzą, one są najgorsze, serwis dla psychicznie chorych z namiastką normalnych ludzi”
Pytanie, na ile jest to specyfika społeczności Wykopu, a na ile po prostu odbicie tego, jak obecnie wygląda cały internet i społeczeństwo? Kiedyś, żeby zaistnieć w sieci, trzeba było coś tworzyć, dzielić się wiedzą albo ciekawym hobby. Dziś jest inaczej – internet stał się areną walki o atencję. Jeśli nie jesteś celebrytą, to łatwiej jest zdobyć popularność, mówiąc coś mocnego, kontrowersyjnego, ostrego. A ponieważ Wykop jest miejscem, w którym użytkownicy mogą swobodnie wyrażać swoje poglądy, takie wypowiedzi są bardziej widoczne niż na innych platformach. Podobne zjawiska obserwujemy jednak wszędzie – na Twitterze, Facebooku czy Instagramie. W przeciwieństwie do innych serwisów, my nigdy nie uciekaliśmy od komentarzy i zawsze wierzyliśmy, że to właśnie wolność wypowiedzi buduje naszą wartość. Natomiast naszym zadaniem jest pilnowanie granic, żeby mimo tej swobody utrzymać odpowiedni poziom dyskusji. A to nie jest łatwe
Ale nie mówimy o “wbijaniu szpili”, tylko często o anonimowym hejcie.
Anonimowość zawsze prowadzi do ostrzejszych wypowiedzi. Ludzie mówią tu to, co naprawdę myślą, co czasem rodzi kontrowersje. Ale to problem globalny.
I to jest twoim zdaniem okej?
Wolność słowa jest kluczowa, ale odpowiedzialność za słowa również. Ważne jest, żeby internauci wiedzieli, że jeśli hejtują lub łamią prawo, poniosą konsekwencje. Wykop stara się zachować tę równowagę - co niejednokrotnie jest olbrzymim wyzwaniem.
To gdzie jest granica, po której banujesz?
Język polski jest na tyle barwny, że popularne słowo na “k” może być przecinkiem, przekleństwem albo superpochlebstwem, więc ciężko powiedzieć, gdzie jest granica. Pamiętam sytuację, w której użytkownicy nas testowali. Erotyka na Wykopie jest dozwolona, pornografia już nie. I w którym momencie jedno zamienia się w drugie? Użytkownicy pokazywali zdjęcie nagiej kobiety: najpierw jej głowę, a potem co ileś pixeli odsłaniali ciało, by zobaczyć, w którym momencie to zbanujemy.
I tak wybuchła wasza “afera zbożowa”?
Nie do końca. Tu chodziło o to, że użytkownicy wrzucili znalezione nagie zdjęcie jednej z moderatorek, która pozowała w zbożu. Zdjęcie zostało szybko usunięte, co doprowadziło do tego, że nagle wszyscy zaczęli wrzucać zdjęcia zboża. I pojawiło się pytanie, czy ono zostało usunięte zgodnie z zasadami Wykopu czy wbrew nim. Nikt z nas nie chciałby zobaczyć czegoś takiego, więc jej reakcja była jak najbardziej słuszna. Natomiast to spowodowało tak zwany efekt Streisand.
Czy z tą społecznością na Wykopie nie jest trochę tak, jak z ogonem, który kręci psem?
Naszą rolą jest stworzenie przestrzeni, w której użytkownicy mogą się swobodnie wypowiadać, o ile robią to zgodnie z prawem i naszym regulaminem. Jesteśmy trochę jak serwis ogłoszeniowy - dajemy ludziom miejsce do publikowania treści i prowadzenia rozmów, ale nie możemy ingerować w nie tylko dlatego, że prywatnie się z nimi nie zgadzamy. Dopóki treści są legalne i nie naruszają regulaminu, nasze osobiste opinie mają drugorzędne znaczenie. Użytkownicy mają prawo mówić, co myślą, a naszym zadaniem jest czuwanie nad tym, by odbywało się to w wyznaczonych granicach.
Która z wykopowych afer poturbowała cię najbardziej?
