Dziś prima aprilis, ale fake newsy towarzyszą nam od wieków. Jak wyglądały?
Według Collins Dictionary „fake news” stało się słowem roku 2017 i jak się wydaje na stałe weszło do potocznego języka. Pojęcie może być dość nowe, ale nieprawdziwe wiadomości pojawiały się i były wykorzystywane do wprowadzania w błąd w całej znanej nam historii, na przykład w starożytnej Grecji i Rzymie.

We wtorek przypada prima aprilis - dzień żartów i celowego wprowadzania innych w błąd.
Dzięki fake newsom można było zarobić, zmieniać poglądy i opinie ludzi, podważyć uznane autorytety. Oczywiście, nie było to tak łatwe jak obecnie, gdy można rozpowszechniać kłamstwa z pomocą nowoczesnej technologii.
Około 2000 lat temu Republika Rzymska stanęła w obliczu wojny domowej między Oktawianem, adoptowanym synem Juliusza Cezara, a Markiem Antoniuszem, jednym z najbardziej zaufanych dowódców Cezara. Obie strony prowadziły wojnę propagandową - Oktawian był oskarżany o uzurpację władzy i sfałszowanie testamentu Cezara, a Antoniusz o nielegalne sprawowanie władzy w prowincjach, prowadzenie wojen bez zgody senatu i dążenie do władzy królewskiej. Oktawian przedstawiał żonatego Antoniusza, który miał romans z Kleopatrą jako człowieka za nic mającego tradycyjne rzymskie wartości, takie jak wierność i szacunek. Poza tym Antoniusz miał być wiecznie pijany, co często utrudnia sprawowanie urzędu. Do rozpowszechniania fake newsów wykorzystano poezję oraz hasła wybijane na monetach.
Oto historia fałszywych informacji
Tak czy inaczej Oktawian wygrał wojnę i panował od 16 stycznia 27 roku p.n.e. do śmierci 19 sierpnia 14 n.e. jako Imperator Caesar Augustus. Po śmierci zaliczony został w poczet bogów jako „Divus Augustus”. Przydomek augustus, nadany Oktawianowi przez Senat oznacza: „dostojny, boski, majestatyczny, poświęcony, święty, czcigodny, pomyślny, wzniosły”.
Wynalezienie prasy drukarskiej przez Gutenberga w XV wieku pozwoliło szybciej niż kiedykolwiek rozpowszechniać wiadomości. Książki, broszury czy ulotki pozwalały skutecznie informować i dezinformować.
W połowie XVIII wieku szkoccy i angielscy rebelianci zwani jakobitami rozpowszechniali fałszywe wiadomości o brytyjskim królu Jerzym II, który miał być ciężko chory. W ten sposób chcieli podważyć jego władzę.
W roku 1787 książę Grigorij Potiomkin, gubernator Nowej Rosji, czyli prowincji niedawno odebranej Turkom Osmańskim zorganizował dla carycy Katarzyny II i jej dworu przejażdżkę w dół Dniepru. Aby zrobić dobre wrażenie, Potiomkin miał zastosować przenośne makiety wiosek, rozmieszczone wzdłuż rzeki. Gdy cesarska łódź pojawiała się w polu widzenia, przebrani za wieśniaków ludzie Potiomkina zaczynali wznosić radosne okrzyki na cześć carycy i towarzyszących jej zagranicznych ambasadorów. O „wioskach potiomkinowskich“ napisał pół wieku później Astolphe de Custine i to jego przekazowi zawdzięczają popularność. Historycy spierają się, na ile ta historia jest prawdziwa.
W roku 1803 fałszywy list do lorda majora Londynu zapewniający o pokojowym nastawieniu Francuzów spowodował wzrost kursu akcji na giełdzie o 5 proc. Na pewno ktoś na tym zarobił.
W roku 1835 gazeta “The New York Sun“ opublikowała serię artykułów o rzekomym odkryciu przez sławnego astronoma Sir Johna Herschela życia na Księżycu, opisując jednorożce, łosie, rogate niedźwiedzie, bobry chodzące na tylnych łapach, a nawet skrzydlatych ludzi. Gdy Herschel wreszcie powrócił z dalekiej wyprawy badawczej, musiał się mocno zdziwić.
