SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Dlaczego prawica "umie w internet" dużo lepiej od lewicy? Jest większa i bardziej zaangażowana

Internet (i polski, i anglojęzyczny) zdominowany jest dziś przez zwolenników prawicy. Są aktywniejsi od lewicowców, tworzą więcej kont w social mediach, kanałów na YouTube: generalnie są dużo bardziej zaangażowani. Postanowiłem sprawdzić, z czego to wynika. Dlaczego w Polsce jest tak mało projektów podobnych do podcastu Dwie Lewe Ręce, a kanał youtubowy partii Razem ma 26 razy mniej subskrybentów niż Sławomira Mentzena? 
 

Zdjęcie ilustracyjne / Midjourney Zdjęcie ilustracyjne / Midjourney

Pretekstem do tej analizy jest wypowiedź dziennikarza Jarosława Kuźniara, który niedawno udzielił wywiadu portalowi Wirtualnemedia.pl. Pytany o coraz lepsze wyniki oglądalności Telewizji Republika odpowiedział: „Czytałem niedawno rozmowę z przedsiębiorcą z USA, który głosuje na Demokratów, ale ma parę prawicowych portali. I on wprost mówi, że lewica się nie angażuje i w internecie nie jesteś w stanie zrobić sensownego biznesu na lewicowych treściach. Co innego prawica, ona jest wierna, kibicuje sobie wzajemnie, tworzy kościoły prawdziwych wyznawców i zapłaci za wszystko. Dlatego on robi biznes na prawo, choć jest sercem na lewo.” 

Wymowny raport

– To ma pokrycie w prawdzie. Są badania naukowe o influencerach, które pokazują, którzy z nich generują zainteresowanie. Okazuje się, że 80 procent z nich można przyporządkować do prawej strony, a tylko 20 procent do lewej. Ci drudzy nie są aż tak angażujący. Nie chodzi nawet o wierność, a o zaangażowanie – wskazuje nam Wojciech Kardyś z agencji oLIVE media, specjalista od social mediów.

Powołuje się przy tym na raport opublikowany przez organizację Media Matters For America, w którym czytamy: „Coraz więcej Amerykanów czerpie informacje z programów internetowych i serwisów streamingowych. Zauważyliśmy, że ten rozwijający się ekosystem medialny jest w przeważającej mierze prawicowy.”

Dobrze oddaje to poniższa grafika, pokazująca najpopularniejszych anglojęzycznych influncerów z podziałem na lewo (kolor niebieski) i prawo (czerwony).

Badania dotyczą m.in. zeszłorocznych wyborów prezydenckich w USA, w których Donald Trump pokonał Kamalę Harris. Wynika z nich, że Demokraci przegrali w internecie z Republikanami z uwagi na znaczenie mniejszy zasięg treści. Symbolem prawicy, w tym amerykańskiej, jest np. dziennikarz, komentator i youtuber Joe Rogan, ale takich Roganów prawa strona ma więcej, a lewa cierpi na ich niedostatek.

W raporcie przeanalizowano 320 programów online - 191 prawicowych i 129 lewicowych - które były aktywne w 2024 roku i obejmowały newsy oraz tematykę polityczną. Programy te miały co najmniej 584,6 mln obserwujących/subskrybentów. Stwierdzono znaczną asymetrię w łącznej liczbie obserwujących na różnych platformach. Programy wyrażające prawicowe poglądy miały łącznie co najmniej 480,6 mln obserwujących i subskrybentów - prawie pięć razy więcej niż lewicowe. "Na wszystkich platformach - YouTube, Rumble, Twitch, Kick, Spotify, Facebook, Instagram i TikTok - prawicowe formaty internetowe zebrały około 82 proc. całkowitej liczby wszystkich obserwujących programy polityczne” –  czytam w raporcie.

Podobnie ocenia to Jakub Dymek, który razem z Marcinem Giełzakiem prowadzi podcast Dwie Lewe Ręce. Rozmówca Kuźniara ma rację - prawica kulturowa oraz prawica ekonomiczna to żyła złota w internecie. Od młodych mężczyzn, którzy nie akceptują współczesnej postępowej sfeminizowanej kultury, aż po zradykalizowanych emerytów, którzy lękają się migracji i libertynizmu obyczajowego.