Na pewno duże wrażenie zrobiła na mnie wspomniana już „afera zbożowa”, bo pokazała jak szybko reakcja moderacji może wywołać efekt domina. Takie momenty uświadamiają, że zarządzanie społecznością przypomina trochę trzymanie dynamitu - z jednej strony masz w rękach ogromną moc, by zmieniać rzeczywistość i zwracać uwagę na istotne kwestie, z drugiej, jeden zły ruch i całość może ci „wybuchnąć w rękach”. Z tego powodu niezwykle ważne jest, żeby wszelkie decyzje były podejmowane z ogromnym wyczuciem i pełnym zrozumieniem charakteru społeczności.
Najbardziej chyba wkurzyłeś ją redesignem sprzed paru lat. Jak googluję “Michał Białek Wykop” to twoje tłumaczenia są pierwszą rzeczą, którą wyskakują w Google.
Faktycznie, redesign był trudnym momentem, bo pokazał nam, jak bardzo społeczność utożsamia się z serwisem. Użytkownicy czuli się na Wykopie jak w swoim własnym pokoju, a my nagle weszliśmy i zaczęliśmy wszystko przestawiać po swojemu. Dla nas to była próba odświeżenia wyglądu - chcieliśmy zrobić to nowocześniej i wygodniej, ale dla wielu osób okazało się to niemal osobiste. Dodatkowo nie pomogły początkowe błędy techniczne. Sytuację skomplikował też fakt, że zmiany dotyczyły nie tylko wyglądu, ale również całej technologii stojącej za serwisem - przepisaliśmy wtedy praktycznie cały kod od zera, więc nie mogliśmy po prostu „cofnąć” tych zmian. Z dzisiejszej perspektywy wiem jednak, że ta zmiana była ważna i jestem przekonany, że żaden z użytkowników nie chciałby już dziś wrócić do starego wyglądu.
Ty jesteś niebieskim paskiem czy różowym paskiem?
Niebieskim.
Czyli? Wyjaśnijmy czytelnikom.
Wzięło się to od pasków przy avatarach użytkowników Wykopu. Mężczyźni to “niebieskie paski”, kobiety “różowe”.
I jak dużo takich powiedzonek ma w swojej społeczności Wykop? Były “Mirki”, “Mirabelki".
Wiesz, Wykop to już prawie 20 lat historii, więc tych charakterystycznych określeń powstała cała masa. Od słynnych „Mirków” i „Mirabelek”, które zresztą trafiły nawet do programu „Milionerzy” w TVN jako pytanie o to, jak wzajemnie nazywają się użytkownicy naszego mikrobloga, przez kultowe „Wykopiwo”, „Mirkowyzwania” czy „Leszka-śmieszka”, który wyszedł daleko poza serwis. Bardzo znane jest też hasło „Zabierz babci dowód”, które powstało jeszcze wiele lat wcześniej.
To się wzięło z Wykopu?
W memach internetowych trudno powiedzieć, kto był absolutnie pierwszy. Kiedyś byłem przekonany, że to wykiełkowało właśnie na Wykopie, ale dziś wiem, że nigdy nie możesz być na 100% pewien, gdzie był punkt zapalny.
Kim ty w ogóle jesteś?
Człowiekiem, który miał to szczęście, że przez sporą część życia mógł uczestniczyć w budowaniu polskiego internetu. Trochę się o ten internet otarłem, czasami w roli pasażera, czasami kierowcy, ale zawsze z dużą ciekawością i pokorą. Nie chcę mówić, że miałem wielki wpływ na jego kształt, bo to brzmiałoby zbyt buńczucznie, ale gdy za jakiś czas usiądę spokojnie przy kominku, pomyślę sobie pewnie: „Fajnie, że mogłem być częścią tych historii”.
To co było niezłe?