W roku 1888 Kuba Rozpruwacz dokonał w Londynie serii 11 brutalnych morderstw kobiet. Wykorzystując rozgłos, jaki temu towarzyszył, niektórzy sprzedawcy gazet skorzystali ze sposobności, wykrzykując sensacyjne wiadomości o kolejnych morderstwach, a nawet o aresztowaniu Rozpruwacza. Nabywcy gazet nie znajdowali w nich jednak niczego sensacyjnego. Co najmniej jednego gazeciarza (James Kendrick) skazano na dwa tygodnie ciężkich robót.
W czerwcu 1897 w USA pojawiły się informacje, że Mark Twain „zmarł w nędzy w Londynie“. Jak to skomentował sam Twain, „Wiadomość o mojej śmierci była przesadzona“ (z czasem ten cytat zyskał formę „Wiadomości o mojej śmierci były znacznie przesadzone“).
W 1903 roku gazeta Clarksburg Daily Telegram specjalnie opublikowała fałszywą wiadomość – dziennikarze chcieli ustalić, kto podkradał im newsy. Historia dotyczyła zastrzelenia „Mejka Swenekafewa” w pobliżu kopalni Columbia i następnego dnia pojawiła się na łamach konkurencyjnego Daily News. Rzekomo Swenekafew, Słowianin mieszkający w pobliżu kopalni węgla Columbia, został postrzelony i znajdował się w stanie krytycznym po kłótni ze znajomym o psa.
Dziwne, zwłaszcza jak na Słowianina, nazwisko czytane wspak brzmiało: „We fake news”. Daily News musiała się przyznać, że od miesięcy kopiuje artykuły z „Clarksburg Daily Telegram“.
Być może najbardziej niezwykła historia dotycząca fałszywego newsa miała miejsce w roku 1883. 27 sierpnia Edward Samson, reporter gazety Boston Globe, zdrzemnął się na kanapie w redakcji. Miał koszmarny sen - zobaczył zniszczenie przez wybuch wulkanu wyspy Pralape na Oceanie Indyjskim. Sen był tak realistyczny, że po obudzeniu natychmiast go zapisał. Następnego dnia kartkę znalazł edytor i zrobił z niej wiadomość na pierwszą stronę. Temat podchwyciły inne gazety. Przerażony Samson wyjaśnił, że to tylko sen. Wyrzucono go z pracy, ale wtedy właśnie pojawiły się doniesienia o wybuchu wulkanu Krakatau, który zniszczył większą część swojej wyspy. Dużo później wyszło na jaw, że dawna nazwa Karakatau to Pralape. Wiele źródeł powtarza tę historię, ale czy jest prawdziwa? Wciąż trwają spory historyków. Nikt jakoś nie przedstawił egzemplarza gazety z sensacyjną wiadomością.
8 grudnia 1916 w gazetach w Chicago pojawiły się tytuły „Jaja tanieją o 10 centów za tuzin“ i „Koszty życia spadają“. Okazały się nieprawdą.
Wojny zawsze były okazją do rozsiewania fałszywych informacji. Na przykład w roku 1914 Niemcy opublikowali na terenie Alzacji i Lotaryngii wiadomości o zamordowaniu prezydenta Francji i antywojennej postawie francuskiego parlamentu. Wiosną 1917 brytyjski wywiad wymyślił i opublikował na łamach „Timesa“ i „Daily Mail“ wstrząsającą historię o przerabianiu przez Niemców zwłok poległych żołnierzy na mydło i... margarynę.
30 października 1938 r stacja radiowa Columbia Broadcasting nadała opracowaną przez genialnego Orsona Wellesa adaptację powieści „Wojna Światów” Herberta George’a Wellsa. Ponieważ audycja przerwała normalny program, a jej pierwsze 2/3 miało formę fikcyjnych komunikatów nadzwyczajnych i transmisji na żywo z realistycznymi efektami dźwiękowymi, doszło do wybuchu paniki -miliony Amerykanów uznały, że naprawdę nastąpił najazd na USA Marsjan uzbrojonych w promienie śmierci. Lekarze, pielęgniarki, żołnierze i marynarze zgłaszali się ochotniczo, by pomóc w walce. Tysiące słuchaczy dzwoniły na policję, a dziennikarze szykowali wydania specjalne o inwazji.