“Bo główne media są lewicowe/liberalne”

Jest wiele odpowiedzi na to, dlaczego w internecie dominują prawicowcy, a nie lewicowcy. Wojtek Kardyś przekonuje, że konserwatyści, tradycjonaliści zrobią wszystko, by obronić swoje wartości. – Będą zwalczać największych wrogów, czyli lewaków. Lewakiem dla takich osób może być każdy, kto nie zgadza się z ich narracją. Konserwatyści angażują się bardziej, bo czują się w potrzasku, że wszyscy są przeciwko nim. Tracą grunt pod nogami, a świat zbudowany na wartościach katolicko-tradycjonalistycznych zaczyna się walić. Przechodzą więc do kontrataku w wirtualnej rzeczywistości.

Dla wielu osób o prawicowych poglądach media mainstreamowe to synonim mediów liberalno-lewicowych, które ich nie interesują. – Zwolennicy prawicy twierdzą, że każda gazeta czy telewizja głosi przeciwne do nich wartości. Czują się zaatakowani, bronią się i dlatego są tak aktywni w social mediach. Będą pisać posty, komentarze, tworzyć content. Dla nich najważniejsze jest „zaorać lewaka”. Kto to potrafi, będzie bohaterem internetowej prawicy. Do perfekcji opanował to m.in. Krzysztof Stanowski, zbudował też w ten sposób swoją postać medialną – twierdzi Kardyś.

O fenomenie projektów prawicowych i problemach lewicowych na YouTube opowiada nam Marco Kubiś, specjalista od internetowego wideo. Jego zdaniem najważniejsza różnica polega na innych rodzajach treści, jakie są publikowane przez obie strony.

– Prawicowe treści są często bardziej reakcyjne, odnoszą się do popkultury, nowych rzeczy, o których jest głośno, które są w trendach internetowych. Dominuje tu typ treści, który nazywamy commentary. Przykładowo wychodzi nowy film o syrence Ariel i w odpowiedzi powstaje film, który krytykuje obsadę produkcji. Jest cała narracja, która wzbudza emocje. Takie materiały są bardzo angażujące, szczególnie dla tych, którzy po części mają już podobne poglądy jak autor filmu.

A lewicowe treści? – Często są to wideo-eseje, edukacyjne, bardziej analityczne. Trwają 30 minut, godzinę. Skupiają się na jakimś problemie np. dotyczącym gospodarki, edukacji czy kultury. Nawet jeśli są w kontrze do materiałów prawicowych, to zwykle są to długie analizy, a nie szybkie, proste reakcje, jakie tworzą youtuberzy po prawej stronie.  

Inny contnet na YouTube

Kubiś przypomina, że YouTube, zwłaszcza w USA, przez długi czas był tym miejscem, gdzie powstawały filmy antyestablishmentowe. Gdy rządzili Demokraci, materiały prawicowe i konserwatywne rozkręcały się właśnie na płaszczyźnie youtubowej. To wtedy narodziły się wszystkie kanały, które istnieją do dziś.

Ekspert od wideo przekonuje, że formatów lewicowych jest mniej, co wynika m.in. z tego, że często są to treści analityczne, dużo mniej reakcyjne, wymagające większego nakładu pracy. – Dodatkowo ludzie często lubią oglądać filmy nagrywane na szybko, jako komentarz do danej sytuacji, a nie dogłębne analizy z przytaczaniem książek. Takich analiz nie da się też stworzyć w godzinę, a i sam YouTube czasami premiuje to, jak szybko zostanie opublikowany film na trendujący temat.

W internecie im prościej tym często lepiej, a zdaniem Mateusza Sabata to właśnie podstawa sukcesu polityków prawicowych. Ekspert w dziedzinie marketingu politycznego i kampanii w mediach społecznościowych uważa, że nowoczesna prawica w XXI wieku ma lepszy kontekst do działania w rzeczywistości internetowej niż ruchy lewicowe czy liberalne.

