SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Exit poll jedno, wyniki wyborów drugie. "To nie porażka agencji badawczych"

Badanie exit poll Ipsosu w niedzielny wyborczy wieczór początkowo wskazało jako zwycięzcę Rafała Trzaskowskiego, a tymczasem kilka godzin później okazało się, że prezydentem Polski będzie Karol Nawrocki. - Wiemy, że tegoroczna kampania prezydencka była tak intensywna, gorąca, angażująca, że wraz z pokazaniem wyników exit poll wszyscy chcieliśmy poznać zwycięzcę i zawiódł po prostu rozsądek oraz interpretacja badań. To absolutnie nie porażka agencji badawczych, ale nas wszystkich – ocenia Alina Lempa z OFBOR. 

Wyniki pierwszego exit poll po drugiej turze wyborów, fot. kadr z TVP Info Wyniki pierwszego exit poll po drugiej turze wyborów, fot. kadr z TVP Info

W niedzielny wieczór, 1 czerwca wszyscy nerwowo czekali na sondażowe wyniki exit poll Ipsosu (przypomnijmy: powstają na podstawie odpowiedzi wyborców pytanych pod lokalami wyborczymi o to, na kogo głosowali). O godz. 21. okazało się - właśnie na ich podstawie - że zwycięzcą wyborów jest Rafał Trzaskowski z liczbą 50,3 proc. głosów. Jego konkurent w badaniu tym uzyskał 49,7 proc. głosów.

W badaniu exit poll realizowanym przez Ogólnopolską Grupę Badawczą dla telewizji Republika też wygrał Rafał Trzaskowski, miał w nim 50,17 proc. poparcia, a Karol Nawrocki – 49,83 proc. Tutaj różnica była jednak mniejsza niż w badaniu Ipsosu. 

Ponad dwie godziny później media podały wyniki late poll Ipsosu, czyli wyniki sondażowe “doważone” o częściowe oficjalne wyniki z komisji wyborczych (z ok. 50 proc.). I już wtedy nastąpiła zmiana na pozycji lidera: Karol Nawrocki miał 50,7 proc. poparcia, a Rafał Trzaskowski - 49,3 proc.

Zwolennicy pierwszego liczyli, że finalnie jednak to ich kandydat zwycięży. Jakże wielkim rozczarowaniem musiało być dla nich, gdy oficjalne wyniki Państwowej Komisji Wyborczej zwiększyły jeszcze przewagę Karola Nawrockiego – zdobył 50,89 proc. głosów, zaś poparcie Rafała Trzaskowskiego zmalało do 49,11 proc. 

Co z tego wynika? Exit poll wskazał innego zwycięzcę, niż miało to faktycznie miejsce. Zresztą nie pierwszy raz. W 1995 roku wyborcy szli spać z Lechem Wałęsą jako prezydentem Polski, a gdy obudzili się następnego dnia, okazało się, że głową państwa został Aleksander Kwaśniewski. 

Także nie dalej jak wiosną 2024 roku mieliśmy podobną sytuację – przy wyborach samorządowych. Exit poll przeszacował wówczas wyniki niektórych kandydatów na burmistrzów czy prezydentów miast. 

Zobacz też: Jak działa exit poll?      

Czy zatem nie należy ufać temu badaniu? Czy sondażownie poniosły porażkę?  

Exit poll to najbardziej złożone badanie

Paweł Predko, operations director w firmie badawczej Ipsos, która realizowała w niedzielę exit poll dla TVP, TVN i Polsatu podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że exit poll jest najbardziej złożonym i skomplikowanym badaniem pod względem organizacyjnym, logistycznym i analitycznym. Na jego podstawie w wielu krajach na świecie, a w Polsce od przeszło 30 lat, poznajemy szacunkowe wyniki głosowania. 

– Natomiast należy podkreślić słowo „badanie”, które jak każde oparte o próbę cechuje się określoną precyzją szacowania wyników. W przypadku naszego badania zarówno w I turze głosowania, jak i w II turze ta precyzja była i jest jasno komunikowana i precyzowana – zaznacza. I wylicza:

Exit poll (godz. 21) - zakres błędu oszacowania dla każdego z kandydatów wynosi +/- 2 punkty procentowe;
Late poll z 50 proc. komisji (około godz. 23) - błąd oszacowania wynosi +/- 1 punkt procentowy;
Late poll z 90 proc. komisji (około godz. 1) - błąd oszacowania wynosi +/- 0.5 punktu procentowego.
 
