SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Sprawdziłam, kto kupuje reklamy polityczne na Facebooku. Dziwni zleceniodawcy na ostatniej prostej

Na ostatniej prostej kampanii wyborczej na reklamy polityczne tylko na Facebooku idą setki tysięcy złotych. Nie każda złotówka wydawana jest jednak przez komitety wyborcze kandydatek i kandydatów. Fundacja Batorego zwraca uwagę na wzrost liczby reklam politycznych nie od polityków na finiszu kampanii. Uwagę naszego portalu przykuł jeden wyróżniający się „reklamodawca”. 

Przykładowe reklamy polityczne, kolaż WM Przykładowe reklamy polityczne, kolaż WM

W środę Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK poinformował o możliwej próbie ingerencji zagranicznej w polską kampanię wyborczą. Badacze zidentyfikowali reklamy polityczne na Facebooku, które mogą być finansowane z zagranicy, a wyświetlane były na obszarze Polski. O sprawie została zawiadomiona Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

NASK nie podaje, o jakie dokładnie konta chodzi. Naszemu portalowi przekazano, że na budzące obawy o ingerencję zagraniczną w wybory reklamy wydano w ciągu ostatnich siedmiu dni ponad 400 tys. złotych, a treści te dalej są dostępne na Facebooku. Meta tłumaczy, że nie znalazła „żadnych dowodów na zagraniczną ingerencję”.

Zobacz: Finisz kampanii prezydenckiej. Mentzen niepokonany w social mediach, ale liderem zasięgów kto inny

Kto agituje poza politykami

Eksperci zajmujący się marketingiem politycznym zwracają uwagę, że w kampaniach wyborczych rośnie znaczenie działań w internecie i mediach społecznościowych. Kandydaci chcący dotrzeć ze swoim przekazem muszą wykorzystywać digital do agitacji. Na łamach Wirtualnemedia.pl analizowaliśmy, że w tej kampanii na reklamy w Meta i Google – czyli dwóch największych ekosystemach cyfrowych – na promocję sztaby wydają  setki tysięcy złotych.

Na ciekawy wątek w bieżącym wyścigu polityczny, zwraca uwagę Fundacja im. Stefana Batorego. W wydanym kilka dni temu raporcie podaje, że w ostatniej fazie kampanii przed pierwszą turą wyborów prezydenckich wzrosła liczba reklam finansowanych przez podmioty trzecie, czyli emitujące reklamy polityczne nie od sztabów kandydatów.

Strona “Stół Dorosłych” wydała między 70 a 100 tysięcy złotych na promocję Rafała Trzaskowskiego, jej posty zebrały 5 milionów wyświetleń. Kampanie negatywne wobec Sławomira Mentzena były szczególnie intensywne, realizowane m.in. przez Wiesz Jak Nie Jest (około 200 tys. zł i 11 mln wyświetleń) oraz Ogólnopolski Strajk Kobiet. Przekazy wobec innych kandydatów, takich jak Trzaskowski i Nawrocki, były mniej intensywne. 


Posty płatne z fanpage “Stół Dorosłych", skrin z raportu Fundacji Batorego

Inny przykład reklamodawcy prowadzącego agitację wyborczą, wskazany w raporcie Fundacji Batorego, to emitująca reklamy w Google Fat Frogs Media. Na przekazy o łącznym zasięgu 4 milionów wyświetleń wydano łącznie 45 tysięcy złotych. Reklamy, choć zamieszczone na oficjalnym koncie kandydata na YouTube, jednak w polu „reklamodawca” nie znajduje się oznaczenie komitetu wyborczego.

„Wynika to na ogół z tego, że to firma obsługująca dany komitet wyborczy umieszcza bezpośrednio reklamy. Tym bardziej zatem trzeba będzie uważnie przyjrzeć się sprawozdaniom finansowym komitetów, chcąc ocenić, czy ten wydatek został ostatecznie pokryty przez komitet wyborczy” – wyjaśniają autorzy raportu.

Setki tysięcy płyną na reklamy polityczne na finiszu kampanii

Wymienione w raporcie Batorego fanpage są w czołówce wydatków reklamowych na treści społeczne lub polityczne. Potrafią wydać więcej niż nawet najaktywniejsze komitety wyborcze kandydatów.  

Według ogólnodostępnych informacji z Biblioteki Reklam Mety, przeanalizowanych przez Wirtualnemedia.pl, w ciągu ostatnich 7 dni strona “Wiesz Jak Nie Jest” wydała na reklamy na Facebooku ponad 114 729 złotych, co daje pozycję lidera w Polsce. Strona Stół Dorosłych wydała na płatne posty 75 101 złotych.