Prawicowi politycy często stosują miękki populizm, niekiedy podlany merytoryką w postaci danych albo poparty opracowaniami think tanków. Niemniej w przekazie stricte politycznym serwują zwykle proste rozwiązania na trudne problemy współczesnego świata i nie przejmują się różnymi niuansami rzeczywistości. Natomiast partie lewicowe czy liberalne z reguły podchodzą do polityki bardziej racjonalnie, często wręcz w technokratyczny sposób. Siłą rzeczy ich treści są mniej klikalne, mniej szokujące, wywołują mniej emocji w social mediach mówi Wirtualnemedia.pl Mateusz Sabat, prezes agencji Big Data 4 Leaders.

Opowiada nam, jak na wielu międzynarodowych seminariach z marketingu politycznego pojawiają się sugestie, że Demokraci czy ruchy lewicowe mają trudniej w rywalizacji w internecie z ruchami prawicowymi, bo ich postulaty słabiej się „sprzedają” w krótkich formach dominujących w internecie.

Sabat daje przykład migracji, jako jednego z tych zagadnień, które wywołuje dziś największe emocje. – Prawica ma proste rozwiązanie na pojawienie się migrantów - nie wpuszczać ich i kropka. Lewica czy liberałowie z kolei mogą to różnicować: kogo warto wpuszczać, kogo nie i kiedy wpuszczać, a kiedy nie. Stanowisko prawicowe jest jednoznaczne, łatwiejsze do puszczenia w świat w formie grafiki, mema czy krótkiego filmiku. Stanowisko lewicowe jest bardziej zniuansowane i wymaga wielowarstwowego podejścia, także w komunikacji.

Socjolożka Jen Schradie, autorka książki „Rewolucja, której nie było” w rozmowie z portal Vox.com tłumaczy: „Jeśli chodzi o samą ideologię, myślę, że jest coś w naturze konserwatyzmu, co ułatwia jego promowanie w internecie. Konserwatyści mają tendencję do skupiania się na prostych, jasnych przesłaniach dotyczących w szczególności wolności. To szybciej trafia do internautów”.

Jakub Dymek uważa, że lewica ma w wirtualnej rzeczywistości pod górkę, bo „może być ograbiana z dwóch stron: przez prawicę, która odwołuje się do różnych lęków, niepokojów, poczucia niezadowolenia, a jednocześnie przez taki przekaz liberalny, który trafia do młodych, w szczególność kobiet”.

Widać to dobrze w polskiej sferze politycznej, gdzie znajdujące się w Sejmie ugrupowanie Nowa Lewica musi rywalizować o wyborcę zarówno z Prawem i Sprawiedliwością czy Konfederacją, jak i z drugiej strony z Koalicją Obywatelską czy Trzecią Drogą. To jednak nie tłumaczy – zdaniem naszych rozmówców – słabości polskich partii lewicowych w internecie.

Niewykorzystany potencjał

Dr Jan Śpiewak, socjolog i aktywista sam prowadzi kanał na YouTube i dziwi się politykom lewicowym. – Po prawej stronie nie brakuje mediów, także portali. Do tego jest cały ekosystem stworzony na TikToku, YouTube. Tu faktycznie lewica się nie wykazała - ani ta, która należy do rządu, ani Razem. Oni to przespali. Jak można być w Sejmie przez tyle lat i nie mieć żadnego dużego kanału, podcastu? To, co teraz robi Adrian Zandberg, że nagrywa się i wrzuca na YouTube, to dopiero efekt kampanii wyborczej. Nie byli w stanie tego zorganizować wcześniej. Nie potrafię wytłumaczyć ich upośledzenia w mediach społecznościowych – mówi Śpiewak.

Marco Kubiś dostrzega tu niewykorzystany potencjał. – Obiecującym zalążkiem są ostatnie vlogi Zandberga. Szkoda tylko, że to jest publikowane na koncie youtubowym partii Razem, a nie na jego osobistym. Pewnie ma to związek z kampanią prezydencką, ale gdyby prowadził taką aktywność także po kampanii, to widzę spory potencjał na stałe zainteresowanie widzów na YouTube i zainspirowanie innych twórców o bardziej lewicowych poglądach do tworzenia.