Na przykład protesty przeciw ACTA - dziś może wydawać się to już dawno zapomnianą historią, ale wtedy w ciągu zaledwie 24 godzin udało nam się zorganizować wspólną akcję, do której przyłączyło się ponad 2 tysiące innych serwisów. Symbolicznie „wyłączyliśmy” wtedy dużą część polskiego internetu. Świetnie wspominam też nasze słynne AMA z Lechem Wałęsą - organizacyjnie przypominało to trochę scenariusz filmu akcji: ciągłe zmiany terminów, rezerwacje i odwoływanie hoteli, pełna improwizacja do ostatniej chwili. Ostatecznie jednak wszystko się udało i do dziś wspominam to, jako świetną przygodę. Bardzo cenię sobie także spotkania ze społecznością – wtedy na żywo widzisz, że za tymi wszystkimi liczbami z Google Analytics są prawdziwi ludzie. Zdarzyło się nawet, że jedna osoba dotarła na spotkanie, podróżując z północnej Norwegii różnymi środkami transportu, między innymi autostopem - i to tylko po to, by poznać na żywo ludzi, z którymi wcześniej rozmawiała wyłącznie na Wykopie. To do dzisiaj jest dla mnie absolutnie niesamowite.
A zawodowo kim jesteś?
Początkowo bardzo chciałem zostać prawnikiem – ukończyłem studia na Wydziale Prawa i Administracji UAM, ale szybko zdałem sobie sprawę, że codzienne wkuwanie paragrafów nie jest tym, co naprawdę chcę robić przez resztę życia. Jednocześnie zawsze fascynowała mnie technologia, dlatego równolegle ukończyłem również informatykę. Ostatecznie udało się to bardzo dobrze połączyć. Oprócz Wykopu wspólnie ze świetnym zespołem prowadzę software house oraz spółkę, która obecnie jest jednym z liderów na polskim rynku w obszarze ochrony danych osobowych i cyberbezpieczeństwa. Finalnie wyszło więc na to, że połączyłem obie te ścieżki – prawniczą i technologiczną – w sposób dużo ciekawszy niż klasyczna sala sądowa.
Wykopki traktują cię jak “mirka”, jednego z nich, czy wiedzą, że jesteś trochę z innego świata? Że to nie jest “stronka” tylko biznes.
Myślę, że wielu użytkowników postrzega mnie jako tego „złego policjanta”, ponieważ to na mnie spoczywa odpowiedzialność za podejmowanie tych najtrudniejszych decyzji, takich jak zablokowanie osoby naruszającej regulamin czy obowiązujące w Polsce prawo. To z pewnością nie przysparza mi popularności. Jednak prawda jest taka, że doskonale rozumiem tę społeczność i często sam czuję się jednym z nich. Zdarzało mi się, że podczas poważnych rozmów biznesowych ktoś nagle rzucał typowo wykopowym hasłem „usuń konto” - i wtedy docierało do mnie, że naprzeciwko nie siedzi przypadkowa osoba, tylko poważny biznesmen czy polityk, który w wolnym czasie jest po prostu Wykopowiczem. To pokazuje, że nasza społeczność dorastała razem z nami i dziś składa się często z osób, które na co dzień podejmują istotne decyzje.
Dla Wykopu “Michał Białek” stał się już memem? Ilość przeróbek czy żartów jest gigantyczna.
Rzeczywiście, tych przeróbek jest mnóstwo. Pewnie wiele osób na moim miejscu mogłoby przez to mieć problemy ze snem, ale ja zdążyłem się już do tego przyzwyczaić, a nawet mnie to bawi. Moja żona trzyma nawet zapisanych kilka najlepszych memów o mnie, z których wspólnie do dziś się śmiejemy – jeden z nich przez pewien czas pojawiał się nawet na ekranie telefonu, kiedy do niej dzwoniłem. Byłem już przerabiany na biskupa, agenta 007, a nawet redaktora prowadzącego „Wiadomości TVP”. Co zabawne, pewnego razu Lech Wałęsa trafił na jedną z tych przeróbek, wrzucił ją na swój profil i skomentował całkiem poważnie: „O, kolejny klakier z Wiadomości”, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że to żart i fotomontaż. Inna sytuacja, którą pamiętam, to przerobione zdjęcie, na którym z Lechem Wałęsą odpoczywamy obok siebie na leżakach – i wyobraź sobie, że jedno z mediów wydrukowało je w gazecie, podpisując jako „Lech Wałęsa na wakacjach”.
