Państwowa spółka oskarża dziennikarzy Onetu. Chce 100 tys. zł
Totalizator Sportowy skierował prywatny akt oskarżenia wobec Marcina Terlika i Szymona Piegzy z Onetu. Chodzi o ich artykuł na temat przebiegu konkursu do zarządu spółki.

Działania prawne Totalizatora Sportowego dotyczą artykułu „To on zapłacił za aferę w Totalizatorze. Znamy kulisy jego zatrudnienia” opublikowanego na Onecie 17 października ub.r. W tekście Marcin Terlik i Szymon Piegza przedstawili relacje czterech uczestników ogłoszonego wiosną ub.r. konkursu na członków zarządu tej firmy.
Według ich relacji członkowie rady nadzorczej Totalizatora Sportowego z każdym z kandydatów w konkursie rozmawiali jedynie 10 minut, zadając dwa ogólnikowe pytania. Mogło to wskazywać, że cała procedura była iluzoryczna.
Akt oskarżenia z art. 212 Kodeksu karnego
Jak podał w czwartek Onet, jesienią ub.r. Totalizator Sportowy skierował przeciw autorom tekstu prywatny akt oskarżenia, z art. 212 Kodeksu karnego. Firma domaga się zapłacenia jej 100 tys. zł nawiązki. Pismo przygotowano na początku listopada, gdy spółką jako pełniący obowiązki prezesa kierował Mariusz Błaszkiewicz.
W październiku ub.r. stanowisko prezesa Totalizatora Sportowego stracił Rafał Krzemień. W styczniu szefową firmy została Beata Stelmach.
Pełnomocnikiem spółki w sprawie wytoczonej dziennikarzom Onetu jest kancelaria adwokacka Artura Wdowczyka. – Totalizatorze puknij się w głowę. Oskarżasz dziennikarzy za tekst, po którym został wyrzucony twój prezes? I bierzesz mec. Wdowczyka, który zarabiał krocie za PiS, m.in. reprezentował Jacka Kurskiego, który chciał mnie wsadzić do paki? – spytał na platformie X dziennikarz Onetu Kamil Dziubka.
– Proszę kolegów dziennikarzy o wsparcie. Nie może być tak, że mecenas żyjący z oskarżania dziennikarzy za PiS zarabia wciąż na tym samym – dodał. – Ręce opadają. Czyli PiS-owskie kancelarie,które przez lata pasły się na państwowych spółkach dalej je reprezentują? – skomentował Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”.
– Totalizatorowi nie spodobała się publikacja Onetu. Więc zatrudnił mecenasa, który za rządów PiS pomagał politykom i „menadżerom” tej opcji ścigać dziennikarzy. I użył przepisów, które pozwalają za słowa- nawet prawdziwe- wsadzić do więzienia – zwróciła uwagę Bianka Mikołajewska z TVP. – Pięknie – ironizowała.
– Politycy różnych opcji wielokrotnie deklarowali, że zlikwidują art. 212 (a przynajmniej, że zmienią artykuły 212 i 213 tak, by za napisanie/ powiedzenie publicznie prawdy nie groziło więzienie) – przypomniała.
Dołącz do dyskusji: Państwowa spółka oskarża dziennikarzy Onetu. Chce 100 tys. zł