Adrian Zandberg na swoim kanale youtubowym uzbierał zaledwie 2,84 tys. obserwujących. Inna kandydatka na prezydenta Magdalena Biejat może liczyć na jedynie 1,5 tys. subskrybentów. Biejat w ostatniej rozmowie opublikowanej w „Wysokich Obcasach” przyznaje: „Biję się w pierś. Lewica przespała moment, gdy serwisy społecznościowe rosły w siłę”. Pytany o to samo Zandberg podczas wywiadu na kanale Bogdana Rymanowskiego uniknął bezpośredniej odpowiedzi. Sam Sławomir Mentzen może pochwalić się na YouTube 819 tys. obserwujących, a partia Razem niecałymi 35 tys. Podobnie wygląda to np. na Facebooku, gdzie Mentzen ma 710 tys. fanów, Zandberg 103 tys., a Biejat 51 tys.

Komu na lewicy udaje się w internetach? Marco Kubiś wymienia listę kanałów anglojęzycznych na YouTube o formacie wideo-eseje. To m.in. SecondThought, More Perfect Union, ContraPoints, Yugopnik, Alexander Avila, Philosophy Tube, Boy Boy, munecat czy Hakim. Filmami w stylu commentary zajmuje się z kolei m.in. Noah Samsen, Big Joel czy BadEmpanada, a newsami np. kanał Some More News. – Są to bardzo popularni twórcy, ich filmy osiągają często wielotysięczne lub milionowe wyświetlenia, chociaż generalnie youtuberów jest mniej niż na prawicy. Mamy też rosnącą liczbę streamerów lewicowych np. na Twitchu. Jednym z najpopularniejszych w Stanach pozostaje HasanAbi, a klipy z jego streamów są też wrzucane na YouTube.

Jak zarabiać na lewo

W nawiązaniu do wspomnianego cytatu od Jarosława Kuźniara: czy z takiego lewicowego biznesu w internecie da się wyżyć? Kubiś zauważa, że kanały po lewej stronie z reguły zarabiają z bezpośredniego wsparcia widzów w postaci donejtów lub patronatów.

– Niemniej nie da się powiedzieć, że taki HasanAbi, który ma miliony odsłon na YouTube i tysiące subskrybentów na Twitchu, nie zarabia na tym dobrze. Zarabia, ale ważne, żeby pamiętać, że treści lewicowe są często trudniejsze do przygotowania, a potem także do konsumpcji. To sprawia, że prowadzenie takiego biznesu w sieci jest po prostu bardziej wymagające.

Do tego dochodzi specyfika lewicy, która – jak zauważa Jan Śpiewak – nie powinna wiązać się współpracami z wielkim biznesem. – Kłopot mediów lewicowych polega na tym, że nie mają – a przynajmniej w teorii nie powinny mieć – dobrych relacji z biznesem, który utrzymuje podobne projekty. Lewica ideowa nie będzie brać pieniędzy od deweloperów, producentów śmieciowego żarcia czy podobnych firm. A media utrzymują się przede wszystkim z reklam i przez to siłą rzeczy lewicowe formaty mają ograniczone możliwości zdobywania reklamodawców, a ostatecznie wsparcia finansowego.  

Nie każdy jest w stanie rozwinąć swoje konto na Patronite tak, jak zrobiły to Dwie Lewe Ręce. Dymek i Giełzak nie monetyzują nagrań youtubowych za pomocą reklam. Postawili na wsparcie fanów. Mają ponad 1,5 tys.. patronów, którzy przekazali im już ponad mln zł. Znaleźli się w top 15 naszego rankingu projektów medialnych na Patronite. 

Marco Kubiś widzi jeszcze jeden problem, który może tłumaczyć mniejszą aktywność lewicy w internecie: wszechobecny hejt. – Nawet autorzy, którzy nie są lewicowi, ale zabiorą głos w sposób zbliżony do lewicy - wtedy za moment pojawi się masa komentarzy wyzywających od „komucha”. To sprawia, że tacy twórcy często zamykają się w swoich społecznościach i nie wychodzą poza nie. A w drugą stronę podobnych ataków widzimy o wiele mniej.