A miałeś w związku z tym jakieś nieprzyjemności? Społeczność jest anonimowa, ty nie.
Poważnych sytuacji nie było. Raz ktoś wysłał sedes do siedziby Wykopu na moje nazwisko, ale to raczej mnie rozbawiło niż zmartwiło, tym bardziej że wiedziałem o tym wcześniej. Innym razem dziennikarze próbowali mnie „wkręcić” podczas audycji radiowej na żywo, choć skończyło się raczej komicznie niż dramatycznie. Znacznie częściej jednak zdarzają się drobne, pozytywne niespodzianki - pamiętam na przykład, jak kiedyś odebrałem auto zastępcze, które na ekranie powitalnym miało ustawiony mój wykopowy login. Przy takich sytuacjach myślę sobie, że to chyba właśnie jest ta cena sławy, której nigdy świadomie nie szukałem.
Skąd się wziął u was Lech Wałęsa, który dorobił się nawet określenia “leszek-śmieszek”
Historia jest zabawna: przejęliśmy kiedyś serwis BLIP, na którym konto miał właśnie Lech Wałęsa. Można powiedzieć, że wraz z BLIP-em „przejęliśmy” też samego Pana Prezydenta (śmiech). Szybko zaczął aktywnie korzystać z Wykopu i użytkownicy od razu polubili jego specyficzny, trochę nieporadny, a przez to niezwykle autentyczny sposób komunikacji. Tak właśnie został „Leszkiem-śmieszkiem”.
O tym, co i jak w social mediach publikuje prezydent Wałęsa, można by książkę napisać. Może był tak popularny, bo ludzie się z niego śmiali w komentarzach?
Ludzie rzeczywiście się śmiali, ale w dużej mierze dlatego, że zobaczyli Wałęsę od zupełnie innej strony. Pokazał im, że jest zwykłym człowiekiem, który potrafi pisać z błędami, robić śmieszne selfie i nie przejmuje się tym, jak to odbiorą media. To zresztą świetny przykład tego, jak autentyczność wygrywa w sieci z przesadnym marketingiem.
Masz masę “poważniejszych” biznesów. Mentalnie sprawiasz wrażenie osoby, która Wykop ma już daleko za sobą. Nie wkurza cię to, że w ogólnym postrzeganiu zawsze będziesz tym “gościem od Wykopu”?
Był moment, kiedy Wykop pochłaniał praktycznie cały mój czas - 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Pamiętaj, że największe afery na Wykopie zazwyczaj działy się właśnie w weekendy. Teraz rzeczywiście zajmuję się wieloma innymi projektami, a operacyjnie Wykop prowadzi już dedykowany zespół. Nadal jednak pozostaję blisko najważniejszych decyzji strategicznych. Czy przeszkadza mi, że zawsze będę kojarzony z Wykopem? Absolutnie nie, wręcz przeciwnie, to świetne potwierdzenie, że mojemu zespołowi i mnie udało się stworzyć coś naprawdę wartościowego i zapadającego ludziom w pamięć. Kiedyś pewien bardzo doświadczony biznesmen powiedział mi, że najlepiej żyć trochę „pod radarem”. Z tym Wykopem nie do końca to wyszło, ale bardzo się cieszę, że w odpowiednim momencie potrafiłem powiedzieć stop tej swojej medialności i skoncentrować się na innych projektach, które obecnie również przynoszą mi wiele satysfakcji.
Ile ludzi na stałe tworzy Wykop?
Na stałe to około 10 osób, natomiast warto podkreślić, że mamy do dyspozycji niemal cały software house, z którego zasobów w razie potrzeby możemy i często korzystamy, żeby rozwijać i wspierać projekt. Dzięki temu mamy zapewnioną dużą elastyczność i możemy szybko reagować na pojawiające się potrzeby.
A jakiej skali to biznes?