Jedną z pierwszych osób, które zaniepokoiło rozprzestrzenianie się fałszywych wiadomości w internecie był Terry Pratchett, sławny autor serii książek fantasy, a wcześniej dziennikarz i rzecznik prasowy. W roku 1995 w wywiadzie z Billem Gatesem, powiedział: „Powiedzmy, że nazywam siebie Instytutem Czegoś-tam i postanawiam promować fałszywy traktat, w którym stwierdza się, że Żydzi byli całkowicie odpowiedzialni za II wojnę światową, a Holokaust nie miał miejsca, i który jest dostępny w Internecie na takich samych warunkach, jak każde badanie historyczne, które przeszło recenzję ekspercką itd. Istnieje pewnego rodzaju równość w szacunku do informacji w sieci. Wszystko tam jest: nie ma sposobu, aby dowiedzieć się, czy te rzeczy mają jakieś oparcie w faktach, czy ktoś je po prostu wymyślił”. Gates był nastawiony optymistycznie, mówiąc, że administratorzy Internetu będą indeksować i sprawdzać fakty i reputację w znacznie bardziej wyrafinowany sposób niż w druku. Ale to Pratchett dokładniej przewidział, w jaki sposób Internet będzie propagował i legitymizował fałszywe wiadomości.
Czytaj także: Brytyjskie medium ofiarą rosyjskiego fake newsa
W latach 2004-2006 w polskojęzycznej Wikipedii można było przeczytać o fikcyjnym polskim komuniście żydowskiego pochodzenia, Henryku Batucie. Z czasem informacje o tej nieistniejącej postaci historycznej pojawiły się także w innych hasłach, prawdopodobnie dla uwiarygodnienia fałszerstwa i podbicia rankingu w wyszukiwarkach internetowych. Według artykułów w „Gazecie Wyborczej”, „Przekroju” i „The Observer” mistyfikacja ta była dziełem grupy osób określających się jako „Armia Batuty”.
Przed usunięciem Batuta występował jako jeden z trzech przykładowych więźniów obozu w Berezie Kartuskiej, jeden z siedmiu głównych działaczy Komunistycznej Partii Polski, jeden z sześciu założycieli Związku Patriotów Polskich, „jedyny polski akcent” w twórczości Ernesta Hemingwaya... Miał urodzić się w 1897 roku w Odessie jako Izaak Apfelbaum, a zginąć w 1947 w trakcie walk z UPA pod Ustrzykami Górnymi.
W roku 2006 stronę o Batucie trzeba było przywrócić, aby móc zamieścić na niej sprostowanie - inaczej nie dało się ograniczyć dezinformacji powodowanych przez żyjące własnym życiem kopie, odniesienia i wzmianki, które wciąż pojawiają się w internecie.
Znacznie dłużej, bo od roku 2012 do 2022 trwała działalność Zhemao - chińskiej gospodyni domowej, która czując się samotna podawała się za utytułowaną historyczkę i uczyniła swoim hobby tworzenie haseł w chińskojęzycznej Wikipedii, zwłaszcza dotyczących średniowiecznej historii Rosji. Fikcja mieszała się w nich z prawdą - na przykład w rzeczywistym rosyjskim mieście Kaszyn nigdy nie było kopalni srebra, barwnie opisywanej przez Zhemao jako jedna z największych w Europie i przyczyna konfliktów zbrojnych. W sumie powstało około 200 haseł. Jedno z nich, dotyczące trzech zmyślonych powstań tatarskich w XVII wieku i ich wpływu na Rosję miało rozmiary powieści (50 000 słów). Niektórzy uważają Zhemao za twórczynię alternatywnej rzeczywistości o talencie na miarę Jorge Luisa Borgesa.
Ciekawy jest także przypadek Wikipedii w języku scots (język zachodniogermański, którym posługuje się ponad milion Szkotów). Jedną trzecią zawartości - około 23 000 artykułów stworzył w niej nastolatek z USA, który nie znał tego języka - głównie tłumaczył z angielskiego. W artykułach pojawiały się też słowa nieistniejące, a większość treści niewiele wnosiła.
Dołącz do dyskusji: Dziś prima aprilis, ale fake newsy towarzyszą nam od wieków. Jak wyglądały?
No właśnie... przez tą cenzurę kompletnie nie da się tutaj czegokolwiek napisać.