Tylko w niedzielę 11 maja strona “Wiesz Jak Nie Jest” na promowane posty wydała 17 059 zł, a strona Stół Dorosłych 13 288 złotych. Jak sprawdziliśmy, to więcej niż wydatki sztabów Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego czy Szymona Hołowni.

Zobacz: W TV Republika kampania intensywna jak nigdzie indziej

Nietypowy „reklamodawca” z cyrylicą

W Bibliotece Reklam Mety znaleźliśmy jedną zupełnie na tle innych reklamodawców pozycję w wykazie. Strona Lightning Olymp8 wydała na polskim Facebooku od 5 do 11 maja prawie 12 tysięcy złotych na emisję sześciu reklam – sprawdził portal Wirtualnemedia.pl,

Meta wstrzymała ich dalsze wyświetlanie ze względu na fakt, że reklamodawca próbował prawdopodobnie ominąć regulamin i wyświetlić reklamy polityczne nie podania, kto za nie płacił. Z powodu wstrzymania emisji na Facebooku nie można sprawdzić treści tychże postów. A szkoda, bo można byłoby sprawdzić, czy była to agitacja czysto wyborcza czy inna treść około polityczna, mogąca nosić znamiona agitacji.

Zastanawiające, że strona Lightning Olymp8 jest klasycznym fanpage-krzakiem. To znaczy – mała liczba obserwatorów (pięciu), polubień innych stron (sześć), znikoma liczba postów własnych (tylko kilka generycznych zdjęć), dziwny adres zarejestrowania (skrytka pocztowa z USA) i opis („Elizabeth Cummings dvflka0uqx”).

To co zastanawia najbardziej, to jakie wpisy udostępniane są z fanpage Lightning Olymp8. Każdy z opisem w języku rosyjskim i grafiką generowaną w AI.

Wpis pierwszy. „Dziś kończę 5 lat. Wychowała mnie moja babcia która upiekła mi ten chleb i jestem bardzo wdzięczna”.

Wpis drugi. „Zamknij oczy na 77% i zobacz magię”.

Skriny z Lightning Olymp8, wirtualnemedia.pl 

Brzmi znajomo? Nawet mało wytrawnym obserwatorom internetu może przypomnieć się teraz  viral z „chałkoniem”  - memem z AI, w którym to pani upiekła konia z chałki, a nikt jej za to nie pogratulował. Tak absurdalna, że aż śmieszna grafika zdobyła setki tysięcy wyświetleń. Zabawna treść kryła za sobą mroczniejszą wersję, związaną z dezinformacją – alarmowali analitycy NASK, co opisywaliśmy na łamach naszego portalu.

„Pojedyncze publikacje w mediach społecznościowych lub całe wygenerowane strony mogą być źródłem oszustw finansowych oraz aktywizacji użytkowników wokół określonego tematu. Aktorom dezinformacji pozwala to na gromadzenie danych o profilach wybranej, podatnej grupy w celu późniejszego prowadzenia fałszywych kampanii” – mówiła Izabela Jarka, kierownik Zespołu Szybkiego Reagowania i Wykrywania Dezinformacji.

Na koniec wróćmy do raportu Fundacji Batorego. Jego autorzy podkreślają, że choć reklamy polityczne publikowane przez podmioty trzecie, po zmianach w Kodeksie Wyborczym w 2018 roku są działaniami legalnymi, to w istocie „wymykają się regułom sprawozdawczości finansowej”.

„W przestrzeni publicznej wyraźnie widać polaryzację i silną walkę o każdy głos, a końcówka kampanii to czas największego natężenia emocji i aktywności politycznej w całym sezonie wyborczym” – podsumowuje Fundacja Batorego.

Dołącz do dyskusji: Sprawdziłam, kto kupuje reklamy polityczne na Facebooku. Dziwni zleceniodawcy na ostatniej prostej

11 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
pj
Spam i trolling opływający Nawrockiego hula po polskim internecie od pół roku. Jeżeli władza na trzy dni przed wyborami zaczyna martwić się "obcą ingerencją" to znaczy, że Rafał poszedł drogą wytyczoną przez Bronisława Komorowskiego i pewnie zawali swój wynik wyborczy.
22 15
odpowiedź
User
...
Dobrze, że sprawdziłaś, taka dzielna jestes.
2 14
odpowiedź
User
gość
Brakuje podstawowej informacji. Jaki charakter miały te materiały. Pozytywny czy negatywny wobec kandydatów.
14 0
odpowiedź