SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Z Rejection Fee jak z jednorożcem: wszyscy o nim mówią, mało kto je widział

Jeśli spytać ludzi z agencji, co jest najbardziej frustrujące w ich branży, odpowiedź często leci w kierunku tzw. rejection fee. A dokładniej jej braku. Udział w przetargu wymaga zaangażowania masy zasobów i pokrycia dziesiątek tysięcy złotych kosztów. I to bez gwarancji wygranej. Rekompensatą ma być zapłata za udział w przetargu. Niestety na polskim rynku reklamowym to wciąż rzadka praktyka, a na mediowym niemal nieistniejąca. – To trochę jak poprosić trzech stolarzy o wykonanie krzesła i kupić tylko jedno z nich – mówi jeden z moich rozmówców. 

Dołącz do dyskusji: Z Rejection Fee jak z jednorożcem: wszyscy o nim mówią, mało kto je widział

12 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
jokes on you
i te same osoby które tutaj komentują tę patologię, na rozmowach o pracę wymagają - mimo że można pokazać portfolio - darmowych "zadań rekrutacyjnych" które są tak rozległe jak przetargi.
odpowiedź
User
jokes on you
i te same osoby które tutaj komentują tę patologię, na rozmowach o pracę wymagają - mimo że można pokazać portfolio - darmowych "zadań rekrutacyjnych" które są tak rozległe jak przetargi.
odpowiedź
User
jokes on you
i te same osoby które tutaj komentują tę patologię, na rozmowach o pracę wymagają - mimo że można pokazać portfolio - darmowych "zadań rekrutacyjnych" które są tak rozległe jak przetargi.
odpowiedź