Ekspert Ipsos podkreśla, że szacowane wyniki kandydatów przedstawione na godzinę 21.00. mieszczą się w granicach założonej precyzji i wyniki na tę godzinę nie przyniosły rozstrzygnięcia.

Błędów w realizacji badania nie ma

Paweł Predko twierdzi, że w przypadku realizacji badań exit poll zarówno podczas I, jak i II tury wyborów prezydenckich nie można w ogóle mówić o błędach w realizacji projektu. Zwraca uwagę, że wszystkie przedstawione szacunkowe wyniki znajdowały się poniżej założonych błędów oszacowania: w przypadku I tury maksymalna różnica wyniosła 0.6 pkt procentowego, a w przypadku II tury wyniosła 1.19 pkt procentowego. Dla przypomnienia - zakładany dopuszczalny margines to 2 pkt procentowe.

Jednocześnie ekspert Ipsosu zwraca uwagę na odmowy udzielenia odpowiedzi przez respondentów pytanych przez badaczy po opuszczeniu lokali wyborczych. To właśnie ten czynnik jako tzw. błąd nielosowy ma - wg niego - istotny wpływ na precyzję szacunków exit poll. 

– Prezentując szacunkowe wyniki firma badawcza musi dokonać szacunków i określić prawdopodobieństwo głosowania każdego respondenta, który odmówił udzielenia odpowiedzi lub odmówił udziału w badaniu – mówi.
 
W badaniu exit poll Ipsosu podczas II tury głosowania było 19 proc. odmów, w przypadku I tury – około 20 proc. Ich powody mogą być różne, poczynając od prozaicznych: brak czasu, ucieczki przed złą pogodą – deszczem, wiatrem, zimnem a kończąc na bardziej skomplikowanych typu: niechęć to ujawniania swoich preferencji wyborczych, ogólna niechęć do udziału w badaniach czy poczucie, że głosując na wybranego kandydata znajduję się w mniejszości itd.

Według Krystiana Dudka, prof. Akademii WSB, politologa, specjalisty ds. marketingu politycznego, właściciela Instytutu Publico, powodem „przestrzelenia” wyników exit poll mogły być postawy antysystemowe i celowe wprowadzanie przez ankietowanych badaczy w błąd.

- Sondażownie muszą przeanalizować stosowane metody, uwzględniając strukturę wyborców, bo być może np. badanie realizowane było na nieproporcjonalnie większej grupie miejskiej sprzyjającej Trzaskowskiemu, albo ogólnie zbyt małej próbie badawczej czy błędnej próbie demograficznej – przypuszcza nasz rozmówca. 

Podkreśla, by pamiętać, że badania exit poll nie są prognozą wyników, lecz statystycznym szacunkiem opartym na deklaracjach wyborców opuszczających lokale. Ich dokładność zależy od metodologii, liczby punktów pomiarowych, reprezentatywności próby oraz chęci do szczerych odpowiedzi. 

– Patrząc na wybory prezydenckie, zauważamy, że wyborcy prawicowi mogli nie ujawniać swoich realnych zachowań, stąd niedoszacowanie Nawrockiego, a w I turze zaskakująco wysoki wynik Grzegorza Brauna: 6,3 proc. – wskazuje Krystian Dudek.

 – Faktem jest, że panuje też powszechna opinia o tym, że sondaże mówią to, co chce usłyszeć ich zleceniodawca, zatem każda partia ma swoje sondaże i swoją prawdę – podsumowuje.

Zobacz też: Na kogo głosowali wyborcy Krzysztofa Stanowskiego?

Podchodzić do exit poll z większą ostrożnością

Czy rozbieżność między wynikami exit poll a oficjalnymi wynikami głosowania w wyborach prezydenckich może być traktowana jako porażka sondażowni?

Paweł Predko nie zgadza się z tą tezą. Uważa, że exit poll podczas I tury tegorocznego głosowania w wyborach prezydenckich był jednym z najlepszych w 30-leciu wyborów w Polsce, a ten z II tury ocenia zdecydowanie pozytywnie. 