Jego zdaniem wygląda to podobnie na polskim, jak i anglojęzycznym YouTube. – U nas autorów lewicowych jest bardzo niewielu: Dwie Lewe Ręce, Jan Śpiewak czy Kasia Babis. Nazwex to taki twórca lewicujący, który czasem nagrywa materiały o tematyce lewicowej. W naszym kraju podobne formaty po lewej stronie dopiero się rozwijają.

Podcast Dwie Lewe Ręce powstał w styczniu 2023. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na podobny projekt? Jakub Dymek tłumaczy: „My się po prostu nie baliśmy tego, że internet w Polsce jest zdominowany przez treści prawicowe, czasem nawet bardzo prawicowe i nie obrażaliśmy się na rzeczywistość. Jednocześnie okazało się, że apetyt na materiały odwołujące się do egalitaryzmu czy solidaryzmu był, ale ignorowany.”

Inną drogą poszła np. redakcja „Krytyki Politycznej”. Jak informowaliśmy kilka miesięcy temu, zdecydowała się wycofać z portalu X, na którym znajdziemy coraz więcej prawicowych treści. – Nieraz pisaliśmy, że Twitter Elona Muska - teraz przemalowany na czarno X - to przestrzeń szerzenia teorii spiskowych, hejtu i dezinformacji. Kiedyś mieliśmy tam sporo funu, postując z oficjalnego konta Krytyki Politycznej treści mniej i bardziej poważne, a z czasem zaczęliśmy wrzucać linki do tekstów i ich krótkie zajawki. Nie chcieliśmy się wdawać w dyskusje na tym forum, bo to zawsze kopanie się z koniem o milionie kopyt – tłumaczyli

Jan Śpiewak zupełnie tego nie rozumie. To oddanie pola walki innym, bardzo zły ruch. Kojarzy mi się to ze strategią Razem, które miało swego czasu hasło „no platform” dla Konfederacji.

Jakub Dymek przyznaje z kolei, że w gronie oglądających DLR znajdziemy także zwolenników prawicy. Często słyszymy z Marcinem np. od młodych mężczyzn spotkanych na ulicy, w komunikacji miejskiej zdanie w stylu: „Dopóki was nie zacząłem słuchać, nie wiedziałem, że mam lewicowe poglądy”. To doskonale obrazuje zjawisko, o którym mówimy. Po prostu nikt nie artykułował poglądów lewicowych w sposób, który byłby atrakcyjny, a jednocześnie nie wykluczał z uwagi na to, że ktoś jest mężczyzną, wierzącym czy konserwatystą. 

Jakub Dymek razem z Łukaszem Warzechą nagrywa również co dwa tygodnie polityczne podsumowania, które trafiają na konto youtubowe Warzechy - dziennikarza konserwatywnego. Śpiewak z kolei z muzykiem Milo Kurtisem prowadzi w konserwatywnym Radiu WNET audycję „Sekcja lewacka”.

Algorytmy i anonimowość

A może lewica przegrywa w internecie z prawicą ze względu na specyfikę wirtualnej rzeczywistości opartej na algorytmach? Wojtek Kardyś od razu zaprzecza. – Algorytmy nie mają uczuć. Nie sugerują się tym czy treści są lewicowe, czy prawicowe. Działają jedynie na bazie zaangażowania. Jeśli dany post angażuje, to algorytm podrzuca go chętnie większej grupie osób. W przypadku treści prawicowych często powstaje więc kula śnieżna.

Mateusz Sabata zauważa zmiany, jakie zaszły w algorytmach. Był taki moment, gdy bardzo liczyli się obserwujący. – Gdy polityk coś komunikował, trafiało to głównie do jego sympatyków i tworzyły się bańki osób podobnie myślących. Te rzeczywistości się nie przecinały, tworzyły wrażenie u indywidualnego odbiorcy, że jest jeden rodzaj poglądów. Jeśli zatem ktoś obserwował tylko bliskich mu polityków, to nie otrzymywał innych treści, więc utwierdzał się w swoich przekonaniach i mógł się łatwo radykalizować. 