Wykop trudno oceniać jako odrębny, samodzielny projekt. Dla mnie jest raczej elementem szerszego ekosystemu, gdzie poszczególne biznesy wzajemnie się uzupełniają i wspierają. To trochę jak naczynia połączone: klient przychodzi z pomysłem, realizujemy go technicznie poprzez nasz software house, następnie zapewniamy mu obsługę prawną w zakresie ochrony danych osobowych i cyberbezpieczeństwa, a finalnie oferujemy promocję nie tylko na Wykopie, ale także na innych zaprzyjaźnionych z nami serwisach. Co ważne, często są to warunki finansowe wielokrotnie lepsze od tych, które można znaleźć standardowo na rynku. Dzięki temu klient otrzymuje kompleksową obsługę w jednym miejscu - a my dodatkowo wzmacniamy pozycję Wykopu jako kluczowego ogniwa tego całego procesu.
Ostatni raportowany rok 2023 to spadek przychodów i pogłębienie straty netto do ok 1,2 mln zł.
To prawda, że sam Wykop zanotował gorszy wynik finansowy, ale pamiętajmy, że jest on tylko jednym z elementów większej grupy, którą prowadzę. Z mojej perspektywy chodzi przede wszystkim o inwestowanie w długoterminowy rozwój całego naszego ekosystemu biznesowego, a to czasem oznacza świadome ponoszenie kosztów w jednym obszarze, aby w przyszłości budować wartość w innych. Wszystkie nasze wyniki finansowe są transparentne i publikowane regularnie. Dlatego ocenianie kondycji całej grupy na podstawie wyników jednego projektu w danym roku nie oddaje w pełni naszego potencjału ani strategii, którą konsekwentnie realizujemy.
Przemek Pająk w wywiadzie mówił wprost, że celowo utrzymuje JDG i spółkę z o.o., żeby nie być zmuszonym do wykazywania pełni wyniku.
Każde nasze sprawozdanie finansowe jest publikowane, chociażby przez Wirtualnemedia.
A na czym zarabiacie?
Model jest niezmienny od lat. Mamy dział sprzedaży, który sprzedaje dedykowane kampanie, mamy programmatic oraz wydawców, którzy płacą nam za przekierowywany traffic.
Ile ludzi to tylko przeglądający użytkownicy, a ile zaangażowana społeczność pisząca i komentujące?
Myślę, że ok 10% aktywnie pisze, a nie tylko czyta.
To wydaje się, że niedużo.
Trudno się tu do kogoś w Europie porównywać. Poza amerykańskim Redditem znam jeden tego typu serwis w Hiszpanii. My też nigdy nie staraliśmy się jakoś mocno konwertować tych biernych użytkowników, więc ten poziom jest mniej więcej stały.
Wykopki to społeczność z zasadami? Specyficznymi, ale zasadami.
Zdecydowanie tak. Często specyficznymi, bardzo swoimi, ale jednak jasnymi zasadami. Dobrym przykładem tego, jak nasza społeczność potrafi się zaangażować, była głośna sprawa Sebastiana Matczaka, pirata drogowego, który po spowodowaniu wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina, uciekł do Dubaju. Wykop od samego początku intensywnie nagłaśniał tę sprawę, utrzymywał ją w przestrzeni publicznej i w efekcie odegrał myślę ważną rolę w doprowadzeniu do jego ujęcia.
No to już chyba trochę daleko idący wniosek?
Może nie bezpośrednio, ale jeśli spojrzysz na to szerzej - ilu ludzi ukrywa się obecnie w Dubaju, by uniknąć odpowiedzialności przed polskim wymiarem sprawiedliwości - zauważysz, że sprawa Sebastiana Matczaka na ich tle rzeczywiście się wyróżniła. Nasza społeczność intensywnie nagłaśniała ten temat, stale domagała się reakcji dziennikarzy i organów ścigania. W efekcie zainteresowały się tym również media, między innymi program „Uwaga!” w TVN poświęcił cały odcinek tej sprawie i zaangażowaniu użytkowników Wykopu. To właśnie pokazuje specyfikę naszej społeczności - potrafimy wskazywać na istotne problemy, często szybciej i skuteczniej niż wiele tradycyjnych mediów.
Dołącz do dyskusji: Ile zostało z dawnej potęgi? Szalona historia Wykop.pl oczami jego twórcy [WYWIAD]