– Błąd oszacowania w wysokości 1,19 pkt procentowego jest bardzo dobrym wynikiem. Odbiór zmiany kolejności kandydatów może być postrzegany negatywnie, natomiast w wielu krajach szczególnie anglosaskich taki wynik jak zaprezentowaliśmy powinno się przedstawiać jako “too close to call”, czyli wynik nierozstrzygający i dopiero aktualizacje 50 proc. late poll oraz 90 proc. late poll jako potwierdzenie rozstrzygnięcia głosowania. Dodatkowo podkreślę, że przed dniem głosowania szeroko informowaliśmy, że mamy remis pomiędzy kandydatami w sondażach przedwyborczych i w zależności od tego, jak blisko będą ich wyniki, należy czekać na komunikaty late poll – podkreśla stanowczo przedstawiciel firmy Ipsos.

W podobnym tonie wypowiada się Alina Lempa, prezeska OFBOR, która uważa, że przy tak bliskich wynikach między kandydatami i takim błędzie pomiaru nie powinniśmy wyciągać jednoznacznych wniosków o zwycięskim kandydacie. – Myślę, że kolejne wybory i podobny wynik badania exit poll wywoła wśród dziennikarzy, publicystów, obserwujących wieczory wyborcze oraz samych polityków większą ostrożność – mówi.

- Wiemy, że tegoroczna kampania prezydencka była tak intensywna, gorąca, angażująca, że wraz z pokazaniem wyników exit poll wszyscy chcieliśmy poznać zwycięzcę i zawiódł po prostu rozsądek oraz interpretacja badań. To absolutnie nie porażka agencji badawczych, ale nas wszystkich – ocenia ekspertka. 

I dodaje: - Poniosły nas emocje, a wyłączyliśmy fakty. Wielokrotnie w ciągu dnia wyborczego powtarzana była informacja o błędzie pomiaru +/-2 pp, a w momencie ukazania się słupków ze wskazaniami nikt z dziennikarzy, polityków, publicystów tego ponownie nie przywołał. Warto o tym pamiętać przy kolejnych wyborach, szczególnie w sytuacji tak nieznacznych różnic między kandydatami – radzi Alina Lempa.

Sygnał ostrzegawczy dla mediów

Dla Barbary Krysztofczyk, CEO i właścicielki firmy Krystal Point rozbieżność exit poll i oficjalnych wyników wyborów prezydenckich nie jest porażką sondażowni, a raczej kolejnym sygnałem ostrzegawczym dla mediów. 

Zaznacza, że exit poll to narzędzie, które dobrze sprawdza się przy dużej przewadze jednego z kandydatów – gorzej, gdy mamy do czynienia z wynikiem na styku. – Tak więc ma ono sens, ale pod warunkiem, że nie będzie traktowane jak wyrocznia. Problemem jest nie tyle samo badanie, co jego komunikowanie: emocjonalne nagłówki, ton pewności, brak zaznaczenia marginesu błędu. To buduje fałszywe oczekiwania i w efekcie podważa zaufanie –  zauważa ekspertka.

Jej zdaniem media, podając wyniki z exit poll, powinny jednocześnie bardzo głośno trąbić o tym, jaki jest tam błąd statystyczny, że wyniki mogą się zmienić, o ile potencjalnie mogą się zmienić itd.

Zobacz też: Wybory 2025: media, które się wyróżniały

– Trzeba pamiętać o tym, że badania opinii to badanie nastrojów, a te w każdej chwili mogą się zmienić. Jeśli tuż przed wyborami mamy dużą grupę niezdecydowanych wyborców, a jednocześnie różnice między kandydatami są minimalne, to w żaden sposób nie można na tej podstawie wnioskować o ostatecznym wyniku wyborczym – puentuje Adam Mitura z InPlus Media. 

Dołącz do dyskusji: Exit poll jedno, wyniki wyborów drugie. "To nie porażka agencji badawczych"

7 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Obserwator
Ale przynajmniej Rafau przez 2 godz. czuł się Prezydentem. Chociaż tyle za te 2 starty: 2020 i 2025. Niech się cieszy!
22 2
odpowiedź
User
Kuba
Ale przynajmniej Rafau przez 2 godz. czuł się Prezydentem. Chociaż tyle za te 2 starty: 2020 i 2025. Niech się cieszy!

Nie jest przecież tak źle - poprawił wynik, zajął drugie miejsce, w takim tempie może uda się w okolicach 2050
8 1
odpowiedź
User
ferdek
Ale przynajmniej Rafau przez 2 godz. czuł się Prezydentem.
... o godz. 21.00 powiedział : " Dla pani Prezydentowej : " Gosia ! Gosia ! Gosia ! "
9 0
odpowiedź