Teraz algorytmy mają być bardziej wyrafinowane. Wyświetlają treści po zainteresowaniach użytkowników, co wiąże się z trendem tiktokizacji mediów społecznościowych. Wszystkie platformy społecznościowe idą w kierunku, że obserwujący przestają mieć znaczenie, a coraz większy udział w wyświetleniach mają treści polecane nam przez algorytm. To jest jakiś punkt wyjścia, pewnie nadal niedoskonały, by przekraczać wspomniane bańki informacyjne. Największy udział wyświetleń nieobserwujących widzimy na TikToku czy Instagramie. Jeśli więc ktoś obserwuje np. 10 polityków prawicowych i oglądają materiał na określony temat to są duże szanse, że dzisiejszy algorytm wyświetli im także w tym temacie filmiki Rafała Trzaskowskiego czy Magdaleny Biejat. W czasach prymatu obserwujących było to niemal niemożliwe.

Przez lata dominowało przekonanie, że prawica urosła w internecie z uwagi na kulturę poprawności politycznej w świecie rzeczywistym. Obawiając się oskarżeń o seksizm czy rasizm prawicowy przeszli na anonimowe fora czy do komentarzy. Mateusz Sabat przyznaje, że na początkowym etapie rozwoju internetu anonimowość miała swoje znaczenie i sprzyjała rozwojowi kont prawicowych, aktywności osób o takich poglądach.

Czytaj także: Debata prezydencka widnuje w mediach głównych kandydatów

– Dziś zaś śledząc debatę prawicową, podejmowane tematy, hasła, to wydaje mi się, że użytkownicy już tak się nie kryją ze swoimi poglądami. Dlatego rola anonimowości maleje. Dziś osoby o poglądach prawicowych zobaczyły się nawzajem w internecie i przekonały się, że podobnie myślących jest więcej. Niektóre poglądy czy radykalne opinie przestały być obciachem. Oczywiście w przypadku elit, przedstawicieli środowisk naukowych niektóre tematy nadal nie uchodzą, nawet na prawicy, ale przeciętny internauta nie musi już się kryć ze swoimi poglądami, nawet skrajnie prawicowymi. 

Podobnie patrzy na to Wojtek Kardyś, który przekonuje, że obecnie zwolennicy prawicy, nawet tej skrajnej, nie wstydzą się swoich wartości w internecie. – To ich zdaniem godne pochwały. Wiele osób pisze pod imieniem i nazwiskiem o swoich poglądach. Zobaczmy, co się dzieje na Facebooku czy Linkedinie. Wydaje mi się, że to efekt polaryzacji w polityce. Ludzie chcą należeć do plemion politycznych. Dawniej aż tak się z tym nie obnosili.

Kardyś zwraca także uwagę na problem botów internetowych: „To są zwykle anonimowi użytkownicy np. na portalu X. Wykorzystuje się boty w kampaniach politycznych, w tworzeniu narracji”. Trzeba na to uważać również w Polsce, gdzie trwa jeszcze kampania, a pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 18 maja. 

Dołącz do dyskusji: Dlaczego prawica "umie w internet" dużo lepiej od lewicy? Jest większa i bardziej zaangażowana

47 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Pelikan
Dlaczego lewica "nie umie w internet"? Bo ta Polska Lewica jest przeświadczona, że samym Onetem, WP, TVNem, Wyborczą, Newsw.eekiem, Polityką i prymitywnymi trollami Giertycha wygrają wybory. Niech dalej tak myślą, bo znowu przegrają.Do tego dochodzą patostremingi TvP z Dorotką. Ludzie to widzą. Dlatego dla Rafała lepsza emerytura niż prezydentura.
54 11
odpowiedź
User
Leon Zawodowiec
Odpowiedź jest prosta, internet jest bardziej wolny od cenzury niż inne media. Lewica żyje głównie dzięki cenzurze i tam się swietnie ma wmawiajac propagande. Większość wybiera wartości prawicowe bo są one naturalne , nie narzucone z zewnątrz
49 10
odpowiedź
User
WM
4 dni przed wyborami lewacy już wiedzą dlaczego bonżur przegrał wybory - internet został opanowany przez prawicę.
Amen.
46 7
odpowiedź